Artykuły

Rozmowa z reżyserem Wiesławem Górskim

Reżyser elbląskiego "Trans-Atlantyku" Wiesław Górski (Poznań) aktualnie nie jest związany pracą etatową z żad­ną sceną, choć współpracuje z wieloma. Do jego ostatnich opracowań scenicznych należą: "Ubu skowany" Al­freda Jarry'ego, zrealizowany w 1997 roku w Bydgoszczy z udziałem aktorów polskich i amerykańskich, "Pamięt­niki z powstania warszawskiego" według własnego scenariusza stanowiącego adaptację znanego tekstu Mirona Białoszewskiego, wreszcie przygotowane w styczniu bieżącego roku z aktorami teatru "Wybrzeże" "Pożądanie schwytane za ogon" Pabla Picassa.

- Z okoliczności, że ima się Pan realizacji tek­stów niezwykłych wyni­ka, że były również szczególne powody pod­jęcia się adaptacji sce­nicznej "Trans-Atlantyku". Jakie były powody?

- Przede wszystkim autor, Gombrowicz, nonkomformista, pisarz nieschlebiający żadnemu z narodowych obłędów. "Trans-Atlantyk" jest satyrą na ziom­ków, na Polaków. Nie zgrywą ku uciesze "bujnej gawiedzi", ale rozrachunkiem poważnym, choć arcydowcipnym, wyładowaniem w wysokim stopniu bardzo oso­bistym, ale nie pozbawionym jednak ładunku dynamitowego, próbą znalezienia własnego kształtu w - jak sam autor po­wiada w przedmowie - sytuacji niezwykle groźnej: "Przeszłość zbankrutowana. Teraźniejszość jak noc. Przyszłość nie dająca się odgadnąć (i nosząca znamiona gwałtu)". Czy biorąc pod uwagę powyższe, trzeba jeszcze innych uzasadnień?

Rozrachunek z rodakami, z tradycją kultywowaną czy pol­skością jest dla autora "Trans-Atlantyku" sprawą osobistą, po­nieważ ma on pełną świado­mość, że dystansując się do kate­gorii formy określonej kategorią "ojczyzna", poniewiera sam sie­bie, to znaczy anachroniczną część własnej istoty. Zaś do­świadczenie Gombrowicza jako artysty przeciwstawiającego się bezwładowi życia i myślenia zdają mi się bliskie, to znaczy w wysokim stopniu koherentne z moimi doświadczeniami.

- Czy jest Pan zdania, że w środowisku elbląskim teatr kontestatorski, roz­rachunkowy, sięgający spraw bolesnych i "tar­gających trzewia" - bo taka jest właśnie twór­czość Gombrowicza - może liczyć na jakiś po­zytywny rezonans? Pytam o to dlatego, że teatr takich właśnie funkcji, uprawiany tu niedawno przez Józefa Jasielskie­go, był przez środowi­skowych mędrków za to krytykowany i że jego popularność wyraźnie słabła.

- Myślę, że klucz do wyobraź­ni i umysłów widzów, którzy oczekują od teatru propozycji bardziej popularnych, tkwi w ję­zyku scenicznym. Dlatego mam chętkę przemówić do odbiorców językiem nie tylko zrozumiałym, ale i atrakcyjnym. Sam tekst przedstawiający sytuację i men­talność Polaków-emigrantów, konfrontujących się z kulturą i życiem ludzi z tzw. wielkiego świata i doświadczających roz­maitych przygód, jest ogromnie barwny, frapujący i napęczniały dramatycznością, a równocze­śnie bardzo dowcipny. Sięga spraw nieobojętnym widzom, tzn. pojedynczym odbiorcom, jak i kolejnym ich pokoleniom. Któż z nas bowiem - nie tylko z tych, co podróżują po świecie - nie doświadczał anachroniczności narzuconych mu i wprasowanych weń przez kulturę form myślenia i zachowania w kon­frontacji z rzeczywistością in­nych form? I nie doznawał w ta­kich konfrontacjach olśnienia, to znaczy bystrego, przenikliwego widzenia karykaturalności dźwi­gania form strupieszałych. Z ta­kich oto konfrontacji Gombro­wicz wysączył całą jadowitość. Pozwolił sobie też - właśnie w "Trans-Atlantyku" - na takie stę­żenie szyderstwa (i autoszyderstwa), które szokuje dziś odbior­ców w tym samym stopniu co przed kilkudziesięciu laty. Bo utwór Gombrowicza, choć nale­ży do klasyki, zachował świe­żość i siłę oddziaływania.

- Jakie jest założenie pań­skiego przekładu tekstu naapar excellence narra­cyjnego na scenariusz?

- Przedstawienie jest oparte na mojej własnej adaptacji. Bar­dzo mi w tym przekładzie zależy na ekspozycji konfliktu między Ojcem (Tomasz) a Synem (Igna­cy) i wygrania ogromnie wciąż aktualnych i nośnych intelektu­alnie implikacji ideowych tej opozycji. Mam na myśli katego­rię "Ojczyzny" i prowokująco jej przeciwstawnej tzw. "Synczyzny". "Obrazoburstwo" Gom­browicza polega na tym, że ener­gicznie dystansuje się do tych treści, którymi obrosła kategoria "Ojczyzny", zastępująca myśle­nie, zdrowy rozsądek i zdolność wyboru. Nie stawia jednak osta­tecznej kropki nad "i", choć ra­czej nachyla się ku tym warto­ściom, które ewokuje pojęcie "Synczyzny", ukierunkowanej na przyszłość, żywiołowość, młodość, zmianę, ruch etc. etc. Brak owej kropki nad "i" udzie­la mi prawa do własnego rozło­żenia akcentów. W sensie for­malnym chcę się opowiedzieć za kategorią "Synczyzny". Ekspo­zycja tej sprawy na język sce­niczny stanowi mój wybór. Idę więc w tym kierunku świadom implikacji ideowych, które to pociągnie, oraz konieczności wy­rażenia tego w języku znaków teatralnych. Są jednak i inne istotne wątki, którym trzeba dać tu właściwe brzmienie, tzn. opo­zycji Witold - rodacy czy Witold - Gonzalo - ogromnie znaczących dla samego Gombrowicza.

W ogóle chciałbym, by idea przedstawienia trafiła do młod­szej widowni, do formacji wła­śnie poszukującej dla siebie miejsca w życiu. By korelowała z jej świadomością i podświado­mością.

- Chcę wierzyć, że insce­nizacja "Trans-Atlanty­ku" będzie argumentem na rzecz kontynuowania w Elblągu teatru o takich właśnie poważniejszych funkcjach, teatru "gorą­cego", dialogującego o sprawach rudymentarnych i prowokującego do żywych reakcji... Teatr musi umieć dialogować z odbiorcami. Przede wszystkim jest zobowiązany widza znać. Znajomość widza (wszak bez widza teatru nie ma), jego orien­tacji, dążeń, niechęci etc., etc. - jest podstawowym warunkiem skuteczności w zawiadywaniu tą instytucją sztuki.

Co do mnie - wciąż szukam sposobu na widza. Ze szczególną uwagą przyglądam się publicz­ności młodszej, uczniowskiej, studenckiej. Staram się też spoj­rzeć na teatr jej oczami i zamie­rzam ku okłamaniu życia na miarę tego oglądu.

Chcę, by przedstawienie, nad którym w Elblągu pracuję, nie było letnie i by publiczność nie żałowała czasu mu poświęcone­go. Jest to równoznaczne z wolą zbudowania takiego widowiska, które skłaniałoby odbiorców do wewnętrznej aktywności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji