Artykuły

Piosenki napisane po wielu latach

ZYGMUNT KONIECZNY uległ dwóm kobietom - Jadze Wrońskiej i Monice Partyk. Tak powstał recital do jego muzyki filmowej.

Wacław Krupiński: Tyle lat mówił Pan, że muzyka filmowa jest integralną częścią obrazu, że nie może istnieć osobno, a tu powstał recital piosenek do Pana muzyki filmowej!

Zygmunt Konieczny: Dla mnie to też był szok, kiedy z tą propozycją wystąpiła pani Jaga Wrońska. Kilka dni nad tym myślałem. Zgodziłem się, wiedząc, że teksty będzie pisała pani Monika Partyk.

Jaga Wrońska śpiewała Pana piosenkę "Taki pejzaż", z Moniką Partyk stworzył Pan m.in. oratorium "Święty"...

- Dlatego z zainteresowaniem przyjąłem tę propozycję. Pomyślałem - niech zdarzy się coś nowego. Ta muzyka już spełniła swą funkcję w filmie, częściowo została nagrana na płycie, to niech teraz, z dodaniem tekstu, wystąpi w nowej roli.

Jan Kanty Pawluśkiewicz od dawna daje swej muzyce filmowej i teatralnej nowe życie właśnie w postaci piosenek.

- Nie wiedziałem o tym. Ale pomyślałem, że może warto zobaczyć, czy ta muzyka będzie mieć nową funkcję artystyczną. We wtorek się przekonam. -

Może któreś z tych nowych piosenek trafią na listy przebojów?

- (głośny śmiech) Moje piosenki śpiewane przez Ewę Demarczyk trafiały na listy przebojów w latach 60. Teraz nie mam złudzeń - listy okupują inne przeboje. Kiedyś moje piosenki miały masową popularność, teraz jestem twórcą elitarnym. Ale nie obrażam się na to. Powtarzam za kibicami: "Nic się nie stało".

Dotąd zawsze pisał Pan muzykę, inspirując się tekstem, teraz do Pana muzyki tekst pisze ktoś inny. Zna Pan efekt?

- Na próbie byłem krótko, czekam na premierę. - Będzie to muzyka z filmów "Jasminum", "Pornografia", "Prymas", "Grający z talerza", "Jak daleko stąd, jak blisko", ale też teatralna.

Pan pomagał w doborze, czy autorka zdecydowała?

- Wysłałem utwory, które z uwagi na układ melodyczny wydały mi się dobre do śpiewania, ale ostateczny wybór należał do autorki tekstów, jak i wykonawczyni.

W audycji Radia Kraków obie panie traktowały Pana jak mistrza, a Pan zauważył, że bycie mistrzem nie zawsze jest miłe.

- Bo taki status sugeruje pewien wiek. Jak miałem 20 lat, nikt ze mnie mistrza nie czynił. Być mistrzem wiekowym to już nie jest przyjemność.

Pan wciąż z przemijaniem czasu się nie zgadza.

- Absolutnie. Czuję się tak samo młodo, jak w czasach, gdy zaczynałem w Piwnicy pod Baranami. (śmiech)

Pan jest niezmiennie podszyty dzieckiem.

- Dzięki niemu mogę wierzyć, że czas się mnie nie ima.

Jak się Panu żyje jako kompozytorowi w czasach, kiedy kulturą zawładnął na dobre rynek?

- Brutalny jest ten kapitalizm dla kultury. Cóż poradzimy.

Ale zamówienia Pan ma.

- Na szczęście. Właśnie nagrałem pół godziny muzyki do bardzo poetyckiego filmu Andrzeja Papuzińskiego o mieszkającym we Francji plakaciście, Michale Batorym. Z kolei łódzki Teatr im. Jaracza ma wystawić śpiewane "Wesele" z moją muzyką. Są też plany współpracy z Teatrem Muzycznym w Gdyni.

Będzie kolejny materiał na ewentualne piosenki...

- Na razie czekam na recital "Z nutą jasminum". Zapraszam.

***

"Z nutą jasminum", wtorek, godz. 21, Piwnica pod Baranami

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji