Artykuły

Ściernisko i kartoflisko opolskie - tylko koni brak...

Instytucje kultury finansowane przez województwo idą po raz kolejny pod nóż. Tym razem to już nie są cięcia, lecz wymuszone, ale jednak harakiri każdej z zainteresowanych stron. Może kilka opon spalonych pod urzędem było by jakimś otrzeźwieniem dla wszystkich uczestników tego widowiska? - pisze Mateusz Rossa w serwisie Tektura Opolska.

Może dyrektorzy opolskich instytucji kultury powinni, idąc w ślady instytucji dolnośląskich, nie przyjmować swoich budżetów na kolejny rok? Wszak gdzieś musi być granica otrzeźwienia w niszczeniu państwa w blasku fleszy. Wciąż zachodzę w głowę, jak to jest możliwe, że ustępujący prezydent Zembaczyński potrafił zadbać o podległe mu instytucje kultury, w których nie dość, że tętni życie, to na dokładkę są one wizytówką już nie tylko miasta, ale i całego regionu.

Widać w tym dalekowzroczną wizję polityki kulturalnej prezydenta Zembaczyńskiego i za to przynależy mu się cześć, chwała i wdzięczność ze strony społeczeństwa. Prezydent elekt Miasta Opola w swoim programie dla kultury zawarł obietnicę wsparcia instytucji kultury, które nie podlegają miastu, a województwu. Wobec zaistniałej sytuacji wypada mi go ostrzec, by dokładnie oglądał każdą złotówkę, którą zechce dołożyć do wojewódzkiego bałaganu i bezwładu. Instytucje kultury finansowane przez województwo można rzecz jasna wesprzeć, jako że działają w Opolu, jednakże każda złotówka powinna być "znaczona" i śledzona - by nie poszła na marne.

Nie mniej się frasuję, gdy spoglądam w kierunku wojewódzkiego molocha przy ulicy Piastowskiej w Opolu, który zupełnie zgubił się w zeznaniach, chociaż polskie prawo jasno stanowi:

Art. 73. Konstytucji RP: "Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury".

Art. 12. Ustawy z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej: "Organizator zapewnia instytucji kultury środki niezbędne do rozpoczęcia i prowadzenia działalności kulturalnej oraz do utrzymania obiektu, w którym ta działalność jest prowadzona".

W świetle powyższych przepisów śmiało można stwierdzić, że opolski urząd marszałkowski za nic ma stanowione prawo. Wszystko to w świetle powyborczych jupiterów, gdyż suweren - naród jasno wskazał, że nie chce takiej władzy. Rządzącej w regionie partii znacząco ubyło głosów, a pomimo tego faktu nowo - stary marszałek zapewnia miękkie lądowanie na stanowisku doradczym osobie, która nie poradziła sobie w zarządzaniu instytucjami kultury. Może w świetle prawa wszystko jest w porządku, jednakże moralnie i wizerunkowo to gol do własnej bramki. Wysoki poziom obłudy, plucie w twarz społeczeństwu wobec chybotliwego mandatu, degrengolada. Widocznie nowo - stara władza obrała sobie za perspektywę, że po nas chociażby i potop - ściernisko, kartoflisko. Byle nam było dobrze, jakoś to będzie - takie to myślenie? Wypowiedzieliśmy się jako społeczeństwo w wyborach, że nie chcemy. A tu się okazuje, że to, czego chcemy, nie ma nic do rzeczy. Gdzie wizja, gdzie długofalowa strategia, gdzie konkrety, gdzie godność i poczucie wstydu?

Z doniesień medialnych wynika, że budynek filharmonii (na zdjęciu) odnowiony za grube pieniądze oraz jego funkcjonowanie w najbliższej przyszłości, to jedna wielka niewiadoma. Kto jest odpowiedzialny za utopione tam pieniądze, skoro teraz, a i owszem - budynek będziemy mieli ładny, lecz porastający pajęczynami? Jak możliwą była i nadal jest taka krótkowzroczność? Czy urzędniczy dom biurokratycznej rozpusty stać już tylko na stwierdzenie, że wpływy z podatków są niższe, więc rżniemy budżet, a potem niech się dzieje wola nieba? To ma być rozwiązanie przedłożone społeczeństwu?

Nie mniejszą zgrozą wionie z teatru dramatycznego, gdzie drugi miesiąc z rzędu lecą komedyjki, a cała instytucja stała się samodzierżawiem scenicznym jednego reżysera - dyrektora. Komedyjki ważna rzecz, wszak luzują pętlę finansową założoną na ową instytucję, ale czy wobec zaistniałej klęski nadal można robić dobrą minę do złej gry? Jak długo jeszcze z poważnej sceny będzie społeczeństwu serwowana papka i degrengolada mijająca się z modelem sztuki, która z założenia ma rodzić dyskusję, inspirować, nadawać ton dyskursowi publicznemu, wadzić się z zastaną rzeczywistością?

Z niedowierzaniem czytałem na łamach prasy, że kultura w województwie ma wyciągać dłonie po pieniądze z funduszy unijnych adresowanych na takie cele jak ekologia czy ochrona środowiska. Ile jest w tym prawdy, skoro wszystko wciąż pozostaje w postaci plotek z oznaczeniem "tajne przez poufne"? Czyż to nie wygląda jak kolejny urzędniczy piruet rodem z PRL-u, gdy władza każe stanąć na rzęsach, by na siłę wydać unijne pieniądze na cele ku temu nie przeznaczone? Rozumiem, że bezkresne stepy urzędniczych głów przepełniają niesamowite wizje, ale to pachnie przekrętem na wielką skalę, a konsekwencje poniesie jak zawsze społeczeństwo. Obym się mylił.

Czas zejść na ziemię i dotknąć gruntu, by polała się krew faktów. Władza i już tylko teoretycznie finansowane przez nią instytucje kultury (co jest wbrew prawu!) skazane są na zwarcie ze sobą i otwartą dyskusję. Publiczną! Domagam się upublicznienia pełnej struktury finansowej podległych województwu instytucji kultury - co i ile tam kosztuje wraz z uzasadnieniem tychże wydatków. Domagam się opublikowania strategii finansowania instytucji kultury przez urząd marszałkowski. Domagam się rzetelnej debaty i gry w otwarte karty przez każdą ze stron na oczach społeczeństwa oraz z udziałem mediów publicznych i prywatnych. Jeżeli trzeba restrukturyzować instytucje kultury, bo w swojej obecnej formie są niewydolne - niech tak będzie. Jeżeli władza rękami swoich urzędników nie jest w stanie wypracować strategii finansowania i utrzymania podległych jej instytucji kultury, a taki przecież ciąży na niej prawny obowiązek - niech polecą głowy.

"Według tradycji japońskiej dusza mieściła się właśnie w brzuchu, gdzie też, jak wierzyli, umiejscowione były uczucia. Rozcięcie brzucha miało być dowodem niewinności samobójcy i okazania szczerości jego zamiarów. Po śmierci był oczyszczany ze wszelkich zarzutów".

Czy to nie jest ostatni moment na zorganizowanie modus vivendi?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji