Artykuły

Układanie teatralnych puzzli

- Miałem 15 lat, kiedy w Teatrze Narodowym obejrzałem "Nowe Bloomusalem". Nie zrozumiałem nic, ale wizja Grzegorzewskiego mnie uwiodła - wspomina Mateusz Żurawski. Jego spektakle ukształtowały pokolenia widzów. Jak dziś mówić o teatrze Jerzego Grzegorzewskiego?

Jeden z najwybitniejszych twórców XX w. Ostatni spektakl "On. Powrót Odysa" wyreżyserował w 2005 r., kilka miesięcy później zmarł. Opracowaniem jego dorobku zajmuje się pracownia im. Jerzego grzegorzewskiego w teatrze studio. Właśnie ukazał się przygotowany przez nią ii tom scenariuszy teatralnych, jednym z jego redaktorów jest Mateusz Żurawski. Dziś w teatrze studio o godz. 19.30 promocja wydawnictwa.

Rozmowa z Mateuszem Żurawskim, historykiem teatru

Izabela Szymańska: Zacznijmy od pop-pytania. Pięć rzeczy, które każdy powinien wiedzieć o Jerzym Grzegorzewskim?

Mateusz Żurawski*: Grzegorzewski to przede wszystkim artysta - nie tylko w sensie uprawiania sztuki, lecz także postawy wobec rzeczywistości. W teatrze był reżyserem, scenografem i dramaturgiem. W domu malował. Miał skłonność do dandyzmu. Żałował, że nie jest aktorem - choć raz w filmie Andrzeja Wajdy zagrał Jana Matejkę. Na pewno wyróżniała go wyobraźnia. Miał niesłychane wyczucie formy, które pozwalało mu w zaskakujący sposób przekładać motywy zaczerpnięte z literatury czy sztuk plastycznych na język teatru. Prowokował nieoczywistymi skojarzeniami, szczególnie wtedy, gdy inscenizował klasykę. Żartował, że jego jedynym wkładem w historię teatru jest... pantograf.

Którego używał w scenografii.

- Pantograf to typ instalowanego na tramwajach odbieraka prądu. Znakomicie sprawdzał się w interakcji z aktorem, który mógł wprawiać go w ruch, ale mógł też poddawać się jego ruchowi. W przedstawieniach Grzegorzewskiego kluczowe były zmienne układy napięć, rytm, a pantograf był niewątpliwie najbardziej dynamicznym elementem scenografii. Poza tym jako "ready-made" to cytat z miejskiej rzeczywistości, a miasto było jednym z wielkich tematów tego teatru. Zawsze nocne, piękne i groźne, fascynujące swoją niebezpieczną dwuznacznością - jak ukochany przez reżysera Amsterdam, gdzie kilkukrotnie pracował. I wreszcie - Teatr Narodowy.

Był jego dyrektorem.

- Ta dyrekcja podzieliła środowisko kulturalne i zapoczątkowała dyskusję, jak powinna wyglądać scena narodowa. Dla programu Grzegorzewskiego kluczowe były dwie postaci: Stanisław Wyspiański i Stanisław Ignacy Witkiewicz - nie tylko genialni wizjonerzy i wszechstronni artyści, lecz także wnikliwi obserwatorzy i krytycy otaczającej ich rzeczywistości. Po kilkunastu latach spędzonych w bezpiecznym azylu Teatru Studio Grzegorzewski znalazł się nagle na najbardziej eksponowanym stanowisku, wystawiony na oceny nie zawsze przychylnej krytyki, co nie pozostało bez wpływu na jego pracę. Ale to właśnie w Narodowym powstało kilka jego najwybitniejszych przedstawień.

Dlaczego dziewięć lat po premierze ostatniego spektaklu warto wydawać scenariusze Grzegorzewskiego i o nim mówić? Teatr jest sztuką ulotną i przypisaną do czasu.

- Grzegorzewski, jako jeden z najważniejszych artystów polskiego teatru, zasługuje na rzetelne opracowanie dorobku. Uważam, że siłę wyobraźni Grzegorzewskiego widać nawet w okruchach jego teatru i że wciąż może być ona inspirująca. Nie chodzi o to, aby wystawiać jego scenariusze - choć taki eksperyment byłby interesujący - ale by czerpać z nich. Miałem 15 lat, kiedy w Narodowym obejrzałem "Nowe Bloomusalem" według "Ulissesa" Jamesa Joyce'a. Nie zrozumiałem nic, ale wizja Grzegorzewskiego mnie uwiodła. Na jego spektaklach uczyłem się, na ile sposobów i na ilu poziomach można odbierać sztukę.

Rzadko się wydaje scenariusze teatralne. Jak wyglądało ich opracowanie?

- Za każdym razem pracowaliśmy na innym materiale. W sytuacji idealnej dysponujemy scenariuszem w trzech wariantach: suflerskim, inspicjenckim i reżyserskim. Egzemplarz suflerski zawiera informacje dotyczące tekstu, inspicjencki - działań scenicznych, reżyserski powinien to porządkować. Zazwyczaj jednak zdarzają się między nimi różnice. I wtedy zaczyna się układanie puzzli. Bardzo pomocne są robocze zapisy filmowe przedstawień, także zdjęcia. Kiedy dochodzimy do ściany - dzwonimy do aktorów, licząc na ich pamięć.

Przed nami trzeci tom scenariuszy - wybrane adaptacje prozy, gdzie znajdą się między innymi notatki do "Czarodziejskiej góry", której Grzegorzewski zrobić już nie zdążył. Co potem? Być może kolekcja spektakli na DVD. Wciąż brakuje wyczerpującej monografii, która obejmowałaby życie i twórczość artysty. Jest co robić.

Jerzy Grzegorzewski, "Improwizacje. Scenariusze autorskie z lat 1994-2005", red. Ewa Bułhak, Mateusz Żurawski, wyd. Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego.

*Mateusz Żurawski (ur. 1984), historyk teatru, wykładowca, redaktor. Asystent na Wydziale Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej. Specjalista ds. programowych w Teatrze Studio.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji