Artykuły

Szekspir czasów popkultury

"Elsynor" w reż. Grzegorza Gołaszewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Stanisław Godlewski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

"Elsynor" - pierwsza w tym sezonie premiera w Teatrze Nowym - to propozycja niewątpliwie oryginalna. Problem w tym, że nie wiadomo, do kogo skierowana.

Młody reżyser Grzegorz Gołaszewski (na co dzień aktor Teatru Nowego) razem z dramaturgiem Szymonem Adamczakiem wpadli na ryzykowny pomysł połączenia dramatów Szekspira z grami komputerowymi. Wirtualny świat Elsynoru (tytuł gry to nazwa zamku Hamleta) pochłania nie tylko dwójkę młodych bohaterów (Marta Szumie! i Bartosz Nowicki), ale także szkolnego woźnego (Filip Frątczak). Gracze mogą wybrać sobie awatary wzorowane na postaciach z dramatów Szekspira, toczyć ze sobą pojedynki, zbierać wirtualne pieniądze. Co ciekawe - Hamlet, Król Lear i Julia nie występują w kostiumach epoki elżbietańskiej (choć mówią cytatami z dramatów), wyglądają raczej jak postaci z "Gry o tron" czy "Władcy pierścieni". Czasami naprawdę trudno zrozumieć wszystkie koncepty i dowcipy, jakie ta popkulturowa mieszanka tworzy...

Ciekawie został przedstawiony "realny" świat bohaterów - szkoła, życie rodzinne. Antonina Choroszy wciela się w kilka postaci - jest jednocześnie matkami głównych postaci, nauczycielką i sprzedawczynią w sklepie RTV. Choroszy, naczelna tragiczka poznańskiego teatru, tutaj pokazuje zupełnie inne oblicze - jest komiczna, żywiołowa, gra z dużym dystansem. Jej rola to największe odkrycie spektaklu. Aktorce doskonale udaje się ukazać szarość i absurd rzeczywistości, w jakiej żyjemy, i to dzięki niej łatwiej zrozumieć motywację bohaterów, którzy uciekają w wykreowany świat.

Wirtualną rzeczywistość na scenie twórcy spektaklu budują bardzo prostymi środkami. Muzyka Marcina Partyki i projekcje Moniki Siemińskiej oddają - z całym niezbędnym patosem - charakter gier komputerowych. Z ciekawością ogląda się też gry "analogowe" takie jak kostka Rubika czy pasjonujący pojedynek na układanie Jengi.

Wszystkie te elementy tworzą z pewnością efektowną całość. Problem w tym, że nie wiadomo, dlaczego właściwie połączono Szekspira z grami. Sam pomysł jest ciekawy (współczesnemu reżyserowi pozwala bawić się wątkami i budować własne historie, niczym w autentycznej grze), ale w tym spektaklu zmienia się po postu w zbiór dowcipnych scenek. Reżyserowi udaje się wprawdzie uniknąć niepotrzebnej dydaktyki rodem z "Sali samobójców" Jana Komasy, ale pozostaje niedosyt. Dramaturgii nie ma tu prawie w ogóle, a tematy takie jak uzależnienie od internetu czy zanik więzi międzyludzkich zostają dotknięte tylko w kilku momentach. Zbyt powierzchownie potraktowano w spektaklu fenomen wirtualnej rzeczywistości i "pokolenia ekranów", dla którego pejzaż wyświetlany na monitorze jest bardziej rzeczywisty niż ten za oknem.

Ciekawiej na scenie zaczyna się robić na chwilę, gdy awatary (grane przez Julię Rybakowską, Michała Grudzińskiego i Mariusza Zaniewskiego) zaczynają sterować graczami, przejmując nad nimi kontrolę. Szekspirowskie postaci na moment uniezależniają się i żyją własnym życiem. Trochę jak kulturowe archetypy, funkcjonujące dziś często w oderwaniu od dzieł.

Niestety, w tym spektaklu sam Szekspir staje się kliszą. Może jednak atrakcyjna sceniczna forma i gra aktorów zachęci niektórych do wczytywania się w oryginalne dzieła dramatopisarza? W końcu już ponad cztery wieki temu tworzył on światy pełne emocji i przemocy, bijące na głowę wiele gier RPG.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji