Artykuły

Udane przedstawienie świetnej sztuki

TEATR Dramatyczny w Pa­łacu Kultury kontynuuje swoją ciekawą "linię repertuarową" Jego ostatnia premiera, to przedstawienie sztuki Fryderyka Durrenmatta "Wizyta starszej pani", która zyskała swemu autorowi świa­towy rozgłos. Myślę, że jest to rozgłos słuszny i że mamy tu do czynienia z jednym z najlepszych utworów drama­tycznych ostatnich kilkudzie­sięciu lat. Brecht, który mie­wał podobne pomysły, wyda­je mi się wobec tej sztuki bardzo oschły, a Durrenmatt ze swoich poprzednich sztuk - zbyt efekciarski i niejasny. Uporczywie natomiast nasu­wa się nazwisko Szekspira i bez trudu jego właśnie wyo­brażam sobie jako patrona tej opowieści scenicznej.

Chodzi mi tu o okoliczność następującą. W stosunku do większości sztuk dość nam ła­two wytworzyć sobie pewien schemat treściowy, który je oczywiście upraszcza, ale mimo to na ogół wiernie ujmuje ich istotę, ich problem. Mówimy więc: to jest sztuka o nieszczęśliwej miłości dwojga młodych ludzi, albo: sztuka o człowieku, posiadającym pod jakimś względem niezwykły charakter, albo wreszcie: Sztuka o takim a takim problemie moralnym, politycznym czy filozoficznym. Istnieje jednak inny jeszcze rodzaj utworów dramatycznych - a jest ich nieporównanie mniej na świecie - gdzie żadne tego skróty nie pasują. Czujemy wówczas że każde jednostronne określenie zbyt już upraszczałoby sztukę, że od­bierałoby jej coś bardzo istotnego. Na pytanie zaś, o czym "traktuje" sztuka, mielibyśmy w takich wypadkach ochotę odpowiedzieć: o życiu. Tak się tam wszystko splata, su­pła, wiąże ze sobą i rozwią­zuje, tak charaktery są tam nierozdzielne od idei, a idee od akcji, taka jest różnorodność postaw ludzkich, interesów, działań, i wszystkiemu temu przygląda się autor z równie obiektywnym zainteresowaniem.

Szekspir jest niewątpliwie przykładem i wzorem sztuk tego rodzaju. A trzeba tu podkreślić, że owo "życie" o którym tu mowa, na pewno nie ma nic wspólnego z wiernym podglądaniem i imitowaniem obyczajowych szczegółów, z drobną autentycznością, z prawdopodobieństwem takim, o jakie chodzi nam na codzień.. "Ha­mlet", "Król Lear", "Otello" to dramaty, które ukazują wła­śnie życie, a nie charakter, ideę czy ciekawą akcję; ale przecież z prawdopodobieństwem codzienności nie mają one nic wspólnego. Przeciwnie - biorąc rzecz dosłownie, musielibyśmy im życiowego prawdopodobieństwa odmówić.

Coś zbliżonego dostrzegam również w "Wizycie starszej pani". Nie jest ona prawdo­podobna, ale jest prawdziwa; autorowi udało się stworzyć własny, oryginalny świat, któ­ry jednak okazuje się zaska­kująco nam bliski, ponieważ zgadza się z naszym odczuwaniem świata rzeczywistego. Ciekawe, że tzw. "pro­porcje" wcale nie są przy tym zachowane: i to ani w "Hamlecie", ani w "Otellu", ani też w "Wizycie" Durrenmatta. Proporcje są właśnie zdeformowane. Przypomina się Gogol, Mark Twain. Jest coś karykaturalnego w tym obrazie świata, jest coś makabry­cznego; nie ma sensu zasta­nawiać się jak to niektórzy czynili, że na "zachodzie" ta­ka historia może się zdarzyć, a u nas nie. Ona nigdzie nie może się zdarzyć i może się zdarzyć wszędzie, ponieważ nie chodzi tu o zdarzenia w sensie dosłownym. Miliarderka przyjeżdża do małego, biednego miasta i ofiarowuje mieszkańcom mi­liard za głowę człowieka, który ją ongiś skrzywdził. Oni odrzucają propozycję z obrzydzeniem, jako ludzie kulturalni, ale stopniowo poddają się potędze mirażu, ja­ki przed nimi roztoczyła; zmieniają się stopniowo ich poglądy na sprawę i wreszcie zabijają "winnego" w po­czuciu własnej słuszności.

Czy jest to tylko zemsta nad niewiernym ongiś ko­chankiem? Oczywiście, i nad nim; ale przede wszystkim "Starszej Pani" chodzi o upodlenie całego miasta, o zemstę nad wszystkimi mie­szkańcami. Autorowi zaś cho­dzi o ukazanie losu ludzi, szarpanych przez nędzę i pragnienie lepszego losu; o ukazanie stosunku pomiędzy możnymi a małymi tego świa­ta; o ukazanie słabości ludz­kiego intelektu i poczucia moralnego, kiedy są wodzone na pokuszenie; o sytuację, w której człowiek staje samot­ny wobec innych; o wiele spraw, które chrzcimy ogól­nym mianem "zła" i "niespra­wiedliwości".

Czy jest to sztuka pesymi­styczna? Nie wiem. Nie mówi ona, że nie bywa inaczej, ukazuje tylko pewne ludzkie możliwości i przestrzega przed nimi.

Przedstawienie w Teatrze Dramatycznym jest bardzo dobre. Reżyser Ludwik Rene dał mu jasność a jednocześnie bogactwo odcieni, nie zacieśniające utworu do jakiejś jednej "koncepcji". Jan Kosiński sprezentował scenogra­fię prawdziwie piękną, a wśród ról aktorskich sporo było szczerze udanych. Wanda Łuczycka okazała wiele kunsztu w roli miliarderki, może nie najlepiej przylegającej do jej właściwych uzdolnień. Aleksander Dzwonkowski stworzył prawdziwą kreację w roli skazanego na śmierć Illa, był prosty, naturalny, głęboko wzruszający.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji