Artykuły

SOS dla kultury

Zdecydowana większość muzyków, pisarzy, tancerzy i artystów wizualnych zarabia rocznie mniej niż 20 tys. zł brutto. Co trzeci artysta ma przerwy w ubezpieczeniu zdrowotnym i emerytalnym albo nie ma go wcale - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

To miał być optymistyczny felieton na początek sezonu kulturalnego. Zapowiedź atrakcji, które czekają nas tej jesieni, premier teatralnych, literackich i filmowych. Chciałem napisać o nowych powieściach Olgi Tokarczuk i Jacka Dehnela, które mierzą się z polską historią XVIII i XIX wieku.

O "Czarnej piosence" - wczesnych, niepublikowanych wierszach Wisławy Szymborskiej, które ukażą się w październiku nakładem wydawnictwa Znak. O "Wycince" Krystiana Lupy w Teatrze Polskim we Wrocławiu, najbardziej chyba elektryzującej premierze początku sezonu. O kolejkach po bilety na polską wersję musicalu "Mamma Mia!" w warszawskiej Romie i w ogóle o fenomenie pełnych widowni teatralnych. O otwarciu wystawy głównej w Muzeum Historii Żydów Polskich i fantastycznym sloganie towarzyszącym temu wydarzeniu: "Polin (czyli Polska) - historia od A do Ż". O obsypanym nagrodami w Gdyni filmie "Bogowie" z genialnym Tomaszem Kotem w roli prof. Zbigniewa Religi. I o nowych książkach Zygmunta Miłoszewskiego, Marka Krajewskiego i Gai Grzegorzewskiej, dzięki którym polski kryminał staje się silną marką.

Nie zrobię tego, bo ktoś mi wylał kubeł zimnej wody na głowę. I nie był to słynny Ice Bucket Challenge. Zimnym prysznicem była wiadomość, którą na publicznym profilu na Facebooku napisał Robert Brylewski, muzyk rockowy. Lider legendarnych formacji Brygada Kryzys i Izrael oświadczył, że po ponad 30 latach grania nie stać go na jedzenie: "Moje wpływy za wydanie kilkudziesięciu płyt w ojczyźnie są tak żałośnie mizerne, że radzę szczerze się zastanowić nad wyborem drogi życiowej. Nie idźcie moim śladem".

Brylewski to jeden najważniejszych twórców muzyki alternatywnej. Albumy Brygady Kryzys weszły do kanonu polskiego rocka, a piosenka "Centrala" ze słynną frazą: "Czekamy na sygnał z centrali, Centrala nas ocali", stała się symbolem antysystemowego buntu lat 80. Jej twórca jest nadal aktywny zawodowo, nagrywa, daje koncerty, niedawno wydał książkę. Jeżeli ktoś taki nie ma na życie, to co powiedzieć o debiutantach, którzy zaczynają karierę?

Oświadczenie Brylewskiego to nie pierwszy sygnał o trudnej sytuacji socjalnej artystów. Alarmujące dane przyniósł opublikowany na początku roku raport na temat rynku pracy twórców, przygotowany przez Wyższą Szkołę Gospodarki z Bydgoszczy i warszawską fundację Pro Cultura. Wynika z niego, że zdecydowana większość muzyków, pisarzy, tancerzy i artystów wizualnych zarabia rocznie mniej niż 20 tys. zł brutto. Ich dochody są nieregularne, w związku z czym muszą dorabiać w inny sposób. Co trzeci artysta ma przerwy w ubezpieczeniu zdrowotnym i emerytalnym albo nie ma go wcale. Ponad dwie trzecie respondentów źle i bardzo źle ocenia publiczne wsparcie dla kultury. "To sygnał SOS dla rządu" - piszą autorzy raportu. I wymieniają przyczyny, które składają się na trudną sytuację artystów: brak zabezpieczeń socjalnych, niedostateczna pomoc finansowa ze strony władz państwowych i samorządowych, słaba infrastruktura rynku sztuki oraz szkolnictwo artystyczne nieuwzględniające potrzeb rynku pracy.

Te informacje stoją w jawnej sprzeczności z deklaracjami polityków o tym, że kultura to nowy obszar inwestowania, źródło kreatywności i innowacji, ważny element budowania kapitału społecznego. Owszem, nakłady na kulturę rosną, ale głównie na inwestycje w nowe muzea, teatry i sale wystawowe. Ci, którzy mają zapełnić je programem, są ostatni w kolejce po publiczne środki. Do niedawna galerie nie płaciły w ogóle artystom za pokazywanie ich dzieł, wychodząc z założenia, że to promocja. Dopiero strajk sztuki zorganizowany dwa lata temu przez Ogólnopolskie Forum Sztuki Współczesnej to zmienił. Wciąż jednak za mało pieniędzy idzie na stypendia twórcze i zamówienia nowych prac. A bez nich cały system publicznych dotacji nie ma sensu.

Oprócz państwa kulturę powinien wspierać rynek, jednak barierą jest niska świadomość kulturalna społeczeństwa. Duża część Polaków nie ma kompetencji do odbioru sztuki, często nie odróżnia twórcy od celebryty, co przekłada się na brak popytu na dzieła artystyczne. Państwo w ostatnich latach zwiększyło nakłady na edukację kulturalną, ale na efekty trzeba poczekać. Na razie dominuje przekonanie, że artysta to darmozjad, a kultura - niepotrzebny wydatek.

Potrzebny jest plan ratunkowy. Skoro państwo pomaga producentom jabłek poszkodowanym przez rosyjskie embargo, to dlaczego nie pomoże artystom? Inaczej za rok, zamiast zapowiadać złotą jesień kultury, trzeba będzie ogłaszać ciężki przednówek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji