Artykuły

Bo nie mogę tego znieść

Jeden dzień piszesz, trzy dni się z tego leczysz - mówi Ewa o sztuce, którą napisała razem z koleżankami z więzienia. Spektakl został wystawiony w Zielonej Górze. A teraz powstał o tym dokument "Autorki". Premiera w tym tygodniu na Warszawskim Festiwalu Filmowym - pisze Dawid Karpiuk w Newsweeku.

Hanka: "Mając 15 lat, po raz pierwszy stanęłam na trasie. Chciałam przeżyć w mieście, które było dla mnie obce. Zatrzymał się pierwszy klient. Myślałam, że uzna, że jestem za droga i odjedzie. Mężczyzna lat 40, jasne brwi, ryży zarost. Jak się do niego zabrać? Wzięłam pieniądze i nic z nim nie zrobiłam. Potem już poszło. Przyjeżdżali i zadowoleni odjeżdżali. Telefon do domu: jestem barmanką i dobrze zarabiam."

Magda Fertacz, dramatopisarka: - Bardzo chciałam, żeby praca w teatrze miała jakiś wymierny efekt. Pojechaliśmy do więzienia dać głoś kobietom na co dzień niewidzialnym. To nie był projekt resocjalizacyjny, nie myśleliśmy naiwnie, że zmienimy im życie.

Łukasz Chotkowski, reżyser: - Czuliśmy, że do pewnego momentu nasze życiorysy są zbieżne. Każdego z nas. Co takiego się potem wydarza, że my zaczynamy pracować w teatrze, a drugi człowiek traci kontrolę nad swoim życiem i popełnia przestępstwa?

Hanka: "Bywało różnie, płacili i wymagali. Byłam okradziona, pobita, zakrwawiona. Heroina. Miłość. Bez odwrotu. Posypały mi się zęby, chodziłam posiniaczona, monstrum. Zarabiałam mało. Okradałam klientów. 10 lat życia. "

1.

Hanka to jedna z bohaterek spektaklu "Nikt nie byłby mną lepiej. Koncert" [na zdjęciu] w reżyserii Łukasza Chotkowskiego i Magdy Fertacz. Nie istnieje naprawdę, ma życiorys napisany przez sześć kobiet odsiadujących wyroki w więzieniu w Krzywańcu. Za morderstwa, narkotyki, rozboje, pobicia. Fertacz i Chotkowski jeździli do Krzywańca przez rok, co kilka tygodni. Kobietom, które przychodziły na spotkania z nimi, proponowali pisanie tekstów. Wokół prostych haseł: miłość, nienawiść, wina, kara, więzienie.

Na pierwsze spotkanie przyszło trzydzieści kobiet. Jedne były ciekawe, inne znudzone, dla jeszcze innych to była dobra okazja, żeby spotkać się z partnerką.

- Ciągle ktoś je chce naprawiać - mówi Magda Fertacz, zaciągając się papierosem - Studenci resocjalizacji, aktywiści, różne grupy... To je nudzi.

- A my nie zaglądaliśmy im w akta. Nie próbowaliśmy dowiadywać się czegokolwiek o nich inaczej niż z rozmowy - dodaje Łukasz Chotkowski.

Magda Fertacz: - Widać było niesamowite napięcie erotyczne między nimi. Dziewczyny z oddziału zamkniętego muszą nosić specjalne mundurki. Pierwsze co robiły po przyjściu na spotkanie z nami, to się ich pozbywały, pod spodem wylaszczone, w pełnym makijażu. Wydepilowane, zrobione, ubrane super.

Hanka: "Jest jedna oddziałowa, z którą bawiłam się w piaskownicy. Byłyśmy dobrymi koleżankami. Powtarza, że byłam takim ułożonym dzieckiem. Co się takiego wydarzyło?"

2.

Na każdy rok swojego życia Ewa raz popełniała samobójstwo. Prawie - bo lat ma 24, a rozstawać się ze światem próbowała 20 razy. Raz połknęła tyle pigułek, że - jak powiedzieli w szpitalu - stukilogramowy chłop trzy razy by się wykończył. A Ewie zrobiono płukanie żołądka, ocknęła się, otrzepała i poszła w cug.

Chyba na całym świecie dworce przyciągają dziwaków. Ten w Zielonej Górze nie jest inny. Czekając na Ewę, odbijam się od grupki narkomanów, mijam kilka leniwych panienek ogrzewających się w słońcu na ławkach, daję złotówkę pijaczkowi, który przysięga, że ostatnią setę wypił jeszcze za Jaruzela.

Ale nawet wśród nich Ewy nie da się nie zauważyć. Bardzo chuda, z twarzą ukrytą za grubą warstwą makijażu, z więzienną łezką pod lewym okiem, z ogromnymi oczami i czarnym irokezem na głowie. W legginsach w panterkę, kurtce w kwiaty i z wielką torbą na ramieniu. Obok Ewy drepcze Kazio - z uśmiechem od ucha do ucha i paroma płótnami pod pachą. Ewa maluje. W ogóle od czasu całej tej historii ze spektaklem i filmem ma masę zajęć. Udziela wywiadów, jeździ po teatrach. Podpisała umowę na książkę, ma wyjść w przyszłym roku.

- Ciężkie było to pisanie - mówi o pracy nad tekstem spektaklu. - Jeden dzień piszesz, trzy dni się z tego leczysz. Od razu wiedziałam, że Łukasz i Magda są w porządku, że nie zrobią mnie w bambuko. Mam niesamowitą czutkę do ludzi. Nie muszę cię znać, wystarczy, że na ciebie spojrzę, i już wiem, jaki jesteś.

Siedziała w Krzywańcu rok i siedem miesięcy, "głównie za pobicia", tak mówi. Potrafi przyłożyć. W trakcie pracy nad tekstem parę razy ścięła się z Mariolą, inną z autorek. Tak chciała ją sprać, że kiedy je rozdzielano, szła do celi się ciąć. Tak już ma, tnie się od dziecka.

- Po prostu jestem za wrażliwa, rozumiesz? Muszę być na lekkim rauszu, żeby to wszystko zdzierżyć. Słyszę w radiu, że pedofil zgwałcił dziewczynkę, któraś kobieta zajebała swoje dziecko albo dokonała aborcji i automatycznie idę do łazienki, biorę żyletkę i się tnę.

- Bo? przerywam.

- Bo nie mogę tego, k... znieść!

Dzisiaj mówi, że kryminał to mogła być jej szansa, bo tam ją odwirowali z heroiny. Sama próbowała przestać i nic z tego. A w więzieniu nie miała wyboru. Zaczęła czytać Biblię, sprawdzała różne grupy religijne, bo w więzieniu jest ich na pęczki. Postawiła na świadków Jehowy, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo Ewa jest biseksualna i ma dziewczynę, a to u świadków odpada.

- Dla mnie próba samobójcza jest jak reset. Kumasz, tak jak komputer resetujesz - mówi, patrząc na mnie poważnie. - Ale Jezus cały czas daje mi szansę.

- A nie sądzisz, że może być na ciebie wkurzony? - prowokuję.

- Myślę, że czasami jest. Mimo to mnie kocha - wybucha śmiechem. - Od nienawiści do miłości jeden krok.

3.

Kaśka była agresywna, Ewie zdarzało się płakać, Mariola milczała. Żmija i Kasiulek przychodziły, ale długo niczego nie pisały. Mariola w którymś momencie napisała na kartce: "Nie wiem, czego od nas oczekujecie". Chciała się spotkać indywidualnie.

- Każda miała wybór: czy chce się spotykać z nami sam na sam, czy w grupie - opowiada Chotkowski. - Wolały sam na sam. Bardzo się otwierały. Zanurzyły się w końcu w takie rzeczy w sobie, których nie chciały dotykać. Nie zmuszaliśmy ich do tego, sugerowaliśmy tylko, które fragmenty warto pogłębić. W tej rocznej pracy zaczęły wchodzić w to, co zrobiły, w karę, winę. W którymś momencie Mariola chciała się wycofać, mówiła, że ją to za bardzo angażuje. Zostawiła różne trudne rzeczy za sobą, nie chciała do nich zaglądać. Dużo o tym z Mariolą rozmawialiśmy. Ostatecznie zanurkowała w siebie. To, co napisała, jest porażające.

"Życiorys: Mam przebłyski. Raczej złe. Tata trzyma mnie za rękę i mówi księżniczko, cieszę się, że mam tatę bandytę. Tato wyprowadza się z domu. Zakaz widywania mnie. Matka mnie nie zauważa. Rodzi mnie, jak ma 14 lat. Jak ma 18, jest nas piątka. Umiera jej 4 dzieci, 5 ginie pod kołami tramwaju, 6 się wiesza i ja 7 z gwałtu dziecko. Dlaczego? Co zrobiłam? Może jak się uśmiechnę? Nic z tego. Złość, krzyk. Stół. Bezpieczne miejsce. Nie widać mojej buzi."

- One myślały, że trzeba być pisarzem, żeby pisać - mówi Magda Fertacz. - Długo im zajęło uwierzenie, że mogą wstać rano i wyrzygać to, co im siedzi w głowach, nieważne, czy były w tym przekleństwa, czy poprawnie skonstruowane zdania.

- One się w tym nie oszczędzały, my też nie mogliśmy. Często po wizytach u dziewczyn byliśmy jak one: ledwo żywi - przyznaje Łukasz Chotkowski.

4.

Dokumentalista Janusz Mrozowski usłyszał o projekcie Fertacz i Chotkowskiego, kiedy przyjechał do Krzywańca pracować nad własnym. - Dowiedziałem się, że w Zielonej Górze wystawiają coś takiego - mówi. - Pomyślałem, żeby do nich pojechać, pokazać te dziewczyny, może włączyć to do serialu. Dopiero po powrocie do Warszawy zdałem sobie sprawę, że mam materiał na długi metraż. Wiesz, to był prezent. Jeśli Bóg istnieje, to chyba on zesłał mi tę historię.

Mrozowski pracuje z więźniami od lat. Jego dokument "Bad Boys. Cela 425" w 2009 r. pokazano w Cannes. To historia siedmiu mężczyzn odsiadujących w Wołowie wyroki w celi o powierzchni piętnastu metrów kwadratowych. Potem nakręcił "Bad Girls. Cela 77" i "Bad Boy. Cela dla niebezpiecznych". - Strasznie cię ciekawią ci więźniowie - zauważam.

- Przeczytałem kiedyś w "Libération" list otwarty długowyrokowców. Apel do artystów i intelektualistów. Pisali jakoś tak: "W głębi naszych cel czekamy na was." To byli ludzie z marginesu, krzyczący, że im brakuje kultury. Kultura jest najlepszą formą resocjalizacji. Daje ci szansę znalezienia swojego miejsca w kosmosie. Poza tym lubię mieć iluzję, że to, co robię, jest pożyteczne. Skazany ma 33 lata za podwójne morderstwo powiedział mi kiedyś: "Powinni mi dorzucić do karty te dni, kiedy tu jesteś, bo ja się wtedy czuję wolny."

- A te dziewczyny z Krzywańca?

- Były strasznie ciekawe mojego życia. Na końcu wiedziały więcej o mnie niż ja o nich. One były odrzucone, w wielu wypadkach od dziecka. Ofiary, które porobiły następne ofiary. Więzienie miały wpisane w metrykę.

5.

- Najbardziej mi zależy, żeby do ludzi dotarło, co mam do powiedzenia - mówi Ewa, pokazując mi swoje obrazy. - Czyli żeby zrozumieli, że jak ktoś siedział w więzieniu, to dalej może mieć coś ważnego do przekazania. Dalej jest człowiekiem, z problemami,

z nieciekawymi historiami w biografii, ale jednak człowiekiem. Chciałby kogoś kochać, chciałby, żeby ktoś kochał jego. Proste.

Kazio robi w budowlance i może mieć kłopoty, bo żeby pomóc przytargać Ewie obrazy, nie poszedł do pracy. Zna się na filmach. Cytuje dialogi z Lyncha, Tarantina, Oliviera Stone'a. Na pierwszy rzut oka widać, że jest w Ewie zakochany po uszy, ale nie ma przebacz. Ewa jest zajęta.

O więzieniu mówi, że przyniosło jej trochę korzyści. Może nawet uratowało życie. - Ale łatwo nie było - zastrzega. - No, sam pomyśl. Siedzisz w celi, jesteś w trakcie terapii alkoholowej, a tam obok ciebie laski o inteligencji roślin doniczkowych. Nie ma się po co odzywać, bo pier... takie śmieci, że trudno wytrzymać. Ale potem skład się zmienił, poznałam Marlenę, moją byłą. Nawet na dupie mam wytatuowane jej imię. Obecnie Marlena pije, jest z nią bardzo źle. Kilka razy próbowałam ją wrzucić na detoks, ale się nie dało.

- Są dwa tematy między tymi kobietami: miłość i nienawiść - opowiada Magda Fertacz. - Związki lesbijskie są jawne i totalnie akceptowane wśród więźniarek. Wiele z nich, nawet jeśli na wolności mają mężów, rodziny, dzieci, wchodzi w związki z kobietami. Bo jak mają tam być pięć lat, to chcą mieć z kim te pięć lat przeżyć.

Łukasz Chotkowski: - Życie jest zawsze okrutniejsze niż teatr. Są rzeczy, których sztuka nie pojmie, ale musi próbować wypowiedzieć niewyrażalne. W przeciwnym razie nie ma sensu. Zarzut, że sztuka eksploruje nieuzasadnione okrucieństwo, jest zakłamywaniem rzeczywistości.

"Życiorys: Myślę, że Bóg mnie kocha, że się smucę razem z nim. Na ławce pod sklepem widzę faceta. To mój tatuś. (...) Dostaję szału. Mój pierwszy atak epilepsji na tle nerwowym. Babka wstydzi się mojej choroby. Bije mnie podczas ataków."

Magda Fertacz: - Dostaliśmy list od Marioli, która napisała, że to było najważniejsze przeżycie w jej życiu, że ona się poczuła wreszcie człowiekiem.

"Ela: Śniło mi się lato. Uwielbiam je. Jest ciepłe. Słońce, woda, plaża, buzie brodzących po wodzie dzieci."

Wszystkie cytaty pochodzą z tekstu sztuki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji