Artykuły

Nie ośmieszajmy humorysty

Na kameralnej scenie Teatru Polskiego w Warszawie wy­stawił Kazimierz Dejmek "Szczęśliwe wydarzenie" Mrożka, ze znakomitymi aktorami. Bujny śmiech, komizm w czystej postaci są żywiołem i atmosferą tego przed­stawienia, typowo Dejmkowskiego. Podobnie jak się działo w "Ucie­chach staropolskich", czy w nowej inscenizacji "Jowialskiego" lub "Dam i huzarów". Dodatkowym, choć nieprzewidzianym źródłem zabawy, może być lektura komen­tarzy, którymi prapremierę tej far­sy przyjęli przed 20 laty zbyt docie­kliwi komentatorzy. Czegóż się nie dopatrywano w tej, bezpretensjo­nalnej przecież komedii! Aluzji do wydarzeń francuskich 1968 roku, walki z anarchizmem, liberaliz­mem, ale i konserwatyzmem, zapo­wiedzi katastrof... na miarę kosmi­czną. Niszczenie wszelkich warto­ści "kompromitacji chłodnej i bez­bolesnej". "Końca cywilizacji śród­ziemnomorskiej ''. Zestawiano Mrożka z Erichem Frommem "nazywającym ludz­kość współczesną wiecznym nie­mowlęciem, wołającym o smo­czek". Posądzano autora tej sztuki, że "odmawia racji Kantowi". Nie wahano się szukać podobieństw... z "osobami dramatu u Wyspiańs­kiego" itd. Zużywano cały aparat pośpiesznie mobilizowanej erudy­cji. O jednym tylko zapomniano, że chodzi o śmieszność, o jej żywioł. Nie spróbowano sobie przypomnieć pierwszych utworów tego autora, np. "Męczeństwa Piotra O'Heya" czy "Na pełnym morzu". Także i tam przyjmuje autor założenia ab­surdalne i niczego nie dowodzące. Śmieszne w samej swej istocie. I z tego wysnuwa również farsowe wnioski.

Tak samo postępował w swych drwiących minifelietonach cyklu "Postępowca". Za to samo jako re­cenzent chwalił "Huzarów" Breala.

Nie zapominajmy, że Mrożek ma już w dorobku kilkanaście utwo­rów bardzo różnych, były wśród nich takie jak "Kontrakt", "Am­basador", "Tango", "Garbus", "Emigranci" czy "Policja". Nietrudno stwierdzić, że "Szczęśliwe wyda­rzenie" należy do całkowicie od­miennego gatunku, że dowcip służy tu swoistym celom, że bawiąc się przygodami skłopotanej pary mał­żeńskiej, lub zachciankami despo­tycznego starca możemy się uwol­nić od skojarzeń filozoficznych, od metafor czy alegorii.

Przypuszczam, że tak właśnie przyjęli pomysły Mrożkowe grają­cy w nowym spektaklu aktorzy. Ignacy Gogolewski przed kilku la­ty dokonał swoistego odkrycia w sztuce Iwaszkiewicza "Lato w Nohant". Rzekomo "szary", "niecie­kawy" epizod Antosia Wodzińskie­go przeobraził w bogatą, błyszczącą i pełną życia postać komediową. Obecnie, w "Szczęśliwym wyda­rzeniu", również zabawne jest przyjmowanie przez Przybysza osobliwych propozycji Męża, jak w akcie następnym bujna aktywność doprowadzająca do zamierzonego rezultatu - farsowego. Janusz Za­krzeński z podobną inwencją boga­ci na pozór konwencjonalną rolę Starca, ani na chwilę nie porzuca­jąc tonu farsowego. A co do Wies­ława Gołasa, radośnie, na sposób dzieciaka, klaszcze w dłonie i, roz­bawiony sytuacjami, bawi także i nas. Mamy ochotę klaskać razem z nim. Bo komizm sytuacyjny tak intensywny jest w teatrze równie rzadki jak w życiu. I równie cenny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji