Żądza i myśl
"Cezar i Kleopatra" należy do najlepszych sztuk G. B. Shawa. Mądra, dowcipna, lśni błyskotliwymi paradoksami, które były zawsze najmocniejszym atutem wielkiego kpiarza. Ale jest to sztuka niejednolita. Dwa wątki dominują w niej wyraźnie: nurt intelektualny, pełen refleksji na temat władzy i jej sprawowania, na temat losu człowieka i zmysłowy nurt erotyczny stanowiący jakby kontrapunkt nurtu intelektualnego. Uosobieniem myśli jest Cezar; uosobieniem żądzy, użycia i władzy - Kleopatra. Myśl walczy tu z instynktem, trzeźwe rozumowanie - z żywiołem. Zadaniem reżysera jest przy inscenizacji tej sztuki stworzenie z tych dwóch wątków pełnej sprzeczności, dialektycznej jedności. Niestety nie powiodło się to reżyserowi telewizyjnego spektaklu Jerzemu Gruzie. Przedstawienie miało kilka bardzo dobrych scen, ale było niejednolite i nierówne. Najlepiej wypadła rola Cezara w wykonaniu Gustawa Holoubka, szczególnie wtedy, kiedy rezygnował z patosu i podawał znakomicie ironiczną myśl Shawa. Magdalena Zawadzka wyglądała bardzo pięknie w roli Kleopatry, lecz nie była wschodnią królową. Miała w sobie coś kociego, ale była bliższa wcieleniu współczesnego kociaka, niż egipskiego bóstwa. W ton Shawa utrafili natomiast bardzo dobrze Kazimierz Rudzki i Mieczysław Voit. Przekonująco zagrał dowódcę żołnierzy Cezara, C. Jaroszyński.
Na uznanie zasługuje opracowanie muzyczne S. Zawarskiego i realizacja telewizyjna B. Olbromskiej. Bardzo efektownie wypadły portretowe ujęcia Magdaleny Zawadzkiej i zbliżenia twarzy Gustawa Holoubka. W planie amerykańskim ujawnia się zawsze siła przedstawień telewizyjnych. Z tak małej odległości nie możemy nigdy zobaczyć twarzy wybitnych aktorów w teatrze. A jednak po obejrzeniu tego spektaklu pozostaje pewien niedosyt i rodzi się pragnienie, by zobaczyć dobrą inscenizację tej sztuki i na scenie.