Artykuły

Oddech wolności

- O tej samej godzinie piątka tancerzy wyrusza na trasę. Za każdym razem wychodzą oni z tego samego punktu, pokonują tę samą trasę. Nie jest to typowa taneczna choreografia, bo nasz taniec jest dużo bliższy codziennemu życiu i doświadczeniu każdego człowieka. Nie rozpoznamy też artystów do razu na ulicy. Spotykani po drodze ludzie widzą tylko fragmenty układu. Nikt nie ogląda całego performance`u i nie towarzyszy artystom w ich drodze - rozmowa z Annie Vigier i Franckiem Apertetem, twórcami projektu "Topologie", realizowanego w Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku.

Łukasz Rudziński: Jak wygląda Gdańsk z waszej perspektywy?

Annie Vigier i Franck Apertet: Gdańsk to dla nas nie tylko centrum, w którym koncentruje się turystyka, ale także na przykład Nowy Port. Chcieliśmy dotknąć różnych aspektów tego miasta. Nie powtarzamy oglądu zwyczajnego turysty, który można zobaczyć na widokówkach. Poznajemy specyfikę miasta, w którym się znajdujemy, przez kontakt z jego mieszkańcami i ich reakcje. Dużo bardziej niż zabytki interesuje nas ich zaplecze, to, co się znajduje za tymi pięknymi kamieniczkami i fasadami. Dlatego Gdańsk ma dla nas dwie twarze. Dostrzegamy tu wyraźny podział na to, co ma być piękne i dobrze się prezentować przed turystami, z rozbudowanym centrum handlowo-usługowym oraz część mniej atrakcyjną, raczej skrywaną przed przyjezdnymi. Chcieliśmy przekonać się jak tu się żyje. Dowiedzieć się czegoś o mieszkańcach tego miasta.

Nasi tancerze chodząc po Gdańsku, pokonują kolejne przeszkody i przekonują się jak tu faktycznie jest. Doświadczają tego miasta, poznają kontekst w jakim funkcjonują jego mieszkańcy, zaglądają w różne zakamarki. Dzięki temu dzień po dniu Gdańsk staje się dla nas bardziej przystępny.

O co właściwie chodzi w waszym projekcie?

- W pewnym sensie jest to nawiązanie do spojrzenia dziecka, które chce iść prosto i nie rozumie dlaczego musi zbaczać z drogi, by dojść do celu i czemu w ogóle poruszanie się jest takie skomplikowane i pełne niezrozumiałych reguł. Zdajemy sobie sprawę, że w codziennym życiu funkcjonuje coś w rodzaju społecznej choreografii - ludzie poruszają się wciąż po tych samych trasach. Codziennie odprowadzają dzieci do szkoły, udają się do pracy, a później, wracając z niej, odbierają dzieci, idą na zakupy, by wreszcie wrócić do domu. Te drogi są bardzo do siebie podobne każdego dnia.

Co może was spotkać na trasie?

- W momencie, gdy decydujemy się realizować projekt w przestrzeni publicznej, musimy być przygotowani na wszystko, co się wydarzy. Opuszczamy teatralną scenę i spotykamy się z wieloma różnych sytuacjami. Ludzie potrafią zareagować w dziwny, niespodziewany sposób - nasi tancerze wywołują u niektórych zaskoczenie, radość czy strach,. To jest część naszego projektu. Ze wszystkimi reakcjami na nasz performance, także agresją, musimy się zmierzyć i zaakceptować fakt, że mogą się wydarzyć.

Jak powstawały trasy, którymi tancerze poruszają się po Gdańsku?

- Układ graficzny naszych tras jest zawsze taki sam. Myślimy jednak nad tym, co da się zrobić, by uwzględnić kontekst miasta, w którym się znajdujemy. Gdańsk jest dla nas pod tym względem dość trudnym miejscem, ponieważ jest tu rzeka (Motława - przyp. ŁR) i kanały, a nie ma zbyt wielu mostów. Układ według którego działamy w danym mieście może być większy lub mniejszy. Przyjmujemy go jako podstawowe założenie - to nasza choreografia. Zawsze staramy się włączyć w nią coś ciekawego, co nasi tancerze mogą spotkać po drodze.

Dlaczego powtarzacie wciąż ten sam układ? Może dla projektu byłoby lepiej, gdybyście dostosowywali się warunków miasta?

- Chcieliśmy graficznie przedstawić choreografię i pokazać, że to, co tancerz może wykonać na scenie, grupa tancerzy może zrealizować w przestrzeni publicznej. Chcieliśmy dać artystom możliwość stworzenia czegoś swojego, ale na naszych warunkach. Zawsze na ich drodze pojawiają się przeszkody, z którymi muszą się zmierzyć. W ten sposób zaproszone przez nas do projektu osoby współdecydują o jego kształcie. Chociaż układ jest wciąż taki sam, trasa po prostu musi ulegać zmianie.

Ten model działania jest ważny, bo przecież nasze życie społeczne składa się ról jakie odgrywamy i modeli życia społecznego. Chcieliśmy stworzyć taki układ, który daje trochę wolności i pozostawia tancerzom miejsce na twórczość i kreatywność. W związku z tym szukaliśmy modelu, który nie kontroluje człowieka całkowicie i dotyczy to zarówno naszych tancerzy, jak i osób spotkanych na trasie.

Jaką część trasy pokonują artyści każdego dnia?

- O tej samej godzinie piątka tancerzy wyrusza na trasę. Za każdym razem wychodzą oni z tego samego punktu, pokonują tę samą trasę, która kończy w punkcie zbiórki po przejściu całego układu (w Gdańsku punkt ten zlokalizowany był przy ul. Mariackiej - przyp. Ł.R). Cała trasa w Gdańsku zajmuje im około godziny i czterdziestu minut. Spotykają się na przecięciach poszczególnych linii naszego układu, więc mają ściśle wytyczony czas na realizację zadań. Muszą być uważni, bo nie mają jak zmierzyć czasu i te spotkania na trasie to ich jedyny punkt odniesienia.

Warto zaznaczyć, że nie jest to typowa taneczna choreografia, bo nasz taniec jest dużo bliższy codziennemu życiu i doświadczeniu każdego człowieka. Nie rozpoznamy też artystów do razu na ulicy. Spotykani po drodze ludzie widzą tylko fragmenty układu. Nikt nie ogląda całego performance`u i nie towarzyszy artystom w ich drodze.

Pod koniec każdego dnia o określonej godzinie spotykacie się w umówionym miejscu. Co się wtedy dzieje?

- Staramy się angażować do projektu "Topologie" osoby z danego kraju (choć niekoniecznie z tego miasta) ponieważ znają kulturę danego miejsca i orientują się na jakie działania mogą sobie pozwolić. To oni proponują, co będą robić na trasie. Każdy z dziesięciu dni trwania projektu jest odrębnym krokiem. Spotykamy się wieczorami i mówimy im co chcemy osiągnąć jako końcowy efekt projektu. Tancerze w dużej mierze pracują przecież sami. To jest właściwie ich projekt. Rozmawiamy o tym, kogo napotkali na swojej drodze, z jakimi reakcjami się spotkali. Oni z każdym dniem poznają lepiej specyfikę miejsca, w którym się znajdują. Dostrzegają też zmiany nastawienia w stosunku do nich. Rozmawiamy o tym, co czują i jak te zmiany wpływają na ich działanie. Z każdym dniem pojawia się coraz więcej pytań. W ten sposób nasz projekt się rozwija.

Gdzie w tym wszystkim znajduje się przestrzeń wolności tancerzy?

- Trasa i cel są artystom narzucone. Bardzo ważna jest też precyzja - nasi tancerze muszą dokładnie wiedzieć co i gdzie robią. Muszą odnaleźć się w kontekście miejsca, gdzie się znajdują i jakoś na nie zareagować. W ten sposób formułują swoją odpowiedź na dane miejsce, czyli własną wypowiedź artystyczną. Niekiedy spotykają się z przemocą. Później opowiadają nam dlaczego tak a nie inaczej postąpili i co wtedy czuli. Wyjaśnienie, że taka reakcja wydała się fajna czy adekwatna nie jest dla nas wystarczającą odpowiedzią. Muszą znaleźć powód dla swoich reakcji. Ciekawi nas, co ich zainteresowało, jak interpretują otoczenie, w jakim się znaleźli podczas swojej trasy. Ich wolność manifestuje się w podejmowanych decyzjach - czy coś podniosą, czy się schylą, czy będą z kimś rozmawiać. To ich wybór i nie wpływamy na to. Chcemy by te reakcje były połączeniem ich odczuć w powiązaniu z kontekstem miejsca. Unikamy teatralności, poetyki i psychologizowania - ma pozostać samo działanie. Nad tym pracujemy.

Ważne w tym projekcie jest również to, że muszą konfrontować się wobec zasadom, którym podlegają. W pewnym momencie kwestionują swoją artystyczną edukację i wtedy mogą poczuć się naprawdę wolni. Bo przecież wszystkie bariery, które napotykamy w życiu, stawiamy sobie sami.

***

Projekt powstał we współpracy z Instytutem Francuskim w Warszawie, Instytutem Francuskim w Paryżu, Austriackim Forum Kultury, Galerią

Zewnętrzną Miasta Gdańska, Radiem Toksyna.

Projekt otrzymał wsparcie: Ile-de-France Regional Cultural Affairs Office, Ministerstwa Kultury i Promocji - Wsparcie zespołu choreograficznego 2013-2014 / Region Ile-de-France oraz Paryża, porozumienie dla trwałych działań z zakresu kultury i sztuki / Region Ile-de-France i Paryża - Wsparcie zatrudnienia. Rezydencja artystyczna Les gens d'Uterpan (Anne Vigier i Franck Apertet) w CAC Bretigny od stycznia 2009 dzięki wsparciu Département de l'Essonne oraz CAC Brétigny, Wspólnoty Val d'Orge www.cacbretigny.com. Rezydencja w Micadanses (Paryż)od września 2014 do lipca 2015.

Projekt realizowany w ramach GALERII ZEWNĘTRZNEJ MIASTA GDAŃSKA

www.outdoorgallery.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji