Artykuły

Wyrocznia, polityka i antyczny król

"Król Edyp" w reż. Jakuba Krofty w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w serwisie Teatr dla Was.

W warszawskim Teatrze Dramatycznym wakacji nie ma - zespół wystawia nowsze i starsze spektakle w ramach Letniego Przeglądu. Jednym z przedstawień jest "Król Edyp" Sofoklesa, którego premiera odbyła się całkiem niedawno. Reżyser spektaklu, Jakub Krofta, pozostaje wierny oryginałowi, nie poprawia antycznego dramaturga, choć oczywiście zdaje sobie sprawę z istnienia wielu możliwych sposobów odczytania historii Edypa i ma swój pomysł na oryginalną adaptację. Częściowo przyjmuje konwencję współczesną, zwłaszcza jeśli chodzi o scenografię i kostiumy rodem z XXI wieku oraz aluzje do naszych rodzimych intryg politycznych. Krofta stara się odciąć od wcześniejszych wersji scenicznych, których w samym Teatrze Dramatycznym było kilka i to niezapomnianych. Mocną stroną najnowszego spektaklu jest niewątpliwie znakomite aktorstwo. Doświadczeni artyści dają popis klasy i techniki na najwyższym poziomie. Choćby tylko z tego powodu warto zobaczyć "Króla Edypa". Muszę też wspomnieć o nowym przekładzie sztuki, autorstwa Antoniego Libery, które zachowuje przyjemny dla ucha rytm; łączy charakterystyczną klasykę brzmienia ze współczesnym słownictwem oraz bliskimi nam, znanymi określeniami.

Przypomnę, iż Edyp, główny bohater tragedii Sofoklesa, jest królem Teb. Nie wie nic o swoim pochodzeniu, a wywodzi się z rodu Labdakidów, naznaczonego przez fatum. W miarę spokojny żywot bohatera przerwie wyrocznia delficka i jej okrutna przepowiednia, według której młodzieniec zabije swego ojca i ożeni się z własną rodzicielką. Przerażony wróżbą Edyp ma nadzieję, iż proroctwo okaże się fałszywe. Niestety, wkrótce prawda wyjdzie na jaw, a on odkryje, że jego żona Jokasta jest równocześnie jego matką.

Oczywiście historia przedstawiona w spektaklu, rodem z greckiej mitologii, nie zaskoczy nikogo. Losy króla Edypa, zapisane przez Sofoklesa w antycznej tragedii, pozostały niezmienione. Mimo to zarówno twórcy spektaklu jak i widzowie nie uciekną od powracających pytań. Co zdecydowało o takim a nie innym przebiegu wydarzeń? Kto był odpowiedzialny za tragedię, która stała się udziałem bohaterów - ślepy los, fatum i wyrocznia czy oni sami? Czy dzieci muszą ponosić konsekwencje czynów rodziców? To przecież Lajos, a nie jego syn ściągnął klątwę na ród. Mit pokazuje, że najlepiej jest pogodzić się ze swoim przeznaczeniem, gdyż w końcu ono i tak nas dosięgnie. A może to nieprawda, bo sami wykuwamy swój los? Przecież nadzieja, o której wielokrotnie jest mowa, niezależnie od przekładu sztuki, umiera ostatnia... .

Odpowiedzi szukać możemy w scenicznej historii. Edyp mądrze i sprawiedliwie rządził krajem. Chcąc się dowiedzieć, kto zabił poprzedniego króla wszczął śledztwo. Aby rozwiązać zagadkę poprosił o przybycie Tejrezjasza. W tej roli reżyser obsadził Olgierda Łukaszewicza. Świetny wybór, bo rola znacząca, choć epizodyczna. Znakomity aktor, korzystając ze swego doświadczenia i scenicznych umiejętności, tworzy wyróżniającą się postać. Wróżbita od razu wiedział, o co chodzi i chciał ochronić Edypa przed tragedią. Tejrezjasz wykręcając się od odpowiedzi tylko rozsierdził głównego bohatera. Edyp, rozwścieczony, rzucił oskarżenie na wieszczącego. Potem zwrócił się do Kreona (swego stryja i szwagra). Kreon Adama Ferencego to kolejna zapadająca w pamięć kreacja. Jego bohater, to spokojny cynik, trochę nieodgadniony, ale zdecydowany i pewny swego. Moja ulubiona aktorka, Magdalena Smalara, w niewielkiej roli Służebnej, nie miała okazji silniej zabłysnąć, jednak mimo to mocno zaznaczyła swą sceniczną obecność. Kolejne aktorskie perełki to Władysław Kowalski jako pasterz i posłaniec - Janusz Nowicki. Prawdziwe aktorstwo z klasą i warto je podziwiać kolejny raz.

Sławomir Grzymkowski w głównej roli, mimo wpadek językowych, dla mnie niemal niewybaczalnych, stworzył niejednoznaczną i ciekawą postać króla. Uczciwy, prawy, ale i porywczy, łasy na pochlebstwa tłumu i zyskujący sobie uznanie kwiecistą przemową. Gdy stało się już jasne, że to on jest mordercą, szaleje z rozpaczy, ale prawdy nie zatai. Wie, że niezależnie od tego, co postanowi, żadne rozwiązanie nie będzie dobrym. Edyp dążąc do prawdy, równocześnie zbliża się do nieuchronnej zguby i płaci za to cenę niewyobrażalnie wysoką. W scenie, gdy sam wymierza sobie karę, traci swoje antyczne dostojeństwo - staje się tak bardzo ludzki, tak godny współczucia, jak każdy cierpiący nędznik. Partnerką Grzymkowskiego jest Halina Skoczyńska jako Jokasta. Zachwyca swą nienaganną dykcją, powściągliwością i znakomitym sposobem gry ujawnianym w geście, mimice, w całym ciele.

Ostatnie bardzo ważne pytanie, które zadaję sobie przyglądając się publiczności Teatru Dramatycznego - jak współcześni odczytują mit? Czy okrutna konieczność, życie "zapisane w gwiazdach", któremu nie umknie nikt, w jakikolwiek sposób nas dotyczy? A może to już bajka z przeszłości, piękna opowieść o tym, że człowiek nie może zmienić swojego losu, mimo największych wysiłków. Pewien kłopot sprawiły mi też wyraźne aluzje polityczne. Zbyt mało czytelne, niejasne, nad miarę ogólne. Czy to okres powojenny, komuna, a może współczesne afery, a może wszystko razem? Trudno stwierdzić. Mimo to nie waham się polecać najnowszego "Króla Edypa" tym, którzy cenią dobry teatr, solidną pracę aktorów i reżysera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji