Artykuły

Biust Anieli

Teatr im. Jana Kochanowskiego pożegnał stulecie frywolną wersją "Dam i huzarów" Aleksandra Fre­dry. Bartosz Zaczykiewicz z powo­dzeniem nadał spektaklowi mocno farsowy charakter.

Zaczykiewicz, który półtora roku temu został dyrektorem opolskiej sceny dramatycznej, swoją przygodę z Opolem zaczął od wystawienia "Kola­cji dla głupca", francuskiej farsy obyczajowej, która stała się prawdziwym frekwencyjnym prze­bojem. I tym razem postawił na zbliżoną konwen­cję, nie bojąc się pisków, tupania, fikających damskich nóg i niecierpliwych męskich dłoni wsuwających się paniom za dekolt. Wszystko po to, by podkreślić mocno przecież nieprzyzwoity charakter opowieści, który Fredro mógł w swojej epoce jedynie zasygnalizować.

"Damy i huzary", opowieść o ponadczasowej wojnie płci, aż się prosi o obyczajową aktualiza­cję. Tym tropem poszła na przykład Agnieszka Glińska, której inscenizację opolanie mogli obej­rzeć na ostatnich Konfrontacjach. Postawiła na obyczajowe smaczki - panny służące w miniówkach przypominały współczesne zepsute nasto­latki, panowie oficerowie byli na ciężkim kacu i co rusz potykali się o butelki. Mimo to spektakl Glińskiej był raczej nużący. Być może dlatego Bartosz Zaczykiewicz zrezygnował z aluzji do współczesności - zawierzył tekstowi, zaufał ak­torom i wygrał. Jego "Damy i huzary" rozkręcają się powoli, ale z minuty na minutę robią się coraz bardziej zabawne.

Spektakl Zaczykiewicza podszyty jest męską fascynacją tym, co kryją damskie suknie. Nie przez przypadek plakat narysowany przez opol­skiego plastyka Bolesława Polnara prezentuje piękną klacz z wydatnym biustem. Raz za razem wraca charakterystyczna scena - Major przeci­ska się wzdłuż szpaleru wyprężonych panien słu­żących i, lubieżnie uśmiechnięty, wpatruje się wiadomo w co. Judyta Paradzińska jako Józia sprawdza, jak jej biust prezentuje się na tle biu­stów pozostałych panien, a ratujący zemdloną Anielę porucznik Edmund wykorzystuje okazję i łapie ją, rzecz oczywista, za dekolt.

Młody Maciej Namysło w roli Edmunda jest, co prawda, cokolwiek zbyt chłopięcy, by w przekonujący sposób zagrać trzpiota, co to żadnej spódniczce nie przepuści, ale w duecie z Małgo­rzatą Szczerbowską wypada całkiem nieźle. Jej Zosia jest taka jak trzeba - panienka niby to grzeczna i dobrze wychowana, ale romansowa. Znakomicie wypada Jacek Dzisiewicz jako Major, uwięziony w pułapce babskiego gadania i wła­snych chuci, które rodzą się nieoczekiwanie na widok ganiających po domu ślicznych panienek. Sfrustrowany, zaszczuty, niepewny - idealny wizerunek prawdziwego mężczyzny gdzieś w środku kryzysu wieku średniego. Prawdziwy pokaz aktorskiego kunsztu daje jednak Grażyna Misiorowska w roli Anieli. Głupiutka, ale po kobiecemu chytra, recytuje swój tekst w przeryso­wanej katarynkowej manierze, akcentując swoje gafy przekomicznymi minami - ona chyba naj­trafniej odczytała intencje reżysera i nic dziwne­go, że na premierze wzbudziła największy aplauz widowni.

"Damy i huzary" zrealizowane zostały w cało­ści opolskimi siłami. O plakacie była już mowa, teatralny afisz wymyśliła Halina Fleger, oszczęd­ną scenografię zaprojektował Andrzej Czyczyło, a muzykę skomponowaną przez Przemysława Ślusarczyka nagrała, i tu ciekawostka, orkiestra dęta Zespołu Szkół Elektrycznych w Opolu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji