Artykuły

Musicalowe spełnienie

Od 1 do 6 grudnia w katowickim Spodku grany bę­dzie "Piotruś Pan" w reżyserii i choreografii Janusza Józefowi­cza. Prapremiera tego musicalu według powieści Jamesa M. Barriego, z librettem Jeremiego "Starszego Pana" Przybory i mu­zyką Janusza Stokłosy, w war­szawskim Teatrze Muzycznym "Roma" odbyła się w lutym br. po sześciu latach przygotowań.

Zanim po raz pierwszy kurtyna poszła w górę, już sprzedano po­nad 13 tys. biletów! Katowickie przedstawienia są pierwszymi poza macierzystą sceną.

Nie jest wykluczone, że ta­kich warunków technicznych, jak w Spodku, to gigantyczne przedsięwzięcie artystyczne nie znajdzie nigdzie. "Romę" trzeba było dla "Piotrusia Pana" specjalnie wzmocnić, scena nie wytrzymywała bowiem obciążenia kilkutonowymi dekoracjami, pośród których największe za­chwyty wzbudzają m.in. zmie­niająca się w toku upływu pór roku wyspa, 14-metrowy statek kapitana Haka i tylko o połowę mniejszy krokodyl, w którego paszczy mieści się Piotruś Pan, a w brzuchu - dwie osoby, poruszające ogonem i łapami.

W Katowicach z jeszcze więk­szym rozmachem, niż w "Ro­mie", ma błyskać i grzmieć, sil­niejsze mają być huragany i bły­skawice, armatnie wystrzały ze statku, większy wodospad... To u nas do końca mają zrealizo­wać się dziecięce wprost marze­nia dojrzałych twórców o wiel­kim polskim musicalu, którego realizacja kosztowała 1 mln 200 tys. złotych. Wsparła ten projekt ERA GSM, dzięki czemu zaku­piono też sprzęt, jedyny taki - jak zapewniał Wojciech Kęp­czyński, dyrektor "Romy" - w Europie Środkowej, cyfrowe urządzenia do animacji dźwię­ku, sprzęt nagłaśniający.

Pisano w "Rzeczypospolitej", że "Piotruś Pan" wprowadza pol­ski teatr muzyczny w zupełnie nowe rejony, (...) dowodzi, że i w polskich, siermiężnych wa­runkach możliwe jest stworze­nie musicalu dostosowanego do światowych standardów. A te nakazują, by muzyczne widowi­sko olśniewało niezwykłymi efektami technicznymi i insceni­zacyjnymi. Musical końca XX wieku nie jest zgrabnie skrojoną opowiastką sceniczną z piosen­kami i tańcami. Czasami ta opo­wiastka jest jedynie dodatkiem do efektów specjalnych, które mają oszołomić widza. Teatr muzyczny chce bowiem konku­rować z wielkimi superprodukcjami filmowymi, najpopular­niejszym gatunkiem sztuki ma­sowej naszych czasów. "Piotruś Pan" w "Romie" to pierwszy w polskich warunkach spektakl spełniający te wymogi. Realiza­torzy, którzy od poniedziałku stawiali już kilkutonowe dekora­cje w Spodku, zapowiadają, że w Katowicach przedstawienie zyska jeszcze większy rozmach.

Recenzenci po premierze za sukces uznali sceniczny debiut Edyty Geppert, wysoko ocenili świetny śpiew i grę aktorską Wiktora Zborowskiego. Ich i m.in. Katarzynę Groniec zoba­czymy i w Katowicach. Najbar­dziej wszakże zawojowały pu­bliczność dzieci, zwłaszcza To­masz Kaczmarek i Marcin Sójka w roli Piotrusia Pana oraz Zu­zanna Madejska i Alicja Janosz w roli zakochanej w Piotrusiu Wendy. Janusz Józefowicz - pi­sał na łamach "GW" Roman Pawłowski - znany jest z wy­szukiwania samorodnych talen­tów, ale tutaj przeszedł sam sie­bie, o młodych aktorach doda­jąc, iż odnaleźli się bez trudu w wielkim show. Grają swobod­nie, jakby nie wlepiało w nich wzroku tysiąc osób.

W tę teatralną przygodę włą­czą się kolejne dzieci, wybrane w castingach poprzedzających spektakle w Spodku. Powiększą musicalowy szczep Indian, któ­rych taniec z pochodniami bu­dzi ogromny aplauz widowni, podobny temu, z jakim kwituje ona lot głównych bohaterów czy trickowe, finałowe pojawienie się... Jeremiego Przybory. To za­powiada, że w Spodku radość dostaną zarówno dzieci, jak ich rodzice i dziadkowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji