Artykuły

List otwarty do Tadeusza Słobodzianka, dyrektora Teatru Dramatycznego

24 października gramy ostatnie "Gry ekstremalne". Dyrekcja Teatru Dramatycznego, niestety, podjęła decyzję o pożegnaniu tytułu. Jak wiele ten spektakl zrobił dla osób pośrednio lub bezpośrednio dotkniętych chorobą nowotworową, albo po prostu dla ludzi wrażliwych na taką tematykę, wiem z licznych opinii, relacji, słów wdzięczności, które do mnie napłynęły i napływają każdorazowo po granych rzadko, niestety (znów niestety), spektaklach - pisze reżyserka Joanna Grabowiecka w liście do Tadeusza Słobodzianka, dyrektora Teatru Dramatycznego w Warszawie.

Szanowny Pan Tadeusz Słobodzianek,

Dyrektor Teatru Dramatycznego

W związku z tym, że mój komunikat z 10.10.2014 skierowany do Pana Dyrektora Tadeusza Słobodzianka, pozostał bez komentarza, pozwalam go sobie przesłać raz jeszcze, tym razem podając do wiadomości publicznej.

24 października gramy ostatnie "Gry ekstremalne". Dyrekcja Teatru Dramatycznego, niestety, podjęła decyzję o pożegnaniu tytułu. Jak wiele ten spektakl zrobił dla osób pośrednio lub bezpośrednio dotkniętych chorobą nowotworową, albo po prostu dla ludzi wrażliwych na taką tematykę, wiem z licznych opinii, relacji, słów wdzięczności, które do mnie napłynęły i napływają każdorazowo po granych rzadko, niestety (znów niestety), spektaklach. Zdaję sobie sprawę, że historia młodej, pełnej życia dziewczyny, która zapragnęła wykorzystać maksymalnie czas, który jej pozostał, m.in. pisząc sztukę autobiograficzną, nie jest tematem, który przyniesie kokosy, ale kto do cholery powiedział, że teatr dotowany ze środków MKiDzN musi robić sztuki przynoszące ogromne profity???

Jako reżyser jestem świadoma, że teatr jest ulotną formą sztuki. Daleko mi również do megalomanii, więc potrafię się pogodzić z tym, że spektakle prędzej czy później przestają być grane. Tym razem odczuwam jednak ogromny SPRZECIW wobec traktowania tematu "Gier..." jako spektaklu, który tak po prostu można zdjąć z afisza nie wykorzystawszy uprzednio jego potencjału. Wiele się mówiło w TD o tym, że spektakl powstaje pod patronatem Fundacja Chustka i Fundacja Rak'n'Roll Wygraj Życie. Zaczęło się wspaniale - świetną wystawą fotograficzną Pięknołyse. Piękne, świadome siebie kobiety mające odwagę firmować swoimi twarzami walkę o godność i piękno pomimo choroby. Potem miał być Stół Bólu... Miała być oferta dla wolontariuszy hospicjów, miała być akcja promocyjna, miała być... Ale nie było. Moim zdaniem ze względu na nieudolną politykę teatru. A pieniądze na zrobienie spektaklu zostały wydane. Po co wobec tego wydawać pieniądze na coś, co potem traktuje się jako "projekt specyficzny", z którym nie wiadomo, co zrobić. Plakatów reklamujących spektakl jak na lekarstwo. Podczas letniego przeglądu TD plakatu z podobizną Ewy nie było, choć graliśmy spektakle, choć premiera spektaklu odbyła się w ostatnim sezonie. Były za to plakaty spektakli granych od kilku sezonów... Były plakaty wszystkich granych spektakli. Z wyjątkiem tego jednego.

Świadoma polityka wypływająca z chęci pozbycia się "specyficznego" tematu pod pretekstem niezadowalającej frekwencji? Która to frekwencja, w porównaniu z innymi spektaklami TD, nie była tak niezadowalająca, jak mi się wydaje. Tyle było zapewnień, Panie Dyrektorze, że bez względu na wszystko spektakl będzie grany, bo jest to spektakl ważny dla Pana. Korzystając z chwili, w której wyjątkowo silne dla mnie staje się przekonanie, że życie jest zbyt krótkie, by sprzeniewierzać się samemu sobie, pozwalam sobie upublicznić niniejszy wpis. Ten spektakl jest dla mnie i dla osób, z którymi go zrobiłam, szczególnie ważny.

W załącznikach przesyłam kilka spośród wielu listów i maili, które do mnie przychodzą od kilku tygodni. Wszyscy mamy świadomość, ile jest jeszcze w Polsce do zrobienia w kwestii tabu, jakim jest choroba nowotworowa.

Może warto raz jeszcze przemyśleć decyzję o pożegnaniu się z "Grami ekstremalnymi".

Z wyrazami szacunku,

Joanna Grabowiecka

 ***

Szanowny Panie Dyrektorze!

Zasmuciła nas koordynatorów i wolontariuszy hospicyjnych z Pucka wiadomość o planowanym zdjęciu z repertuaru Pańskiego Teatru przedstawienia "Gry ekstremalne". Sztuka o wysokich walorach artystycznych i wychowawczo-edukacyjnych, w naszym mniemaniu, powinna być grana jak najdłużej, by świadomość polskiego widza wykrystalizowała się. Coraz częściej mamy kontakt z podobnymi, jak w sztuce zdarzeniami na co dzień. Dopóki one jednak nie dotykają nas osobiście, jesteśmy bardzo bierni i odcinamy się od ludzkiej tragedii. Przedstawienie ma szerokiego odbiorcę - od zwykłego widza po środowiska medyczne i chorych - niejednokrotnie bezsilnych, samotnych i niezrozumianych przez otoczenie. Spektakl jest świetnym materiałem do poprowadzenia warsztatów i spotkań z osobami decyzyjnymi oraz pacjentami i ich rodzinami czy lekarzami. Można po nim organizować np. panele dyskusyjne. Porusza emocjonalnie, zmusza do refleksji i działania. Kilkoro z nas pokonało sporo kilometrów, aby znaleźć się na premierze. Planujemy wyjazdy do Pana teatru na sztukę p. Joanny Grabowieckiej w kolejnych miesiącach.

Czy da Pan nam i innym możliwość obejrzenia tak wartościowego, bogatego w przesłania spektaklu? Bardzo o to prosimy.

Z poważaniem

Irmina Gerszewska

koordynatorka wolontariuszy, koordynatorzy, pracownicy i wolontariusze

Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio

w Pucku

***

Dla mnie Pięknołysej Królowej ten spektakl jest szczególnie ważny. Ta premiera kilka dni po mojej operacji onkologicznej, dla mnie i moich najbliższych była mega symbolicznym wydarzeniem, a te akurat płynące z moich oczu łzy były jednymi z najważniejszych moich łez. One miały wpływ na ten pierwszy przeżyty przeze mnie rok po chorobie nowotworowej, na decyzje, na plany i na całe moje NOWE życie. Dziękuję Pani Joannie Grabowieckiej za to nadzwyczajne doświadczenie jak bardzo warto jest żyć każdego dnia najpełniej jak się tylko da. 

Agnieszka Kotlarek-Kiedrowska

***

Nie jestem krytykiem, ani nikim ważnym. Jednak jestem widzem, który czuje. "Gry Ekstremalne" to spektakl oswajający ze śmiercią i wywołujący emocje, refleksje. Śmierć jest tematem tabu, które w tej sztuce jest nienachalnie przełamywane. Idealny balans pomiędzy motywem przewodnim, a formą powoduje, że widz wychodząc nie czuje się przygnieciony tylko pobudzony do myślenia. Spektakl może wywołać skrajne emocje, ponieważ patrzymy przez pryzmat swoich doświadczeń. Zatem, jeśli ktoś nie zaakceptował czyjejś straty, wtedy nie jest w stanie odebrać tej sztuki w sposób "prawdziwy". Jednak nikt nie powinien kwestionować ważność tematu i tego, że należy o nim zapominać. "Gry Ekstremalne" to nie rozrywka, która za wszelką ma być rentowną. To sztuka niosąca przesłanie. To olbrzymia lekcja pokory i bezsilności mające swoje zwieńczenie w ostatniej scenie, która mi się wyryła w pamięci gdy Ewa pisze w ciszy. Byłem na tym spektaklu kilka razy i na tym mam nadzieje, że nie będę musiał skończyć. Dlaczego? "Gry Ekstremalne" to swoisty przewodnik po śmierci, który nadal chcę nieśpiesznie zgłębiać.

Marcin Tkaczuk

***

Szanowny Panie Dyrektorze, jestem wolontariuszką hospicyjną i widzem spektaklu "Gry ekstremalne" autorstwa Ewy Gawlikowskiej-Wolff i Elżbiety Chowaniec, który od roku jest w repertuarze Teatru Dramatycznego.

Chorowanie, świadome umieranie, śmierć, żałoba nie należą do tematów chętnie podejmowanych w przestrzeni publicznej. Gdy w życiu przychodzi się z nimi zmierzyć, stajemy wobec nich bezradni jako jednostki i rodziny. Z tej perspektywy "Gry ekstremalne" są pod tym względem sztuką wyjątkową na polskich deskach scenicznych. Dla mnie widza, z osobistym doświadczeniem długotrwałej choroby, szczególne ważne były monologi w II części spektaklu. Skupienie uwagi widza przez Panią reżyser na słowach wypowiadanych przez poszczególne postacie, to w moim odbiorze ważne atuty tej sztuki. Zmierzenie się z nimi, przyznaję, nie należy do łatwych, ale warto takie zadania podejmować również po to, by gdy nadejdzie czas próby w realnym życiu być mniej zaskoczonym. Ta sztuka jest też ważna dla młodych wolontariuszy hospicyjnych, którzy się dopiero decydują na kontakt z chorym. W jakimś sensie "przepracowuje" ich własne lęki o reakcje w bezpośredniej relacji z człowiekiem umierającym. Tym skromnym głosem "hospicyjnego" widza chciałabym prosić Pana Dyrektora o pozostawienie tej sztuki w repertuarze Teatru.

Z poważaniem

Elżbieta Rajczak

***

Drogi  Dyrektorze Tadeuszu Słabodzianek, piszę do pana w sprawie spektaklu "Gier ekstremalnych". Poniżej podsyłam część wpisu z mojego bloga, kiedy wróciłam do domu, po premierze "Pięknołysych" i "Gier Ekstremalnych". 

Cały listopad i grudzień tak szybko mi zleciał, że nawet się nie obejrzałam, a już nowy rok. Tyle zrealizowanych planów moich i marzeń, a tyle jeszcze w głowie i czekają na realizację. Czynię, czynię wciąż i ciągle mam pełną głowę. W ostatnim czasie tyle wspaniałych rzeczy mnie spotkało,. Jeszcze latem zeszłego roku wzięłam udział w sesji do projektu "Pięknołyse" fundacji Rak'n'Roll - Wygraj Życie, której jestem podopieczną. Cudowne doświadczenie, niesamowite wrażenia. W październiku byłam na premierze "Gry ekstremalne" Ewy Gawlikowskiej-Wolff i Elżbiety Chowaniec w reżyserii wspaniałej Joasi Grabowieckiej - Dziękuję, wspaniała dawka uczuć wypełniających po brzeg, mogłabym pisać i pisać Asiu, ale ujmę to w jednym słowie - Genialne !!! To spektakl non-fiction oparty na historii zmarłej na glejaka mózgu młodej dziewczyny. Kiedy u Ewy zdiagnozowano nowotwór, postanowiła opowiedzieć o swojej chorobie, bólu i nadziei. Premierze towarzyszyła wystawa "Pięknołysych". Sam spektakl był dla mnie niesamowitym doświadczeniem i zostawił we mnie wiele, ogrom wrażeń i uczuć, które wypełniły mnie po brzegi. Nie będę się rozpisywać, ale pod wrażeniem spektaklu i jego przekazu jestem do dziś dnia, również za sprawą cudownego przekazu i gry aktorskiej wspaniałych aktorów i osób zarazem, każdej bez wyjątku. Co do zdjęć, jestem dumna, nie mogłam wyjść z podziwu oglądając siebie samą. Podziękowania dla Kasi Fortuny, wspaniałej fotograf i cudownego człowieka. Niedługo potem wystąpiłam w pytaniu na śniadanie, w towarzystwie Kapsydy i Kasi, opowiadając o projekcie i tym co dało mi to doświadczenie. Podsumowując łyse jest piękne i ja tak się czułam i czuję do dziś.

 Sama jestem osobą , która nie boi się trudnych tematów i rozmów o chorobie, z którą zmagam się już drugi rok, starając się dawać wiele od siebie innym, np. założyłam stowarzyszenie. Jestem pomysłodawczynią akci Daj Coś KOlorowego i wiem, że te działania pomagają, dają radość, nadzieję i wzajemne zrozumienie, ogromne wsparcie jak i współodczuwanie, co jest dla nas chorych najważniejsze, a to było również moim udziałem w czasie oglądania spektaklu. 

Z poważaniem

Monia Gawron

***

Szanowny Panie Dyrektorze, z przykrością dostrzegłam w repertuarze Teatru, że spektakl "Gry ekstremalne" będzie  ostatni raz grany w październiku. Bardzo dziwię się, że tak piękne, proste, ludzkie i bez specjalnych udziwnień marketingowych przedstawienie schodzi z afisza.

 Jestem matką, aktorką, pedagogiem. Sama przechodziłam raka i wszystkie najgorsze doświadczenia związane z leczeniem. Prawie wszyscy w mojej rodzinie przechodzili podobne doświadczenia i wiemy coś o tym... Ludzie, którzy nie mieli takich doświadczeń, nie rozumieją tematu i często nie wiedzą jak do tego podejść. Mówiąc krótko, czasem zachowują się idiotycznie, albo jak "słoń w składzie porcelany". Myślę, że między innymi, dla nich jest ten spektakl, który otwiera oczy na różne aspekty sprawy.

Szkoda, naprawdę, szkoda, że tak mało osób zobaczyło to przedstawienie... Nie jestem dyrektorem teatru i nie chcę się wymądrzać, ale frekwencja mogłaby być lepsza, gdyby był grany w Pałacu Kultury. Tam chodzi mnóstwo młodych ludzi, do których może by dotarło jak cenne jest życie. Jedni walczą o życie, a inni  palą "marychę", bo to przecież jest... "zdrowe, naturalne i zapobiega nowotworom"... (He, he, He!).

Wiem, że taki list to "kropla w morzu", ale nie mogłam tego zostawić bez komentarza.

 

Łączę wyrazy szacunku

Z poważaniem

 Dorota Bierkowska (z d. Maciejewska)

***

Do Pana Dyrektora

Tadeusza Słobodzianka

Piszę do Pana z powodu przewidywanego zakończenia grania spektaklu "Gry ekstremalne" w reżyserii Joanny Grabowieckiej.

Jestem aktorką, od 2011 r. leczącą się z powodu nowotworu złośliwego piersi. Przez cały okres leczenia, obydwoje z mężem, nieustanie doświadczamy specyfiki życia z rakiem. Być może wbrew logice, jest to jedno z najważniejszych i najcenniejszych doświadczeń w naszym życiu. Zarówno wspólnym, jak i każdego z nas - jednostkowym. Dzięki niemu mieliśmy szansę, którą nieustannie staramy się wykorzystać, spojrzeć na wiele spraw z nowej perspektywy, wyciągnąć wnioski, zrozumieć płynącą z niego naukę. Bezcenne są dla nas również spotkania z ludźmi związanymi ze środowiskami onkologicznymi - pacjentami, osobami wspierającymi, lekarzami, psychoonkologami, personelem medycznym i całą rzeszą innych. Spotkania te uświadamiają nam jak ważna jest wymiana doświadczeń, szczególnie tych pozytywnych, które budują morale i wspierają tych, którym siła i wiara są tak bardzo potrzebne w codziennej walce o życie swoje lub najbliższych.

Od 2012 roku pracuję również nad własnym projektem społeczno - kulturalnym, Projektem rako-TWÓRCZYM, którego założeniem jest włączenie się w pracę mającą na celu zmianę postrzegania chorób przewlekłych i śmiertelnych. Jednym z elementów Projektu jest spektakl "Bóg jest kobietą o jednej piersi" który zrealizowaliśmy wraz z mężem we współpracy reżyserskiej z Krzysztofem Knurkiem. Dotyczy on tematyki seksualności kobiety - Amazonki, ale również opowiada o procesie konstytuowania siebie w sytuacji życia z chorobą nowotworową, a także związanych z nim problemów dotyczących relacji, seksualności oraz strachu, wątpliwości i walki o normalność, jakich doświadcza każdy człowiek dotknięty chorobą nowotworową. Spektakl ten powstał z wyniku mojej tęsknoty za teatrem oraz potrzeby rozwoju. Z biegiem czasu stał się natomiast naszym spotkaniem z ludźmi, dla których tematyka ta jest niezwykle potrzebna w procesie leczenia, a jeszcze bardziej istotna po jego zakończeniu. Nieustannie zaskakuje nas siła reakcji widzów, pomimo że od miesięcy gramy "Boga..." dla widowni otwartej, nie związanej docelowo ze środowiskami onkologicznymi. Reakcje te, bardzo często związane z ogromnym wzruszeniem, uświadamiają nam za każdym razem jak wielka jest potrzeba mówienia o człowieku dotkniętym chorobą w sposób czysto ludzki, mówienia poprzez sztukę, rozpoczynania dyskusji oraz wychodzenia naprzeciw oswajaniu choroby, a przez to dawania siły ludziom, którym jest ona tak bardzo potrzebna.

Piszę o tym ponieważ na podstawie własnych doświadczeń życiowych oraz artystycznych jestem przekonana, że spektakle takie jak "Gry ekstremalne" są niezwykle ważne. Są również bardzo rzadkim zjawiskiem w teatrze polskim. Spełniając ogromnie ważną rolę społeczną, funkcjonując w ramach teatru repertuarowego mają szansę dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. "Gry ekstremalne" obejrzeliśmy podczas ich premiery i pomimo że byliśmy przygotowani na to z jaką materią teatralną będziemy mieli styczność, nasza reakcja zaskoczyła nawet nas samych. Spektakl ukazujący w tak niezwykły, umowny, a zarazem tak bardzo prosto całą specyfikę choroby, zmian z nią związanych, szalonej złożoności emocji oraz przede wszystkim tego, co być może było dla nas najważniejsze, samotności, a zarazem ogromnej bliskości i trudności relacji pomiędzy Ewą a jej Mężem były dla nas porażające i przez długi czas towarzyszyły nam, inspirowały i zmuszały do refleksji. Mieliśmy możliwość wymiany doświadczeń związanych z odbiorem spektaklu z szerokim gronem znajomych, która również zaliczała się do grona widzów spektaklu. Ich odczucia i przekonanie o niezwykłej wadze takiego wydarzenia teatralnego były równie mocne jak nasze.

Jestem przekonana, że podejmując decyzję o zdjęciu "Gier ekstremalnych" z afisza kieruje się Pan szeregiem racjonalnych powodów. Pozwalam sobie przesłać powyższy list z prośbą o przemyślenie tej decyzji w imieniu wielu osób, które z pewnością tak jak ja są przekonane, że to co Państwo zrobili w postaci "Gier ekstremalnych" w reżyserii Joanny Grabowieckiej jest niezwykłym wydarzeniem o być może nie docenionej przez Państwa randze i znaczeniu społecznym i zaprzestanie grania tego spektaklu będzie ogromną stratą dla wielu osób zarówno dotkniętych chorobą nowotworową jak i tych, które obcują z nią pośrednio lub po prostu mogłyby mieć możliwość stania się bogatszymi w to niezwykłe doświadczenie teatralne.

Z wyrazami szacunku

Anna Iwasiuta-Dudek

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji