Artykuły

Słubice-Frankfurt. Trwa Festiwal Sztuki "Most. Die Bruecke"

Na tym festiwalu jest jednak i trochę pikniku, swobodnej rozmowy, dyskusji, czasem kłótni artystycznej. Mamy więc coraz więcej wiernych przyjaciół - mówi Janusz Hetman, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Most. Festiwal w Słubicach i Frankfurcie trwa jeszcze do piątku.

Za nami koncert na moście, na który Tomasz Stańko przyleciał specjalnie z Nowego Jorku. A publiczność tłumnie zjechała nie tylko z obu miast, ale również z Berlina czy Szczecina. Za nami już wielki koncert Radia ZET i i telewizyjnej Dwójki z udziałem gwiazd polskiej i niemieckiej sceny muzycznej, który zgromadził na słubickim stadionie 14-tysięczną publiczność.

A przed nami jeszcze prawie cały tydzień warsztatów, spotkań, prezentacji, projekcji filmowych i wystaw.

Festiwal to jakby dwie sfery: ta warsztatowa, gdzie studenci, amatorzy, profesjonaliści zajmują się sztuką, kształcą, dyskutują. I ta publiczna, otwarta dla wszystkich. Obie sfery zresztą się wzajemnie przenikają, bo warsztaty mają bardzo konkretne efekty i są one prezentowane na wystawach i prezentacjach. Albo od razu, jak to miało miejsce w przypadku Jamesa Higginsona, znakomitego dokumentalisty. Albo na kolejnej edycji festiwalu.

- Warsztaty cieszą się zresztą dużym powodzeniem. Na warsztaty aktu prowadzone przez sześciu wybitnych fotografów zgłosiło się 140 chętnych, musieliśmy dokonać selekcji i teraz pracują w sześciu grupach po sześć osób.

Oczywiście, takie warsztaty prowadzone przez Jamesa Higginsona to już kurs mistrzowski, dla studentów, profesjonalistów. Ludzi z dorobkiem. Tak więc mamy tu studentów ASP z Gdańska, z łódzkiej szkoły filmowej, jednego uczestnika z USA i jednego z Niemiec. To gwarantuje, że powstanie coś wartościowego, będzie jakiś trwały rezultat dla fundacji i dla festiwalu - mówi Janusz Hetman, dyrektor artystyczny MOST-u.

To już druga edycja, więc w tym roku możemy oglądać również efekty pracy sprzed roku, m.in. fotografów. Ta wielka plenerowa wystawa zawisła na moście. A w tym roku do Słubic zjechali studenci z trzech szkół artystycznych: z łódzkiej szkoły filmowej, z akademii sztuki we Lwowie i z berlińskiej Design Akademie razem ze swoimi profesorami.

W sobotę w Collegium Polonicum otwarta została wystawa prac, które przywieźli ze sobą. - Różne kraje i rożny opis świata za pomocą fotografii. Widzimy niemalże przepaść między tym, co zaprezentowała szkoła ze Lwowa, a tym, co pokazali studenci z Polski i Niemiec. Lwowskie prace osadzone są w estetyce lat 50., a nawet przedwojennych. Nie chodzi o to, żeby coś wartościować, czy jest dobre, czy złe, ale przyglądać się temu, co jest w tych szkołach. To, co robi Berlin czy Łódź, jest do siebie mocno podobne. W zeszłym roku po warsztatach powstał katalog i nie można było odróżnić, czy to robił fotograf ze szkoły niemieckiej czy polskiej. A tu studenci z Ukrainy są zaskoczeni, że tak się fotografuje na zachód od Lwowa, i to już pierwsza ciekawa konstatacja, że spojrzenie na świat jest nieco inne - mówi fotograf Marek Poźniak. Również po tym festiwalu powstanie katalog, a nowe zdjęcia uczestników obejrzymy na kolejnej edycji. - Nam zależy na tym, żeby studenci poprzez rozmowy ze sobą i z nami stworzyli coś wyjątkowego. Festiwal ma wyzwolić aktywność twórczą - dodaje.

Praca profesjonalistów miesza się więc z wydarzeniami dla szerokiej publiczności. Muzyka z fotografią, film z teatrem.

W Kleist Forum jest w niedzielę okazja obejrzeć "Króla Edypa" Jana Klaty w wykonaniu Teatru Starego.

A Nikołaj Kolada [na zdjęciu], wybitny rosyjski reżyser, przygotowuje prapremierę sztuki "Marzec". Fundacja EDM+ sfinansowała wcześniejsze warsztaty w Łodzi, a ich finał będzie właśnie w Słubicach.

Już od poniedziałku zjeżdżają do Słubic znani reżyserzy Wojtek Smarzowski, Robert Gliński, Janusz Zaorski. Będą prezentować filmy, a po filmach będą oczywiście spotkania z twórcami. Na przykład "Róża" Smarzowskiego i "Wróżby kumaka" Glińskiego staną się w środę kanwą dla dyskusji na tematy polsko-niemieckie.

Natomiast filmy "Antyterapia" z udziałem Cezarego Pazury i "Pod mocnym aniołem" Smarzowskiego pokazywane w poniedziałek dotykają problemu alkoholizmu, choć w różny sposób. To będzie też okazja, aby znana modelka Ilona Felicjańska, gość festiwalu, zaprezentowała swoją książkę, opowieść o trudnych chwilach w życiu.

W poniedziałek na festiwal dojedzie również Robert Więckiewicz, być może pojawi się Weronika Rosati.

Oprócz tego jest też w mieście scena muzyczna, na której wystąpią L'Stadt, Antymos Apostolis ze swoim trio czy grupa Plastic.

Cały festiwal MOST ma w programie 22 przeróżne wydarzenia, które przez tydzień trudno ogarnąć. - Myślę, że taka formuła się sprawdza, to połączenie ambitnych projektów, warsztatów z otwartymi, bardziej masowymi wydarzeniami. Gdybyśmy oferowali tylko koncerty czy filmy, to byłby to banalny festiwal. Taki do konsumpcji. A chcemy, żeby to był festiwal ambitny. Choć popkultura, jak np. koncert na stadionie, też jest bardzo potrzebna. Na tym festiwalu jest jednak i trochę pikniku, swobodnej rozmowy, dyskusji, czasem kłótni artystycznej. Mamy więc coraz więcej wiernych przyjaciół - mówi Janusz Hetman.

Już powoli planuje, jaki będzie kolejny festiwal za rok. Duży nacisk położony zostanie na film dokumentalny. Zaproszona będzie czołówka polskich dokumentalistów, m.in. Mirosław Dembiński, Maciej Drygas czy Jacek Bławut. A prace nad materiałem na kolejny festiwal zaczną już za kilka miesięcy na Ukrainie, w Rosji i na Białorusi, aby potem w Słubicach pokazać ich finał. - Chcemy też, aby tu właśnie, na polsko-niemieckiej granicy, zagrali w przyszłym roku młodzi muzycy z Ukrainy i z Rosji. Dlaczego tu? Jest pewien kontekst. Mają się spotkać nie na Ukrainie, nie w Rosji, ale właśnie tutaj, gdzie granica jest otwarta - dodaje Janusz Hetman.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji