Artykuły

"Niewiele brakowało"

Sztuka Wildera pozostawia w widzu drażniące uczucie zmieszania i jakby zakłopotania. Wilder w swej komedii (tak autor określa gatunek swego utworu) podejmuje aktualną i, można nawet powiedzieć, palącą dziś sprawę. Ostatnia wojna była katastrofą i "niewiele brakowało", by zginęła ludzkość. Co prawda takie groźne katastrofy zdarzały się w dziejach niejednokrotnie. Człowiek jako gatunek przetrwał różne kataklizmy geologiczne, wytrzymał mróz epoki lodowej, wyratował siebie i zwierzęta z zagłady potopu, przez tysiąclecia zwycięsko opierał się żywiołom a opanowując coraz bardziej siły przyrody, dał dowód, że jest istotą niezniszczalną. Dawniej groziła człowiekowi przyroda, dziś potrafi on wyzwolić tak potężne siły, że sam sobie grozi katastrofą, jak w ostatniej wojnie. Ale człowiek uniknął zagłady i w tej "humanistycznej" katastrofie. Więc może nauczony doświadczeniem, świadom swej niebezpiecznej potęgi, zacznie tworzyć nowe, pewniejsze i bezpieczniejsze życie. Tak mniej więcej przedstawia się myśl przewodnia utworu Wildera, jego motyw centralny i kierowniczy. Ta refleksyjna treść jest poważna, głęboka, a w swej barwie i nastroju nie pozbawiona nawet tragicznych akcentów wzniosłości (np. motyw Kaina, zabójcy Abla, snujący się przez całą historię rodziny Antrobus - reprezentującej ludzkość).

Mimo głębokich walorów treści refleksyjnej utwór Wildera nie budzi w widzu pozytywnego, jednolitego oddźwięku. Brzmi w nim bowiem jakiś "fałszywy półton", rozdźwięk jakiegoś nieporozumienia. Dodajmy od razu, że nie chodzi tu wcale o prawdziwość lub fałszywość samej treści refleksyjnej, filozoficznej interpretacji dziejów ludzkiego gatunku. Dzieło sztuki zawsze wyraża jakąś niewątpliwą prawdę lub prawdy, gdyż, jak to zauważył już z właściwą sobie prostotą Arystoteles - "Homer jest filozoficzniejszy od historii".

A może ów "fałszywy półton" nieporozumienia tkwi w tym, że Wilder potraktował rzecz komediowo usiłując dać, jak mówi podtytuł utworu "historię ludzkości na wesoło"? Nie sądzę. Wilder korzysta z odwiecznego prawa kontrastu i posługuje się nim celnie. Deformuje linię rysunku, ale w tym stopniu, że nie szkodzi właściwemu nurtowi; raczej go uwypukla.

"Fałszywy półton" nieporozumienia leży, jak sądzę, w dysharmonii między intencjami utworu a jego formą.

W swej podstawowej intencji utwór Wildera jest traktatem, rozprawą czy może lepiej essayem filozoficzno-moralnym, w którym autor wyraża swe poglądy na człowieka i jego dzieje. W takich ramach formalnych wszelkie przeświadczenia, twierdzenia i bystre uwagi autora mogłyby się zmieścić wygodnie i oddziałać przekonywająco na czytelnika. Wilder narzucił jednak swemu pomysłowi ramy dramatu. Gdy jednak traktat, rozprawa, essay lub kazanie są formami, w których od początku do końca panuje wypowiedź autorska, w dramacie nie ma na to miejsca. Dramat to jakaś autonomiczna całość, zamknięty w sobie świat, który jest odbiciem jakiejś rzeczywistości, jak rzeczywiste słońce odbijające się w kropli rosy. Z poznania tego świata, z tego, jak go autor zbudował, wnioskujemy o przeświadczeniach, twierdzeniach i poglądach autora.

Wilder w swej komedii usiłował postawić rzecz do góry nogami i nic dziwnego, że chybił celu. Dramat w przeciwieństwie do wszelkiego typu rozprawy, gdzie "zużywa się" tyle miejsca, ile tego wymaga temat, ma stosunkowo bardzo ograniczoną rozciągłość. Wilder, wtłaczając swój heterogeniczny pomysł w ramy dramatu, musiał uciec się do wszelkiego rodzaju skrótów-symboli, znaków, alegorii, metafor słownych i wizualnych, którymi wyraża tę swoją autorską treść. Tę symbolizację, kiedy dana rzecz czy moment akcji są nie tylko "sobą" lecz sugerują i wyrażają jakąś treść inną, przy czym w tej innej treści leży istota rzeczy, spotykamy na każdym kroku. Przytoczmy choćby imię i nazwisko ojca rodziny, reprezentującej ludzkość: George Antrobus. Jerzy, - czy to nie święty Jerzy, który, jak wiadomo, walczył ze smokiem? Z pewnością jednak Antrobus-Ludzki ma charakter symboliczny. Niesforny syn, Henry, coś w rodzaju "swawolnego Dyzia", ma czerwoną plamę na czole. Pani Antrobus, tak dbająca o harmonię w rodzinie, usiłuje mu ją zetrzeć, gdyż wie, że ojciec Antrobus nie znosi tej plamy na czole syna. Ale narzuca się przecież myśl, że to jest piętno Kaina, symbol instynktów zbrodniczych trapiących ludzkość.

Prócz normalnej sceny Wilder posługuje się również filmem jako środkiem wyrazu. Parę razy widzimy na ekranie obracający się globus. W pewnym momencie pojawia się tylko sama kula, bez podstawki, ze wstążeczką u spodu i niby balonik unosi się w przestworza. Świetna i dowcipna metafora wizualna. Ile by to trzeba użyć słów, by oddać treść i barwę nastrojową refleksji autorskiej, którą ten obraz wyraża.

Oto kilka przykładów, pierwszych z brzegu, przesycenia sztuki symbolizacją. Ale widz, zamiast chłonąć i przeżywać to, co narzuca jego świadomości scena i ekran, musi przede wszystkim i nieustannie wykonywać absorbującą pracę interpretacji, wykrywać dwu lub nieraz wielopłaszczyznowość treściową przedstawienia, co więcej, chwytać motywy, wykrywać ich motywację, by je powiązać w całość. Praca to nużąca, a autor, a raczej jego sztuka, nie ułatwia jej widzowi. Utworowi Wildera, jako formie dramatycznej, brak tej spoistości wewnętrznej i koncentracji, które czynią jedność w wielości. Utwór ten to raczej worek wypchany mnóstwem rzeczy, z których każda - powiedzmy to na pochwałę Wildera - zrobiona jest z cennego metalu. I tym sobie tłumaczę owo wrażenie zmieszania i zakłopotania, jakie pozostawia w widzu owa komedia.

Cóż można powiedzieć o samym przedstawieniu? O rezultacie wysiłków reżysera, scenografa, aktorów i całego zespołu? Być może, że to wszystko dałoby się zrobić jakoś inaczej, czy jednak byłoby to naprawdę lepiej? Wykonanie teatralne może dramatowi dodać waloru, tuszując jego miejsca słabsze, uwypuklając lepsze, ale przecież nie może zmienić samego dramatu.

Wilder, wprowadzając cały arsenał "chwytów", odbiega daleko od klasycznych form teatru. Ale to przekraczanie klasycznych form już od dość dawna przestało być zaciekawiającą nowością. Dziś w teatrze, jak w malarstwie i muzyce, łatwo godzimy się na wszelkie nawet najbardziej szokujące niezwykłości, ale pod tym warunkiem, by były one celowe i artystycznie "opłacalne". Jak usiłowałem to wykazać, utwór Wildera jest właśnie głównie w tym punkcie nieporozumieniem. Mnogość zastosowanych chwytów raczej rozprasza wewnętrzną jedność utworu i nie stanowi nacisku czy ułatwienia, by wniknąć głębiej w jego treść. Zapewne, gdy przed podniesieniem kurtyny patrzymy na różne obrazki i napisy, wyświetlane na ekranie, musimy się śmiać, bo jest tam niejeden dobry i inteligentny dowcip z aluzjami do współczesności. Ale nie podprowadza to nas do samego dramatu. Jeżeli zaś były tam takie intencje, to spostrzegamy je dopiero ex post i wtedy właśnie przeszkadzają nam w doznawaniu tego, co aktualnie mamy przed oczami.

Jeżeli spojrzymy na przedstawienie od strony aktorskiej, wzmiankowane już parę razy nieporozumienie ujawnia się najwyraźniej. Aktorzy w dramacie Wildera nie mogą grać dobrze lub źle, gdyż właściwie bardzo niewiele mają do grania w ściślejszym tego słowa znaczeniu. Czynności aktora ograniczone tu zostały prawie wyłącznie do funkcji prezentowania. Tak jest z rolą Mamuta i Dinozaura. Grają tu kostiumy, ryczą: "zimno", siusiają, kładą się na ziemi - co w sumie zresztą jest bardzo miłe i zabawne. Podobnie, choć oczywiście inny wnosząc nastrój, przedstawia się sprawa z gromadą uchodźców, z której wyodrębniają się postaci-symbole Lekarza, Profesora (ucharakteryzowanego na Einsteina?), Sędziego (Mojżesz), Homera i Muz.

Na pozór bardzo bogate role aktorskie nastręczają wszyscy członkowie rodziny Antrobus, wraz z Sabiną, "dziewczyną do wszystkiego". Ale i oni to przede wszystkim znaki, symbole, metafory. Jest z nimi trochę tak, choć wedle stawu grobla, jak z Chochołem w Weselu. Inwencja aktorska ma ograniczane pole zamykające się w sztywnych ramach znaku.

Wydaje mi się, że przedstawienie zostało zorganizowane i wykonane doskonale w stosunku do tych wymogów, jakie narzucał tekst utworu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji