Artykuły

Po weekendzie z "Golgotą Picnic": egzorcyzmem nie da się zakrzyczeć sztuki

Trzeba budować świeckie państwo dla wszystkich, unikać języka pogardy i nie krzyczeć o milionach niebezpiecznych "moherów", gdy cenzorskie decyzje zapadają między prezydentem, biskupem a dyrektorem - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Od czwartku do soboty w wielu polskich miastach protestowano przeciw odwołaniu rzekomo antychrześcijańskiego spektaklu "Golgota Picnic" na festiwalu Malta. Brałem udział w publicznym czytaniu dramatu "Golgota Picnic" Rodriga Garcii. Tekst, skandowany na poznańskim placu Wolności przez ponad dwieście osób, już wcześniej stracił pierwotne znaczenie artystyczne, podobnie jak pozostałe wydarzenia Malty. Liczył się tylko akt cenzury i oddolny protest przeciw niemu.

Straciły też religijny wymiar modlitwy, którymi demonstranci próbowali zagłuszyć tekst sztuki. Nie wiem, co myśleli sobie ludzie wykrzykujący przez megafon: "Ojcze nasz" czy "Egzorcyzm do św. Michała Archanioła". Ich słowa miały jednak taki sam sens jak hałas dobywający się z czerwonej trąbki pewnej schludnie ubranej starszej pani. Były gestem przemocy, komunikatem: nie pozwolimy wam mówić.

Abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Episkopatu, nawoływał do zamieszek. Kurie biskupie wydały rozkaz do ataku. W Krakowie tłum blokował wejście do Starego Teatru. W teatrach w Wałbrzychu i Łodzi czytania przerwano po wtargnięciu agresywnych manifestantów. Pod Nowym Teatrem w Warszawie przed czytaniem z udziałem samego Garcii doszło do przepychanek. Zgromadzeni z Bogiem i ojczyzną na ustach fizycznie atakowali widzów, sypały się antysemickie obelgi. Takiej agresji nie było na szczęście we Wrocławiu. Modlący się pod Teatrem Polskim nie zakłócili przebiegu projekcji "Golgota Picnic".

Gdy Michał Merczyński, szef Malty, ogłosił decyzję o odwołaniu przedstawienia - prawicowi ideolodzy wojny kulturowej triumfowali. Cel cynicznych gwiazd "niepokornych" mediów jest prosty, a strategia - "backlash" - importowana od amerykańskich kolegów. Chodzi o to, by przekonać jak najwięcej osób, że przyczyną ich nieszczęść jest spisek "lewackich elit", a receptą - walka ze "sztuką zdegenerowaną", prawom mniejszości czy prawem do aborcji. Zaszczuć biednego gejem, feministką i kawą latte.

Druga strona nie może dać się zastraszyć - jeden pochopny krok wywołuje lawinę. Przykład? Pod naciskami kurii i samorządowców chcących "świętego spokoju" dyrektorzy Centrum Kultury w Lublinie i Teatru Rozrywki w Chorzowie odwołali projekcje spektaklu.

Agresja ekstremistów oraz nieodpowiedzialna i cyniczna polityka biskupów nie powinny przysłonić tego, że większość katolików nie ma problemu z wolnością słowa w Polsce. Trzeba budować świeckie państwo dla wszystkich, unikać języka pogardy i nie krzyczeć o milionach niebezpiecznych "moherów", gdy cenzorskie decyzje zapadają między prezydentem, biskupem a dyrektorem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji