Artykuły

Warszawa. Premiera w Capitolu

Premiera spektaklu "Di, Viv i Rose", który reżyser Maciej Kowalewski nazywa epicką komedią obyczajową, 6 października 2014 w Teatrze Capitol.

Z Maciejem Kowalewskim rozmawia Piotr Guszkowski.

Bohaterkami spektaklu są trzy tytułowe, długoletnie przyjaciółki. W jakich okolicznościach je poznajemy?

- Poznajemy je w latach 80., gdy jako 18-latki z różnych stron Anglii przyjeżdżają do college'u. Nie od razu wszystkie przypadają sobie do gustu. Rose zaczyna się kumplować tylko z Di, a Di z Viv - a właściwie na nią leci (Di jest lesbijką poszukującą prawdziwej miłości). Jednak kiedy ojczym Rose kupuje jej mieszkanie, dziewczyna postanawia, żeby zamieszkały z nią obie, także Viv. Instynktownie czuje bowiem, że kogoś takiego im trzeba. Wkrótce te trzy wariatki - bo one rzeczywiście się niezwykle wyraziste - zaczynają się ze sobą coraz bardziej zżywać. Tworzą krąg, który zacieśnia się tym bardziej, im więcej wspólnie przeżyją. W trakcie pracy nad spektaklem zastanawialiśmy się, co sprawiło, że choć Di, Viv i Rose mieszkały pod jednym dachem w gruncie rzeczy dość krótko, stały się sobie tak bliskie, że związały się na całe życie? Odpowiedź wydaje się prosta: uzupełniały siebie wzajemnie, jedna miała to, czego brakowało drugiej i odwrotnie. To spowodowało zapewne, że ich przyjaźń trwała mimo tego, że czasami nie widywały się po parę lat.

Mówi pan o trzech wyrazistych bohaterkach - wcielają się w nie wyraziste aktorki, w dodatku prywatnie bliskie przyjaciółki. To było wyzwanie okiełznać je na próbach?

- Nie, czysta przyjemność! Osobista relacja, która łączy aktorki Joannę Brodzik, Darię Widawską i Małgorzatę Lipmann, bardziej nam pomagała niż przeszkadzała. Mogliśmy "dogrzebywać się" do tych postaci, mając już w punkcie wyjścia zapewnioną autentyczność. Sztuka autorstwa Amelii Bullmore to pełnowymiarowe przedstawienie, a nie farsa, gdzie narysowane groteskowo charaktery zostają zderzone z komedią sytuacyjną. Wręcz przeciwnie, mamy do czynienia z historią w gruncie rzeczy bardzo epicką. Epicka komedia obyczajowa - tak bym nazwał "Di, Viv i Rose" (śmiech). Ukazuje pewne aspekty życia kobiet, ale nie tylko. To, że bohaterki są kobietami, nie znaczy przecież, że mężczyźni nie znajdą tu nic dla siebie.

Domyślam się, że nie jest to rzecz tylko o przyjaźni?

- W pierwszym odbiorze sztuka opowiada o przyjaźni, ale też o marzeniach i ich weryfikacji z życiem, o tym, co się udaje zdobyć, a czego nie. I czy jak już się udaje, to na pewno wychodzi nam to na dobre. Co jest ważniejsze: kariera czy praca, zdrowie, a może przyjaźń albo miłość, rodzina, dzieci, a może wszystko naraz?

Di, Viv i Rose rozliczają się przed publicznością ze swojego życia?

- Akcja rozgrywa się chronologicznie na przestrzeni dwudziestu kilku lat, więc nie ma na to wiele miejsca, ale owszem, zdarzają się pomiędzy naszymi bohaterkami sceny, gdzie wypominają sobie wzajemne winy. Natomiast myślę, że obserwowanie bohaterek może zachęcić widzów do próby porównania ich losów do swojego życia, własnych wyborów, a potem - co z tych wyborów wynikło. Ta opowieść oprócz tego, że bawi i wywołuje uśmiech na twarzy, jest momentami niezwykle wzruszająca. Więc jeśli ktoś chce się nie tylko pośmiać, ale też wzruszyć, "Di, Viv i Rose" jest właśnie dla niego.

Łatwiej widzów rozbawić niż wzruszyć?

- Oczywiście. Ludzie z natury wolą się bawić, szczególnie w dzisiejszych czasach, dlatego wzruszenie w teatrze jest tak cenne, bo bardziej oczyszczające. A przecież po to właśnie jest teatr.

To dla pana intensywny czas: za chwilę premiera "Di, Viv i Rose", zaś w miniony weekend w Teatrze Polskiego Radia zadebiutowało słuchowisko "Ex-Barbie". Ten tytuł brzmi intrygująco.

- Krótko mówiąc, "Ex-Barbie" opowiada o facecie, który ożywia lalkę. Rzeczywiście mam teraz okres premier. Poza wspomnianymi tytułami, w Klubie Chwila u Tytusa Hołdysa wystawiam mój tekst "Okolice bikini", skandalizującą komedię o obrazie uczuć religijnych. Piszę również sztukę, myślę, że ważną dla mnie. Dwa lata się do tego przygotowywałem, ale ze względu na dużo innych zajęć wszystko się przedłuża. Do końca roku powinna być jednak gotowa. Wtedy też sporo może się wydarzyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji