Artykuły

Drastyczny bibelot

WSZYSTKO się w dzisiejszych czasach wymieszało. Dobro, zło, serio, buffo... Pierrot, Arlekin i Kolombina już nie bawią. Starość nie rozumie młodości. Młodości starość nie obcho­dzi.

Jednoaktówka "Kram Karoliny" Michela de Ghelderode'a wyrasta trochę z nostalgii, a równocześnie wiele w niej współczesnego okrucieństwa. Niby wszystko wydarza się lekko, na­wet zabawnie, a w gruncie rzeczy wszystko jest koślawe i okrutne.

Spektakl w Piwnicy przy ulicy Sła­wkowskiej toczy się w dziwnej, post­modernistycznej scenerii. Krzycząco niebieskie wykładziny i obicia. Na nich porozstawiane lampy w fantazyj­nych "kwiatowych" osłonach. Gdy wi­dzowie wchodzą na salę, jest już w niej trójka aktorów, bardzo dekoracyjnie ubrana. Siedzą przy ścianie, a naprze­ciw nich ustawiony jest karabin ma­szynowy.

To manekiny, ale egzystujące na pograniczu światów. Są w nich iskry życia i pożądania. Zaś niebieskie wnę­trze to po prostu jarmarczna strzelnica: "Tutaj pięć kul za jednego franka; każ­dy rzut, jeden trup". Manekiny umie­rają po tysiąckroć. To ich praca.

Ale pewnej nocy manekiny ucieka­ją z piwnicy, by zabawić się w mieście, by posiać strach. Teraz one chcą okrut­nie zagrać. Suskanel (Maciej Luśnia) i Spirydon (Piotr Urbaniak) rywalizują w okrucieństwie o Pamelę (Aldona Grochal).

Tymczasem pod ich nieobecność zjawiają się w piwnicy Pierrot, Kolom­bina i Arlekin (Andrzej Kozak, Maria Zającówna-Radwan i Jan Guentner). Ale już postarzali, nigdzie nie potrzeb­ni. Chcą dostać pracę choćby jako obiekty strzelnicze.

By dodać pikanterii akcji, jest jesz­cze na scenie nieudane morderstwo, dokonane przez manekiny na właści­cielu Kramu Karoliny (granym przez Andrzeja Grabowskiego), pojawia się Żandarm (Leszek Piskorz) czy wcześ­niej, mający zgładzić manekiny Joseph (Aleksander Pabisiak). Lecz wszystkie zdarzenia w tym spektaklu mają ograniczone pole realności. To­czą się na pograniczu życia.

Spektakl, wyreżyserowany przez Agnieszką Glińską w sposób dosyć żartobliwy, dotyka spraw trudnych i bolesnych. Kusi pustym blichtrem kolorów, światełek, dekoracyjności. Jeden z manekinów na odstrzał stoi na przykład na tle wielkich aniel­skich skrzydeł. Ale z tego wielkiego nie serio wykluwa się smutek straco­nych złudzeń, powszechne niespełnienie ujęte w dekoracyjną rzeczywistość. Pierrot, Kolombina, Arlekin, choć nieśmiertelni, zesta­rzeli się, nikogo już nie porywają swą grą i nostalgią. Pamela, Suskanel, Spirydon - dzieci nowej ery, chcą tylko żyć, czuć, niszczyć, ko­chać się, bez konsekwencji i nadziei.

I tak z lekko postrzeganego bibelo­tu teatralnego wyziera groza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji