Artykuły

Proces w Salem

To nie było pierwsze nasze spotkanie z Arthurem Millerem. Jego najgłośniejszy dramat "The Crusible" drukowany był przed laty (chyba we fragmentach) w jednym z czasopism jako "Czarownice z Salem". Taki też tytuł miał wyświetlany u nas film,dla którego scenariusz,oparty o sztukę Millera,napisał Sartre. Ze sceny mieliśmy możność poznania Millera w czasie występów teatru słoweńskiego z Lubljany,który wystawił u nas "Widok z mostu"(sztukę tę gra od kilku dni Teatr im. Słowackiego w Krakowie). Utwory Millera znalazły się też w repertuarze tzw. teatru propozycji(sztuki czytane,bez kostiumów i dekoracji),m.in. w Bydgoszczy("Widok z mostu"). O dramaturgii Arthura Millera pisała też od czasu do czasu prasa literacka i teatralna. Ale dopiero obecny sezon teatralny zapozna polską publiczność z twórczością autora "The Crusible",w dwunastu bowiem teatrach grać się będzie trzy jego najgłośniejsze sztuki - obok wymienionych jeszcze "Śmierć komiwojażera"(która wznowiona ma być w nowej inscenizacji przez MChAT). Wszystkie te sztuki idą jako polskie prapremiery. Po Krakowie wystąpił z Millerem warszawski Teatr Dramatyczny, wystawiając "The Crusible" jako "Proces w Salem". Miller w komentarzu do sztuki umiejscawia jej akcję w Massachusetts w małej osadzie Salem w r. 1692,podobnie jak Andrzejewski przenosi akcję swej powieści,przerobionej przez Dejmka na scenę("Ciemności kryją ziemię") w hiszpańskie średniowiecze. Zabieg przez pisarzy współczesnych zresztą często stosowany,jeśli chce się atakować współczesność,stawiać ją przed trybunałem ludzkich sumień nie bezpośrednio,lecz przy pomocy obrazów i wydarzeń z odległej przeszłości. Ale jest to nie tylko zabieg czysto warsztatowy,nie tylko używanie budulca historycznego w tworzeniu współcześnie czytelnej i jednoznacznie wymownej metafory. Chodzi też o wskazanie tego samego w różnych okresach historii podłoża zła,o ten sam jego mechanizm działania. Sztuka Millera powstała w okresie szalejącego w Stanach Zjednoczonych maccarthyzmu,osławionej działalności Komisji do Badania Działalności Antyamerykańskiej. Autor sztuki nie pozostawia jednak żadnej wątpliwości co do tego, że problematyka sztuki wybiega w swym uogólnieniu poza zjawisko maccarthyzmu. W przedmowie do londyńskiego zbiorowego wydania swych sztuk pisze:"Do napisania "The Crusible" popchnął mnie nie wzrost maccarthyzmu,lecz zjawisko znacznie bardziej niesamowite i tajemnicze. Był nim,fakt,że polityczna,obiektywna,jawna kampania skrajnej prawicy zdołała stworzyć nie tylko terror,lecz nową subiektywną rzeczywistość,nową mistykę,która poczęła stopniowo nabierać cech jakiejś świętości. Graniczyło to dla mnie z cudem,że uczucie tak bardzo wewnętrzne i subiektywne mogło zostać wytworzone z zewnątrz - i to właśnie stanowi podtekst każdego słowa sztuki. Interesowała mnie przede wszystkim sprawa sumienia. Widziałem w 1950 roku,jak powstaje swoisty mechanizm wyznawania grzechów,których dotychczas za grzechy nie uważano. Nowe grzechy wyrastały co miesiąc. Zdumiewające było,jak szybko włączano je do nowej ortodoksji,jak gdyby istniały od stworzenia świata. (...) Najpotworniejsze było przyjęcie aksjomatu,że sumienie nie jest już sprawą osobistą,lecz sprawą podległą administracji państwowej. Widziałem,jak ludzie powierzali swoje sumienia innym ludziom i dziękowali im za to,że mają do tego sposobność".

Miller obnaża w sposób wstrząsający mechanizm łamania ludzi, łamania ludzkich sumień - w ostrych konfliktach i napięciach o elementach antycznej tragedii. "Proces w Salem",to proces wytoczony nie rzekomym "czarownicom" lecz wszystkim systemom rządzenia,opartym o brutalną siłę,terror,powszechny lęk, okrutne i wyrafinowane metody zaszczuwania i łamania ludzi, to potężny głos protestu przeciw wszelkim postaciom "inkwizycji". Tę właśnie uogólniającą wymowę sztuki wydobył w warszawskim przedstawieniu Ludwik Rene w sposób niezwykle wyrazisty i jednoznaczny. Nie ma w tym przedstawieniu miejsca na niedopowiedzenia,na wątpliwości. Wszystko zostało tu wypowiedziane w sposób wręcz brutalny,z oskarżycielską pasją,z wewnętrznym żarem,który dać może tylko własna wewnętrzna prawda i własne,niezwykle wyostrzone,wrażliwe i umocnione w swych racjach,sumienie. W próbach zakwalifikowania konwencji przedstawienia ciśnie się na usta słowo naturalizm,ale te środki naturalistyczne reżyserskiego i aktorskiego warsztatu,które nie rozpraszają lecz potęgują wymowę sztuki,przekraczając często granicę artystycznych konieczności oraz estetycznej wrażliwości w percepcji przedstawienia. Jedynie Jan Świderski(nowa wielka kreacja!) jako John Proctor(najbogatsza chyba i najpiękniejsza postać z dramaturgii Millera) był poza tą i wszelką konwencją aktorską,on też w dużej mierze zadecydował o humanistycznej wymowie przedstawienia i o jego dużym sukcesie. Taka zresztą jest funkcja tej postaci u Millera. Przedstawienie osiąga rzecz w teatrze rzadką:nie można mieć do niego jakiegoś obiektywnego dystansu,odbiera się je i musi się je odbierać bardzo subiektywnie,bardzo -osobiście. Stąd każda jego ocena musi być z konieczności bardzo subiektywna. Taka też jest oczywiście i moja ocena.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji