Artykuły

Hochsztapler z głową

Trzecią z kolei premierą Ma­łej Sali PT Nowego była ko­media Janusza Warmińskiego "Człowiek z głową". Spóźniłem się trochę z recenzją, bo - prawdę mó­wiąc - nie bardzo wiedziałem jak zabrać się do tej sztuki. Niby to do­bre, niby to śmiałe, a właściwie ani nie takie dobre, ani nie takie śmia­łe. Ni pies, ni wydra.

"Człowiek z głową", to historia hochsztaplera, a właściwie dwóch hoch­sztaplerów. Był jeden, sfałszował ja­kieś dyplomy, zakręcił tu i tam, po czym - o dziwo! - został dyrektorem Insty­tutu Międzyplanetarnego. Co prawda metody, jakimi rzekomy prof. Nawroc­ki osiągnął swoje stanowisko pozostają słodką tajemnicą autora, ale - przy­puśćmy.

Teraz pojawia się hochsztapler nr 2. Wdziera się do willi Nawrockiego, szyb­ko "rozpakowuje się" w stosunkach ro­dzinnych, dopada pseudo-profesora i po­wiada: - Albo mi pan pomoże zrobić karierę i przedstawi mnie jako młodego naukowca, który niedawno powrócił z Anglii, albo pana sypnę. Wóz, lub prze­wóz.

Zaszantażowany Nawrocki przystaje na twarde warunki i oto w akcie drugim widzimy Księżyckiego robiącego karie­rę. W akcie trzecim natomiast kariera obu panów dobiega kresu - ich służąca, Ninette, wykorzystuje sytuację i kolej­nym szantażowym chwytem usuwa "pa­nów profesorów" z willi. Ponadto do­wiadujemy się, że ma być przeprowadzona weryfikacja kadry naukowej - komedia skończyła się, ale obaj cwa­niacy nie rezygnują. Pozostało im prze­cież parę innych pionów - nie wyszło w Instytucie Międzyplanetarnym, może wyjdzie w budownictwie, czy kulturze...

No dobrze - i co z tego? Chętnie wierzę, że po Polsce grasują roz­maici Nawroccy i Księżyccy, ale opowiadanie o tym metodą "żył - był pewien mrówkojad" nie trafia mi do przekonania, bardziej mnie bowiem interesuje to, jak działają niż to, że są... A o działaniu, o meto­dach tego działania, dowiadujemy się bardzo niewiele - ot, Księżycki rozpuszcza jakieś plotki i uwodzi ko­go popadnie z pań, a obaj z Na­wrockim korzystają z naiwności nie­jakiego Bugały, nadrzędnego dyrektora od kadr. Tylko, że Bugała jest skrajnym durniem, którego oszuka pięcioletnie dziecko, a o tym, że w Polsce są jeszcze, niestety, durnie, też wiedziałem wcześniej.

Słowem, na satyrę to za mało, na farsę byłoby natomiast w sam raz, gdyby jeszcze kolejne akty były równie dobre i dynamiczne, jak pierwszy. Ale nie są - rozłażą się w szwach, a to, że w szwach nie roz­łazi się cała sztuka, jest już wy­łączną zasługą aktorów.

Bo "Człowiek z głową" jest znakomi­cie grany! Co za role! Jaka BOHDANA MAJDA w roli żony Nawrockiego - Barbary! Mieszczanka doskonała i kretynka absolutna, z tymi ataczkami hi­sterii, z tym leniwym, "kocim" przecią­ganiem się i trzepaniem jęzorkiom. A SEWERYN BUTRYM w cienkiej roli Na­wrockiego? Trzeba go widzieć w chwili gdy z "pana profesora" opada maska! MICHAŁ PAWLICKI jako Księżycki - śliczna rola. Znakomity JANUSZ KU­BICKI (Bugała) - zarozumiały, koch­liwy dureń. MARIA BIAŁOBRZESKA w roli jędzowatej żony Bugały - przy­jemnie popatrzeć! Sympatyczna Ninette - MARII GÓRECKIEJ, wreszcie mała rólka dziennikarki Sławskiej (DANUTA MNIEWSKA) i jeszcze mniejsza, właś­ciwie niepotrzebna rola HANNY BEDRYŃSKIEJ (asystentka Lidia). Aż szko­da Bedryńskiej do tej roli!

Reasumując: jeżeli doskonale gra­na, choć nie najświetniejsza farsa, zaciekawi was - idźcie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji