Artykuły

Profesji dyrektora teatru nie będzie

Przy obecnych przepisach i sposobie wyłaniania kandydatów w drodze konkursów zawód dyrektora teatru wkrótce przestanie istnieć. Będą tylko administratorzy, menedżerowie, lepsi lub gorsi organizatorzy, rachmistrze, impresariowie, a w skrajnym wypadku zausznicy marszałków i prezydentów, czyli organów założycielskich - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Nie będzie dyrektorów teatrów w wymiarze historycznej tradycji tej profesji, jej etosu i posłannictwa, zadań spełnianych w powierzanych im zespołach, z kompetencjami, autorytetem, stylem funkcjonowania i sposobem wykonywania swych obowiązków. Kandydatom z konkursów nie gwarantuje się niczego. Ani stabilnej dotacji, ani nieskrępowanej polityki kadrowej. Trzyletnie, a najwyżej pięcioletnie kontrakty to okresy za krótkie na trwałe przeobrażenia. Perspektywa konsumowania owoców tych zaledwie kilkusezonowych usiłowań przez następcę wyłonionego w następnych eliminacjach nie skłania do poczynań odważnych.

Myślę tu o kandydatach kompetentnych, utalentowanych i doświadczonych. Ale co powiedzieć o nowicjuszach, którym dopiero co umożliwiono odróżnienie Fredry od Moniuszki, Mozarta od czarodziejskiego fletu, Bogusławskiego od Bogusia Kaczyńskiego lub teatru od kina, transmitującego np. spektakle z MET.

Już na kierowniczych posadach teatralnych jakakolwiek edukacja tych ludzi jest niemożliwa. Posiadanie władzy da im natychmiastowe poczucie nieomylności, możliwość beztroski eliminacji zjawisk zastanych, wprowadzania konceptów bezsensownych przewracania wszystkiego do góry nogami, co później znowu trzeba stawiać do pionu, często przy niepowetowanych stratach czasu, sił i ludzkiej energii.

A tu kadencja zmierza ku końcowi i aby nie wypaść z fotela, zaczyna się walkę o tzw. dyscyplinę finansową, nieprzekraczanie wskaźników, organizowanie przetargów, umizgi do ludzi z organu założycielskiego, dbałość o wyniki kontroli w zakresie papierków, terminów wykonania dyrektyw czy różnych nieistotnych uchybień.

Wszystkie te sprawy należy oczywiście trzymać w porządku. Jednak nadrzędnym celem działalności teatralnej jest wizja repertuarowa, styl poczynań artystycznych, spójność zadań z możliwościami zespołu wykonawców, szczególna wrażliwość na potrzeby publiczności, zainteresowanie najnowszą twórczością, oraz żywe reagowanie na różne otaczające nas zjawiska.

Ale o tym można rozmawiać z fachowcami, a nie z nieborakami po konkursowych zwycięstwach. Głosowali na nich ludzie często jeszcze mniej od nich kompetentni i wyedukowani, mający dziwnie sprzeczne interesy, reprezentujący związki i organizacje niebiorące za nic odpowiedzialności, nieustannie krzyczące, protestujące i domagające się co chwilę czegoś innego. Zresztą decyzje są i tak w rękach prezydentów, marszałków i ministra. Dawniej trzymali oni w szufladach całe listy kandydatów, z którymi tak długo pertraktowali, aż wybrali kandydata najbardziej odpowiedniego. Z reguły sami zwracali się do upatrzonych osób. Wartościowi kandydaci nie zgłaszali się sami. Nie brali udziału w jakichkolwiek eliminacjach i o nic nie zabiegali, natomiast z godnością oczekiwali na ewentualne propozycje.

Czy tacy w ogóle jeszcze istnieją? O, tak! Gdzie ich szukać? Najlepiej wśród czynnych funkcjonariuszy teatralnych, licznych działaczy festiwalowych, organizacji i stowarzyszeń artystycznych, wreszcie wśród ciągle licznej grupy starych fachowców, którzy od dawna już wiedzą, a jeszcze mogą.

W przeciwnym razie profesji dyrektora teatru nie będzie. Będą konkursowicze, którzy zanim się czegoś nauczą i dowiedzą, minie ich kadencja, albo wcześniej zostaną przepędzeni przez udręczone zespoły, zdymisjonowani, albo - co mało prawdopodobne - sami zrezygnują wskutek doznanych rozczarowań.

Natomiast istniejące jeszcze Stowarzyszenie Dyrektorów Teatrów odesłane zostanie do Muzeum Teatralnego. W osobnych gablotach, wypchani trocinami, umieszczeni zostaniemy we trójkę z Maciejem Englertem i Jackiem Wekslerem, jako że myśmy to Stowarzyszenie wymyślili i stworzyli, a ja przed laty byłem jego pierwszym prezesem.

Jeśli ktoś wreszcie się nie opamięta, umrze z nami w Polsce jeden z najstarszych zawodów świata. Nie, nie - płatne nierządnice przetrwają!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji