Artykuły

Lato siedemnastej lalki

Ray Lawler - "Lato siedemnastej lalki".Przeł.G.Gottesman.Premiera w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Reżyseria A.Makarewicz,scenografia A.Wojciechowska,opr.muz. J.Jędrzejczaka

Jak się robi kiepskie przedstawienie? Bierze się dobrą sztukę,dobry teatr,dobrych aktorów i reżysera,który źle obsadza role i fałszywie odczytuje sztukę. Dobra sztuka - to "Lato siedemnastej lalki",głośny na trzech kontynentach utwór najwybitniejszego współczesnego dramatopisarza australijskiego,Ray Rawlera. Dobry teatr - to warszawski Teatr Dramatyczny,jeden z pięciu najwybitniejszych naszych teatrów. Dobrzy aktorzy - to Wanda Łuczycka,Janina Traczykówna,Janina Porębska i Barbara Ludwiżanka oraz Aleksander Dzwonkowski,Henryk Bąk i Mieczysław Stoor.

O co chodzi w tej sztuce? Dwaj sezonowi robotnicy australijscy, Barney i Roo,przez siedem miesięcy w roku pracują "na Północy" na plantacjach trzciny cukrowej,po czym odpoczywają przez pięć miesięcy "na Południu" ze swymi przyjaciółkami,barmankami Nancy i Olly. Nazywa się to "zimowaniem" lub "martwym sezonem". Sytuacja taka trwa już siedemnaście lat. I oto pierwsza wyłamuje się z tego ciasnego kręgu złudzeń i symboli,w którym ignoruje się czas i próbuje się go zatrzymać - Nancy,wychodząc za mąż. Olly nawet i wówczas jeszcze nie potrafi czy nie chce zdecydować się na zburzenie tkanej przez tyle lat fikcji,próbuje więc uzupełnić tę umowną sielankę inną swą przyjaciółka,barmanką Pearl,która ma zająć u boku Barneya miejsce Nancy. Rozsądna i trzeźwa Pearl dość szybko jednak dostrzega całą tę mistyfikację. Widzi,że i Barney i Roo,to kandydaci na ludzkie wraki,a nie żadne tam - jak mówiła Olly -" dwa orły, co zlatują z nieba od słońca i lecą co rok na południe na gody". Zresztą oni sami zaczynają już to rozumieć. Nie rozumie tylko tego i nie chce rozumieć - Olly. Niszczącego upływu czasu nie uświadamiają jej nawet przybywające co roku lalki,które przywozi jej w upominku Roo. Dopiero lalka siedemnasta zburzy brutalnie ten świat,zamykając siedemnastoletni okres złudzeń. Olly buntuje się broniąc ich wbrew wszystkiemu i wszystkim. Pearl,która szukała nie złudzeń i przygody,lecz rnęża,odchodzi. Zdecydowany jest też odejść Barney. Roo natomiast chce już pozostać na zawsze z Olly, proponując jej małżeństwo. Ale Olly odrzuca tę propozycje,bo niszczy ona świat fikcji,który sobie stworzyła przez lat siedemnaście,bo propozycja ta strąci ją do rzeczywistości,zmusi do spojrzenia na siebie i Roo jako starzejących się ludzi,skazanych na wegetacje. Woli więc,by Roo odszedł wraz z Barneyem,by wrócił "na Północ",trzyma się bowiem kurczowo resztek jakichś nadziei i złudzeń. Sztuka kończy się odejściem obu mężczyzn. Niestety,reżyser warszawskiego przedstawienia zagubił w realizacji całą jej kruchą metaforykę przede wszystkim w wyniku niewłaściwego obsadzenia ról. Chvba tylko młody robotnik Dowd Mieczysława Stoora był postacią ze sztuki Lawlera. Najbardziej rażącym nieporozumieniem w obsadzie była kapitalnie napisana i zupełnie fałszywie obsadzona i zagrana rola Emmy. Jadwiga Porębska gra ją jako poczciwą staruszeczkę z mieszczańskiego domu,która usiłuje być gderliwa i zła,ale jej się to nie udaje. Wiele interesujących momentów i właściwych akcentów ma w roli Olly B.Ludwiżanka,jednak w kontekście pozostałych ról nie mogło to zaważyć na kształcie i wymowie całości. Sporo zastrzeżeń budzą natomiast role Pearl i Barneya,mimo że są kreowane przez tak świetnych aktorów,jak W.Łuczycka i A.Dzwonkowski. Łuczycka do końca nie może się zdecydować na jakąś wyraźną - chociażby odbiegającą od postaci Pearl - koncepcje roli,czuje się w niej wyraźnie źle. Dzwonkowski natomiast stworzył bardzo ciekawą postać ale z innej sztuki; nie mogło zresztą być inaczej,gdyż specyfika jego wysokiej klasy aktorstwa w postaci tej się nie mieści. Dyskusyjna też jest postać Roo,stworzona przez H.Bąka. Jest on w sylwetce bardzo wyrazisty,pogmatwał jednak nieco tego Roo,poza tym nie z własnej winy mija się często z partnerami. I wreszcie Bubba J.Traczykówny,aktorki o pięknym głosie i nieskazitelnej dykcji,jest postacią z tego samego mieszczańskiego domu Emmy J.Porębskiej. Wnętrze domu Emmy i jej córki Olly zupełnie nie odpowiada autorskim wskazówkom scenograficznym,przypominając raczej hall hotelowy. W sumie - ambitna pozycja ambitnego teatru,która w realizacji okazała się jednym z najsłabszych,a od lat chyba jedynym słabym jego przedstawieniem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji