Artykuły

Tramwaj w Gdyni

Teatr Miejski przygotowuje się do premiery "Tramwaju zwanego pożądaniem" Tennessee Williamsa w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego - Staram się być wierny intencjom autora, ale także znaleźć klucz do przybliżenia realiów dramatu dzisiejszym czasom, tu i teraz - mówi reżyser.

Ile jest w nas z nas samych, a ile z instynktu? Ile jesteśmy w stanie zrobić dla siebie niszcząc innych? Jak bezbronna jest kobieta, jak bezwzględny jest mężczyzna, a może odwrotnie? Odpowiedzi na te pytania mają szukać widzo­wie najnowszej premiery Teatru Miejskiego im. W. Gombrowicza w Gdyni. Piotr Kruszczyński (do niedawna dyrektor artystyczny Teatru Dramatycznego im. Jerze­go Szaniawskiego w Wałbrzychu, odkrywca talentów wielu reżyse­rów młodego pokolenia, m.in. Ja­na Klaty i Mai Kleczewskiej) wziął na warsztat zekranizowaną w 1951 r. i wiele razy wystawianą na de­skach polskich scen sztukę Tennessee Williamsa "Tramwaj zwa­ny pożądaniem". Dlaczego "Tram­waj..."?

- Warto być prekursorem, a to przecież pierwszy i jedyny tram­waj w Gdyni - śmieje się Krusz­czyński [w Gdyni jeżdżą trolejbu­sy - red.].- A mówiąc serio, poszu­kiwałem tekstu, który wpisze się w linię repertuarową teatru,a mnie pozwoli na osobistą wypo­wiedź w sprawie relacji między mężczyzną a kobietą. Williams od­ważnie i przenikliwie sportretował zmiany obyczajowe powojennej Ameryki. Uznałem, że warto przy­jrzeć się jego bohaterom z dzisiej­szej perspektywy. Staram się być wierny intencjom autora, ale także znaleźć klucz do przybliżenia rea­liów dramatu dzisiejszym czasom, tu i teraz. Nie chodzi mi o banalne przebranie bohaterów we współ­czesny kostium czy cudowną prze­mianę Nowego Orleanu lat 50. w - dajmy na to - Wejherowo 2009. Ale skoro Williams stawia indywi­dualne namiętności i pragnienia w opozycji do społecznych norm i ograniczeń, to już jesteśmy bar­dzo blisko ważnych dla nas spraw. Właśnie dziś, gdy doskwiera nam kryzys takich wartości jak rodzina, posiadanie potomstwa, bycie w stałym związku; gdy tradycyjne rela­cje międzyludzkie przestają być "trendy".

"Tramwaj zwany pożądaniem" to historia wielkiej namiętności i brawurowego upadku utrwalona w kreacjach filmowych Marlona Brando (to jego pierwsza duża ro­la filmowa) i Vivien Liegh (za rolę Blanche zdobyła Oscara) w filmie Eli Kazana z 1951 r. Historia Stelli i Stanleya Kowalskich, w którą wkracza siostra bohaterki - Blan­che, nieprzewidywalna, balansują­ca na styku kultury i natury, za sprawą której miłość, namiętność i codzienność nabierają nowych kształtów.

Piotr Kruszczyński, który po raz pierwszy pracuje z tekstem William­sa, uważa "Tramwaj..." za mistrzo­stwo gatunku. - Wystarczy przypom­nieć genialny film Kazana. Scenariusz filmu niewiele odbiegał od tek­ stu dramatu - zaznacza. Jego spektakl tylko nieznacznie będzie odwo­ływał się do filmu. - Teatr posługuje się odmiennymi środkami. Ale uważny widz zapewne zauważy kil­ka cytatów, które stały się kultowy­mi symbolami amerykańskiego ki­na lat pięćdziesiątych - zapowiada. W roli Blanche zobaczymy Bea­tę Buczek-Żarnecką. Jako Stella wy­stąpi Katarzyna Bieniek. - Teatr Gom­browicza ma świetny zespół aktor­ski. Wspólnie z dyrektorem Ingmarem Villqistem uznaliśmy jedynie, że trzeba go wzmocnić młodymi chłopakami - stąd w obsadzie absol­ wenci warszawskiej Akademii Tea­tralnej: Jarosław Sacharski jako Stanley i Mateusz Ławrynowicz w roli in­kasenta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji