Artykuły

Jak smakuje rosół z wiśniami?

- Do cygańskości ciągnęło mnie od dziecka. Gdy byłam dziewczynką i do Tolkmicka, gdzie mieszkałam, przyjeżdżały tabory, chciałam lecieć do nich, do lasu. Były dla mnie symbolem wolności - mówi IRENA TELESZ-BURCZYK, aktorka Teatru im. Jaracza w Olsztynie. Fragment jej spektaklu z wierszami Papuszy będzie można obejrzeć podczas sobotniego spotkania z olsztyńskimi Romami.

Pani Ireno, w sobotę w Domu Mendelsohna odbędzie się spotkanie pod hasłem "Poznać znaczy zrozumieć - olsztyńscy Romowie". Przy tej okazji będzie można obejrzeć fragment spektaklu w pani reżyserii z wierszami Pa puszy i muzyką Adama Lulka Fedorowicza, lidera zespołu Hitano. Skąd się wzięło u pani zainteresowanie romską kulturą?

- Do cygańskości ciągnęło mnie od dziecka. Gdy byłam dziewczynką i do Tolkmicka, gdzie mieszkałam, przyjeżdżały tabory, chciałam lecieć do nich, do lasu. Były dla mnie symbolem wolności. Ja nigdy nie byłam kobietą "domową" i bardzo podobał mi się pomysł domu na kółkach, którym można było jechać, gdzie się chce.

A Papusza?

- Tomik jej wierszy przeczytałam z zachwytem w młodości. A po latach w siedzibie Stowarzyszenia Pojezierze spotkałam Ryszarda Choińskiego, takiego naszego świętego Franciszka, który zajmował się romskimi dziećmi. Częstował je herbatą, robił im coś do jedzenia. Tam poznałam Romów. Pomyślałam, że można zrealizować z nimi spektakl z wierszami Papuszy. Poprosiłam Lulka Fedorowicza, żeby napisał muzykę do tych tekstów. Napisał i zaczęły się próby.

Kiedy to było?

- W 2001 roku. Nasza współpracowniczka Ola uczyła romskie dzieci tekstów na pamięć, ja napisałam narrację do spektaklu. Premiera odbyła się w Olsztyńskim Teatrze Lalek. Spektakl bardzo się wszystkim podobał. Było to pierwsze tego typu widowisko w Polsce. Pokazywaliśmy je też m.in. w Warszawie, Włocławku i Gorzowie Wielkopolskim. Zainteresowało się nim Ministerstwo Kultury i Uniwersytet Jagielloński. Najważniejsza była w nim autentyczność - muzyka była prawdziwie romska, nie stylizowana i część tekstów jest w języku romskim.

Nauczyła się go pani chociaż trochę?

- Nie. Zabrakło mi charakteru.

Od premiery minęło kilkanaście lat. Rozumiem, że obsada się zmieniła.

- Oczywiście. Gaga, wówczas siedmioletnia, która grała małą Papuszę, ma dziecko w wieku szkolnym. Teraz w spektaklu grają wnuki Lulka. A on napisał muzykę do nowej wersji spektaklu, do kolejnych wierszy Papuszy.

Teraz, po filmie Joanny i Krzysztofa Krauzów, Papusza jest chyba w końcu osobą znaną?

- Jest bardziej znana, ale nadal niewystarczająco.

Jak udało się pani zdobyć zaufanie Romów? To społeczność zamknięta i mocno trzymająca się swojej tradycji.

- To prawda, aleja podczas prób mówiłam zawsze "my", "nasze przestawienie", "o nas", "nasza Papusza". Polubili mnie. Romowie to są bardzo dobrzy ludzie. Gdy okaże im się serce, oddają ci sto tysięcy razy więcej. Dzwonią do mnie, gdy jest im źle, ale gdy ja potrzebowałam pomocy, natychmiast, nie licząc się z kosztami, ją zorganizowali.

Uważa się, że wszyscy Romowie są utalentowani muzycznie. Czy to może stereotyp?

- Rzeczywiście są. Kiedyś poszłam do Lulka. Pukam, nikt nie otwiera, ale słyszę muzykę, więc ktoś jest w domu. Weszłam, bo drzwi nie były zamknięte, i zobaczyłam, że Lulek siedzi, gra i śpiewa, otoczony dziećmi. Jego wnuki już uczą się muzyki. A mały Bartek jest świetnym tancerzem. I oni wszyscy są tacy wszechstronni. Romskie dzieci powinny mieć instrumenty i uczyć się grać. Muzyka to ich powołanie. Świetnie też gotują.

Czy podczas sobotniego spotkania będzie można spróbować ich kuchni?

- Tak. Będzie rosół z wiśniami i kluskami.

Z wiśniami?!

- To romska specjalność. Genialnie przygotowują też mięsa. I wszystkie, nawet te zwykłe, smakują wyśmienicie.

To, co pani mówi, brzmi bardzo zachęcająco. Jednak stereotyp Roma, bardzo niesympatyczny, jest trwały. Romowie nie są lubiani.

- Bo jak się kogoś czy czegoś nie zna, to się nie lubi. To tak jak z piosenkami, że zacytuję "Rejs" - najchętniej słuchamy tych, które już znamy. Tymczasem Romowie są pracowici, dbają o domy, dbają o dzieci. Prowadzą je do szkoły i uczestniczą w szkolnym życiu. W sobotę o sobie opowiedzą. Będzie się można przekonać, jaką mają wiedzę, jacy są inteligentni i jacy utalentowani.

***

Opowieści i wiersze

Spotkanie "Poznać znaczy zrozumieć - olsztyńscy Romowie" odbędzie się w sobotę o godz. 17 w Domu Mendelsohna przy ul. Zyndrama z Maszkowic w Olsztynie. O historii Romów opowie Piotr Bilicki, przewodniczący Rady Starszyzny Romów na Warmii i Mazurach. Zobaczymy też fragment spektaklu o Papuszy. Będzie też poczęstunek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji