Artykuły

Na przykładzie Kreona

Wychodząc z przedstawienia "Antygony" Anouilh'a w wykonaniu zespołu Teatru Dramatycznego z Warszawy,który gościł na scenie kieleckiej, - byłem w stanie graniczącym z zauroczeniem.Wyobraźnia,pobudzona dialogiem Haliny Mikołajskiej i Jana Świderskiego,snuła dalej wątki ich racji i wydało mi się,że obie te racje są przedstawione z żelazną konsekwencją psychologiczną czyniącą z razu wrażenie równej siły i równej doniosłości. Przejęty byłem nie tyle jedynością losu Antygony, z którym od ławy szkolnej byłem obyty, ile z surowym,jakby z kamienia kutym kształtem konfliktu.tragizm jego nasiąkł tak głęboko prawdą,że musiałem uznać go za dokładny.To był konflikt ludzi wiernych sobie,tak wiernych,że nie tylko przewidywali swoje przyszłe drogi,ale i swoje klęski.I przewidując je, parli nie ubłaganie ku ich ziszczeniu.Antyczny los Moira,został tu wprawdzie zdegradowany do roli suflera,i to suflera umiejscowionego gdzieś wewnątrz,w szeptach krwiobiegu,w napięciu mięśni,w wysiłku-nie,już nie powiem:intelektu,-a raczej samej kory mózgowej.Psychologizacja ta nie poszła tak daleko,jak np.w "Maszynie piekielnej" J.Cocteau,która wywodząc się również z kręgów mitów o tebańskich Atrydach,uwspółcześniła je przez freudyzm i teorię dziedziczności,-to prawda,tym niemniej zbliżenie Antygony,tej sofoklesowej Antygony,co to "przyszła na świat,by współkochać,nie współnienawidzieć" -widzowi XX wieku nastąpiło za pośrednictwem tego właśnie imperatywnego nakazu wierności sobie,jaki jest dotychczas jedną z podstawowych konwencji dramatu psychologicznego.konfliktowi ideologicznemu jednak czegoś nie dostaje,- myślałem. Kreonowe"tak"-może dla tego podwójnego dna,jakim wyposażył je Świderski,-nie było pełne,nie było sprawdzalne w wymiarach wynikających z tekstu sztuki.Podejrzewałem od razu,e w całym wysiłku Anouilha, by obwarować i Kreona i Antygonę w mocne uzasadnienie postaw,-tkwi jakieś nieporozumienie. Sprawia ono,że w sztuce tej sytuacja przebiega odmiennie,niż w pojęciowym sporze prawa i wolności.Dlaczego?-trudno bylo o szybką odpowiedź.gdyby na miejscu Kreona był Kaligula,-o,wtedy sprawa byłaby prosta.Żadna logika nie pomogłaby despocie.Oceną jego było by potępienie całkowite.Wówczas jednak"nie" Antygony nie urosłoby do takich wyżyn,jak u Anouilh'a.Nie przestając byc bohaterskim,-byłoby zbyt pewne. Kreon nie jest despotą.Mimo opatrzenia go przez autora,a bodaj jeszcze bardziej przez J.Świderskiego,znakomitym zestawem cech ujemnych,-nie jest on przecież wyrazicielem władzy,-której jedyny,nieodwołalny motyw stanowi wola władania i nic więcej.Przeciwnie Anouilh udaje się wskazywać nań jako na człowieka,który podjął swój ciężki obowiązek,bo musiał i dąży głównie do wprowadzenia ładu w udręczonym wieloletnimi wojnami państwie tebańskim.Kreon jest orędownikiem praworządności,ale praworządności jednostronnej,wskazującej jeno na powinność bezwzględnego posłuchu prawom,ustanowionym dla dobra państwa,a nie dla łagodzonej humanistycznym postulatem dobra jednostki.jest to praworządność antyczna,wyrażona najlepiej przez Rzymian w słynnej maksymie"Summun ius-summa iniuria". Obecnie nikt już nie kojarzy tej postawy z dobrze rozumianym duchem prawa i sprawiedliwości. Kreon również chce być znakomitym technikiem rządzenia.Z dwóch nicponiów braci Antygony,czyni jednego bohaterem,drugiego łotrem.Wolę swą pragnie Antygonie narzucić lisimi sposobami,obiecując jej zatuszowanie tego,że grzebała Polinejkosa,dopóki to możliwe.Gdy Antygona trwa w swym przedsięwzięciu,-Kreon drapuje się w togę sprawiedliwości ponad wszystko,przywołując sobie na pomoc racje dobra ojczyzny,dobra ludu,dobra porządku,które odtąd brzmią w jego ustach fałszywie.stąd konflikt Antygony i Kreona nie jest konfliktem wolności i prawa.prawo,które reprezentuje Kreon,-to tylko formalna jego cząstka,pozbawiona treści i dlatego tak sroga.Zostało ustanowione dla chwilowych celów,dla zohydzenia społeczeństwu tebańskiemu buntownika aż poza śmierć,gdyż zmierza do tego by nie pogrzebana dusza Polinejkosa błąkała się po ziemi i nie zaznała spokoju.Takie były greckie wierzenia.I tak miał działać mechanizm postrachu.Nie spełnił zadania,bo sprzeciwił się obowiązkom rodzinnym.A w prawie również nie powinno być sprzeczności między treścią,a formą,między wynikającymi z ustalonych w społeczeństwie pojęć i obyczajów obowiązkami moralnymi,a nakazami lub zakazami władzy.Można zatem dojść do przekonania,że Antygona mówiąc "nie",-mówi "tak". Chociaż raczej u Sofoklesa niż u Anouilh'a.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji