Artykuły

Zamienione gesty

W roku 1940, w pierwszym roku wojny, Tomasz Mann, przebywający od siedmiu lat na emigracji, ukończył opowiadanie "Zamieniona głowy". Temat wziął z legendy hin­duskiej o dwóch przyjaciołach, któ­rzy zakochali się w pięknobiodrej dziewczynie. A raczej do niepamięci zakochał się tylko jeden z nich i ten się ożenił; ona zaś, kochając męża, pożądała przyjaciela... Mann ze zna­komitą ironią snuje opowieść, która niegdyś była tylko... legendą. Nie będę przypominał wszystkich okrut­nych i groteskowych wydarzeń; dość powiedzieć, że w końcu młodzieńcy - nadal oświadczając sobie przyjaźń dozgonną! - zabijają się nawzajem, a żona obydwóch (tak! - w między­czasie cudownym sposobem zosta­ły zamienione ich głowy i ciała; który więc jest mężem właściwym, ten z głową męża, czy ten z jego cia­łem?), wstępuje z nimi na stos cało­palenia, a Tomasz Mann kończy swoją historię niefrasobliwie:

"Synkowi ich, Samadhi, którego wkrótce zwano już tylko Andhaka, wiodło się na ziemi doskonale. Okryty sławą uroczystego aktu samopalenia Sity, jako syn wdowy, której wysta­wiono pomnik, doznawał zewsząd ży­czliwości, a ponieważ stawał się, coraz piękniejszy, uroda jego tę życzliwość wciąż potęgowała i w końcu zamieniła ją po prostu w czułość".

Ta okrutna i błazeńska zarazem opowieść o miłości, napisana przez człowieka, który ledwo z życiem uszedł z Europy, pogrążonej w bez­sensownym okrucieństwie i nienawi­ści! Groteskowe okrucieństwo hindu­skiej legendy wydaje się niewinną baśnią wobec zbrodniczego parok­syzmu cywilizacji dwudziestego wie­ku. Może to właśnie pisarz chciał powiedzieć? Dać czytelnikom nadzie­ję, że i ich los dzisiejszy, roku 1940, może wydać się kiedyś okrutną, gro­teskową lecz niewinną baśnią?

Myślałem o tym opowiadaniu pod­czas przedstawienia "Wasantaseny" w Teatrze im. Słowackiego. Krysty­na Skuszanka pozyskała dla sceny polskiej ten słynny utwór literatury staroindyjskiej jeszcze we Wrocła­wiu; obecnie zrealizowała go po raz drugi. Słynny, ale przecież nie wia­domo, kiedy napisany, przez kogo napisany - król Siudraka, albo dla króla Siudraki, o którym zresztą też nic nie wiadomo na pewno, gdzie i kiedy żył i panował; historycy poda­ją, zdając się na intuicję, II-IV w. n.e. A więc jeszcze to wspaniałe po­czucie bezczasowości, lekceważenia czasu ziemskiego, jego przepływanie to potężnymi, to drobniutkimi fala­mi, w których raz giną, a kiedy in­dziej nagle, nieoczekiwanie wyłania­ją się ludzie i ich czyny, poczucie właściwe historii Półwyspu Indyj­skiego, jak gdyby znów z dzieła To­masza Manna wyjęte albo dla niego przeznaczone. Skuszanka czytywała Manna; wiadomo, że tego z wczes­nych opowiadań, bo przed kilku la­ty wystawiła w Warszawie jego dra­mat "Fiorenza" i adaptację noweli "Mario i czarodziej". Ale rozumie także problemy jego literackiej dojrzałości i starczej ironii, głę­boko podszytej poczciwością, jak to trafnie zauważył jeden z pisarzy. Tym jest przecież kultura: ironizo­waniem w gruncie rzeczy - poczci­wym.

Odwołuję się do Tomasza Manna, ponieważ można by to przedstawie­nie minąć nieuważnie i bezmyślnie. Opowieść o kurtyzanie, w której kochali się dobry ubogi kupiec i bogaty zły szwagier króla, daje dość powodów do obojętności. Kradzieże, których skutek staje się pomyślny i dla złodzieja i dla okradzionego, za­mienione karety uwożące Wasantasenę, morderstwo i niemal cudowne zmartwychwstanie, wyrok śmierci i ocalenie w ostatniej chwili, sprawie­dliwość triumfująca za sprawą kur­tyzany i nowego dobrego króla, któ­ry dokonał przewrotu, aby zapewnić poddanym szczęście i dobrobyt - tak, to wszystko mogłoby się wydać bajką tak już naiwną, że w ogóle nie wartą uwagi.

Skuszanka sporo zresztą zrobiła, żeby tę uwagę skierować na fałszywe tropy; ale jest to przecież dobrym prawem każdego artysty, by nie od­słaniać kart, lecz w tajemnicy zachować wszystkie najmocniejsze atuty. Mówiła więc w wywiadach przedpremierowych o teatrze indyjskim, o nawiązywaniu do jego treści i stylu, o trudnych ćwiczeniach, jakim mu­sieli poddać się aktorzy, aby wejść w formę tej sztuki i przeszczepić ją niejako na nasz grunt. Daremny trud! Teatr indyjski znał: 16 warian­tów gestów dłoni, 13 ruchów głowy, 7 brwi, 6 nosa, 6 ust, 9 szyi, 5 pier­si, 36 spojrzeń! 16 pozycji stóp na ziemi i 16 uniesionych. A każdy z tych wariantów wyrażał jakieś uczucie, stan, napięcie. Inne kroki mu­siała stawiać kurtyzana, inne dama dworu; inne głupek i inne żebrak. To, o czym piszą historycy teatru indyjskiego, to była ścisła matematy­ka. Podobno w dawnych Chinach zo­stawał marszałkiem ten, kto poznał 40 tys. znaków pisma. Ani jedna, ani druga tradycja niepotrzebna chyba i niewarta przyswajania współcze­snej kulturze. Nic by z tego po pros­tu nie mogło wyniknąć. Marszałkowie mają dziś swoje akademie, a aktorzy, reżyserzy i pisarze inne sposoby po­rozumiewania się z publicznością.

Na scenie, na szczęście, niewiele z tego zostało. To znaczy: zostały po­zory i gesty. Ale nic nam nie ko­munikowały. Stały się natomiast iro­niczną oprawą baśniowej i naiwnej treści dramatu. A że reżyserka zu­pełnie świadomie tę ironię kompo­nowała, tego dowodem scena osta­tnia. Wasantasena cudem uniknęła śmierci i przed sądem zaświadczyła o niewinności kupca a zbrodniczości królewskiego szwagra. Pary się połą­czyły szczęśliwie, pojawienie się no­wego władcy obiecało ludziom spra­wiedliwość. Aktorzy mówią więc przesłanie:

Niech krowy dają dużo mleka, a ziemia

wszelki urodzaj (...)

Niech zacny człowiek zawsze szacunku

doznaje,

a dobrzy władcy niech wrogów ukarzą

i sprawiedliwie niech rządzą na ziemi.

Brzmi to prawie tak jak w ope­rze "Henryk VI na łowach", przygo­towanej przez Dejmka, chociaż dzie­je się i zostało napisane gdzie indziej. W tym momencie jednak Skuszanka każe aktorom przyklęknąć i złożyć głęboki ukłon, uderzyć czołem przed... widownią. Dla was to ode­graliśmy tę przypowieść, wedle wa­szych życzeń i nadziei. Waszemu naiwnemu żądaniu baśni służyła na­sza naiwność, w którą się przyodzia­liśmy. Ulegliśmy waszej tęsknocie do wszystkiego, co się dobrze kończy. A że niechętnie ulegliśmy i niejako pod przymusem, to można poznać po naszych szyderczych gestach, pozach i krokach, przy których pomocy uka­zujemy wymarzonych przez was bo­haterów.

W przedstawieniu "Wasantaseny" (jest to imię bohaterki, kurtyzany, prawdziwy tytuł utworu brzmi "Gli­niany wózeczek") Skuszanka podjęła owo mannowskie poczciwe ironizo­wanie. Okrucieństwa i zbrodnie świata zamieniła na gest błazeński: nie stają się przez to mniej odraża­jące, ale nie wywołują też zdziwie­nia; tym gestem bowiem błazeńskim, ironicznym, zostają przypisane na­turze człowieka, a nie okoliczno­ściom, przypadkom, sytuacjom. Wbrew pozorom baśniowej naiwno­ści i lekkości jest to przedstawienie bardzo trudne, jeśli ma zostać prze­żyte, jak należy: to znaczy w tym, co w nim odnaleźć można, najbar­dziej wartościowego.

Utwór przełożył z oryginału Ta­deusz Pobożniak, Skuszanka tekst opracowała. Scenografię zaprojekto­wał Wojciech Krakowski, muzyka Zbigniewa Karneckiego. Myślę, że wystudiowane gesty aktorek zyskały­by więcej wyrazu, gdyby scenograf ubrał je mniej obficie, a zgodnie ze starohinduskim obyczajem, którego przykłady pokazano w bogato ilu­strowanym programie.

Przedstawienie nie było ciekawe aktorsko, ponieważ zobowiązując niejako do ironii i szyderstwa nie stawiało zbyt urozmaiconych wyma­gań w tym zakresie. Z równym po­wodzeniem grano na jednej nucie aktorskiej, co na wielu. Trudno więc odmierzać zasługi; wymienienie zaś wszystkich, łącznie z imionami ory­ginału w rodzaju Kumbhilaka, znu­żyłoby zapewne czytelników. Warto powitać powrót na scenę krakowską Anny Lutosławskiej, pamiętnej Gru­szy z "Kaukaskiego kredowego ko­ła", pierwszej sztuki Brechta granej u nas po wojnie, przed dwudziestu laty; Lutosławska wystąpiła w roli tytułowej. Obok niej: Irena Szramowska, Maria Nowotarska. Z pa­nów: Wojciech Ziętarski i Kazimierz Witkiewicz, Tadeusz Huk (kupiec) i Andrzej Balcerzak (szwagier króla) oraz Paweł Galia, który żywą panto­mimą odegrał scenę kradzieży.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji