Artykuły

Na tapecie Miller

Mniej więcej jednocześnie dwa nasze teatry wystąpiły z polskimi prapremierami sztuk wybitnego amerykańskiego dramatopisarza Arthura Millera,jak dotąd znanego w Polsce lepiej z fotografii niż twórczości,gdyż zdjęcie jego obiegało całą ilustrowaną prasę z okazji ślubu z gwiazdą filmu Marilyn Monroe. Tymczasem naprawdę jest więcej powodów do zaprezentowania tego pisarza i nie posądzajmy bynajmniej naszych teatrów o to,by strona sensacyjna jego sławy odegrała rolę przy decyzji repertuarowej. Urodzony w 1915 r. w Nowym Jorku,syn austriackiego emigranta,piszący dla scen od 1944 r.,zasługuje przecież na większą uwagę niż tylu ostatnio lansowanych z zapałem godnym lepszej sprawy brodwayowskich majstrów sceny. Miller,autor "Widoku z mostu",którego premiera odbyła się właśnie w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie i "Procesu z Salem",którego z kolei premiera odbyła się zaraz potem w Teatrze Dramatycznym w Warszawie,wydaje się od nich znacznie głębszy i bliższy pisarzom europejskim. Jednocześnie,jeżeli uznamy za pewnik, że współczesne pisarstwo amerykańskie rozwija się głównie pod wpływem i urokiem pisarstwa rosyjskiego z końca ubiegłego i początku bieżącego wieku - musimy także dodać,że Miller od swych rosyjskich mistrzów przejął nie tylko nastroje i efekty,ale również skłonność do sondowania ludzkich dusz. Nie darmo jest wielbicielem Dostojewskiego. Wyrósł z niego specyficznie amerykański uczeń Dostojewskiego,niemniej jednak jest pisarzem moralistą, głoszącym prawo sumienia,nie zaś tylko łowcą efektownych tematów.

***

Nie można tego zarzucić zwartemu kompozycyjnie przedstawieniu "Procesu z Salem" w reżyserii Renego i scenografii Kosińskiego w Teatrze Dramatvcznym. W patetycznej scenicznej oprawie zespół potrafił stuszować rozwlekłości Millera,zaś wydobyć na wierzch jego siłę wyrazu. Jeżeli jednak uświadomimy sobie,że rolę oszalałej z zazdrości donosicielki i mitomanki Abigail Williams zagrała Krafftówna,szlachetnej,niewinnie oskarżonej,Elizabeth Proctor Mikołajska,jej męża,człowieka nie bez grzechu,ale w którym zwycięża bohaterska decyzja Świderski,zaś intelektualistę pastora purytańskiego,który widzi owoce fanatyzmu Gogolewski - łatwo nam uwierzyć,że taka czwórka koni może daleko zawieźć cały powóz. A przecież ci liderzy przedstawienia wcale nie oderwali się od reszty wykonawców w bardzo czystym aktorsko i wyrównanym przedstawieniu.

Tematem sztuki jest jeden z historycznych procesów czarownic z końca XVII wieku w stanie Massachusetts,wytoczony przez sektę purytan,która dzierżyła władzę kościelną i polityczną w tamtych okolicach. Sięgnąć po ten temat skłoniły autora słynne przed kilku laty w Ameryce procesy i oskarżenia o działalność "przeciwamerykańską". Jest znamieniem naszych czasów,że tematyka inkwizycyjna pasjonuje pisarzy niejednego kraju.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji