Artykuły

Czy zwariował świat, czy jednostka?

Mayenburg przedstawia obraz przeciętnych ludzi w zlaicyzowanym świecie, którzy potrzebują usprawiedliwienia swojej egzystencji. Poszukują czegoś, co można określić szeroko rozumianą duchowością" - mówi Anna Augustynowicz o "Męczennikach", swojej premierze. Na blogu Teatru Współczesnego w Szczecinie wywiad z reżyserką.

W 2001 roku pierwszy raz sięgnęłaś po dramaturgię Mayenburga. Były to "Pasożyty", spektakl, który wpisywał się w modną wtedy poetykę brutalistów (głównym rekwizytem na scenie było surowe mięso). Jak zmienił się Mayenburg przez te lata? Czy to nadal autor tak kontrowersyjny, a "Męczennicy" mają potencjał prowokacyjny?

Mayenburg posiada rzadką zdolność ostrego widzenia rzeczywistości, którą łączy z gorzkim poczuciem humoru. Sprawność dramaturgiczna, przy pomocy której ujmuje temat, budowanie fabuły, postaci, puentowanie scen stanowi to, co można określić "potencjałem prowokacyjnym". Dla mnie jest to przede wszystkim umiejętność takiego konstruowania świata przedstawianego, która zmusza do myślenia o rzeczywistości. Stare pytanie czy zwariował świat, czy jednostka, jest punktem wyjścia w grze, którą projektuje przy pomocy jakże bliskich nam postaci. Myślę, że "kolcem" utworu Mayenburga, jest świadomość dojrzewania w niedojrzałości. Kilkanaście lat, które upłynęło między "Pasożytami" a "Męczennikami" pozwala dzisiaj na inny sposób czytania tego autora.

"Męczennicy" to sztuka będąca w bardzo żywej relacji z naszą rzeczywistością codzienną, także medialną. Z jakimi wydarzeniami z życia publicznego "rymowało" Ci się przedstawienie, które tworzysz?

Klasa literacka "Męczenników" broni dramatu przed łatwą publicystyką. Pozwala poszukiwać człowieka poza tzw. "medialnym dyskursem", który niejednokrotnie staje się tego dramatu powodem. Stanowisko, które "należy" zająć wobec dogmatu wiary, systemu nauczania religii w szkole, teorii ewolucji, darwinizmu, badań prenatalnych, wychowania seksualnego, matek samotnie wychowujących dzieci, patriarchalnego porządku, to tylko część zgiełku, który w poprawnościowym systemie społecznym z osób dramatu czyni ludzkie kaleki. Postaci skłonne do poszukiwań "na własną rękę" wymykają się testom zero-jedynkowym. Zaczynają sprawiać kłopot otoczeniu. Wyłazi słabość systemu rodziny, szkoły, społeczeństwa. Pusty kościół, pełen ludzi pozbawionych więzi okazuje się pułapką doktryny, ideologia zaś wyzwala postawy fanatyczne.

Kim są bohaterowie dramatu?

Mayenburg przedstawia obraz przeciętnych ludzi w zlaicyzowanym świecie, którzy potrzebują usprawiedliwienia swojej egzystencji. Poszukują czegoś, co można określić szeroko rozumianą duchowością. Te poszukiwania "na własną rękę" czynią z "powszednich świętych" istoty tyleż pełne dramatyzmu co śmieszności. Walczą o swoje ludzkie racje, które system i tak wprasuje w rzeczywistość tabloidów, w anegdotę na poziomie sensacji. Mayenburg jednak szanuje swoich bohaterów. Odkrywając ich w małości konformistycznych potrzeb, głupocie zacietrzewienia, w łapczywym trzymaniu się jakiejkolwiek ideologii wskazuje na niedojrzałość społeczeństwa, które staje bezradne wobec własnych dzieci.

Jakie lektury, przemyślenia, czy ważne rozmowy wpłynęły na pogłębienie Twojego rozumienia tekstu Mayenburga?

Próbie zrozumienia zjawisk, w których w pewnej mierze każdy z nas uczestniczy, towarzyszą mi ostatnio dwie lektury: "Europa w obliczu końca" Marcina Króla oraz "Gorliwość Boga" Petera Sloterdijka. Dwa pozornie sprzeczne stanowiska, zajmujące się istotą idei, w teatrze Mayenburga dostają szansę spotkania. Lęk, który obecny jest u fundamentów dzisiejszego społeczeństwa, to lęk o jego dalszą możliwość, o sposób bycia ludzi wobec siebie. Każdy z autorów w sobie właściwy sposób pyta o rację bytu kultury zachodu w tradycyjnym jej rozumieniu. Kryzys religii (więzi), który nie ułatwia Europejczykom bycia wspólnotą, w złożeniu z kryzysem ekonomicznym, który zaprzecza wspólnocie ich interesów, zestawiony z pozostającymi w konflikcie z sobą trzema religiami Księgi nie pozostawia złudzeń, co do jądra ludzkiego dramatu. Niełatwo go nazwać, dotknąć, opisać, ale nie sposób go pominąć. Po prostu w tym dramacie musimy żyć.

Spektakl dzieje się w środowisku szkolnym. Czy według Ciebie to dobre przedstawienie dla młodzieży?

Mayenburg szczęśliwie nie dydaktyzuje ani nie prowadzi działalności apostolskiej, dzięki temu, mam nadzieję, ma szansę spotkać się z młodą publicznością.

W przedstawieniu, które powstaje w koprodukcji z Teatrem Dramatycznym im. Szaniawskiego w Wałbrzychu grają aktorzy z obu teatrów. Czy łatwo Ci było połączyć te dwa światy?

W koprodukcji dwóch teatrów pojawia się szansa na rozszerzenie rozmowy zarówno z aktorami, jak i publicznością. Przedstawienie łączy różne światy, a sprawa dla której się spotykamy jest jedna - uzasadnienie naszego sensu w rzeczywistości, którą współtworzymy poprzez czytanie Mayenburga.

Co jest największą trudnością na ostatnim etapie przygotowań?

Konieczność skoordynowania różnych terminów grania innych przedstawień w różnych miejscach, gdzie grają aktorzy obu teatrów.

Co właściwie, według Ciebie, kryje się pod dość zagadkowym tytułem "Męczennicy"?

Tytuł utworu jest dość przewrotny, ironiczny. Odnosi się do mentalności Europejczyka. Metaforyzuje go utwór Mayenburga i mam nadzieję, że w przedstawieniu również uda się uniknąć tezy, przesłania czy dosłowności. To w wyobraźni widzów powinien złożyć się sens "Męczenników".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji