Artykuły

Przyspieszony kurs teatralny

- Piotruś Pan jest krnąbrny, nieokiełznany, bezczelny, trochę złośliwy, ale przede wszystkim to wieczny chłopiec zakochany w sobie. Panowie, jasne? - zwraca się Janusz Stokłosa do Piotrusiów Panów. Chłopcy kiwają głowami i śpiewają "Adieu, nikczemny kapitanie Hak". 11-letni Tomasz Kaczmarek z Wrocławia i 13-letni Marcin Sójka z Siedlec zagrają tytułowe role w "Piotrusiu Panu" Jeremiego Przybory i Janusza Stokłosy, wystawianym w Teatrze Muzycznym Roma przez Janusza Józefowicza.

Przesłuchania do roli odbyły się zimą ubie­głego roku, od sierpnia - gdy zaczęły się regu­larne próby - dzieci mieszkają w teatrze, w li­stopadzie było wiadomo, kto zagra główne ro­le. Marcinowi powiedział o planowanym przedstawieniu instruktor śpiewu z siedleckie­go Domu Kultury. Tomasza (i jego siostrę bliź­niaczkę, Joasię) - laureatów organizowanego przez Naszą Telewizję konkursu "Wygraj, wy­śpiewaj" zaprosili na przesłuchania Janusz Jó­zefowicz i Janusz Stokłosa.

- Tomek jest wymarzony do tej roli: nie­zależny, przekorny, inteligentny, odważny. Ta­ki wolny duch. Zarówno on, jak jego siostra, to niezwykle uzdolnione muzycznie i teatral­nie dzieci. Myślę, że pójdą w to na całe życie - mówi kompozytor Janusz Stokłosa. - A Marcin? On ma naturalny dar śpiewania. Otwiera usta i... wszystko jest na swoim miejscu.

Rodzice Tomka i Joasi są muzykami. Jerzy Kaczmarek to znany pianista z kręgu wro­cławskich jazzmanów. Rozśpiewana jest rodzi­na Marcina. Śpiewa - tu Marcin wylicza: oj­ciec, mama, siostra, brat, babcia. Ojciec i brat grają na akordeonie, babcia grała na mandoli­nie, sam Marcin na gitarze.

Dzieci przechodzą przyspieszony kurs wyż­szej szkoły teatralnej.

Tomek gra na fortepianie, Joasia na skrzyp­cach, czasami wieczorami muszą jeszcze zna­leźć czas na ćwiczenia.

- Pół życia spędzam tutaj, pół we Wrocła­wiu z najmłodszym dzieckiem - mówi mama Tomka i Joasi, która w przedstawieniu zagra jednego z Zagubionych Chłopców. - A dzieci?

Traktują "Piotrusia Pana" jak dobrą przygodę. Tomek - to zawodowy poszukiwacz. Córka najchętniej zaszyłaby się w buszu, bez cywili­zacji.

Dla dzieci wszystko jest w teatrze nowe i pasjonujące. Nie zdają sobie sprawy, że to praca. Przecież tutaj przerabiają program wyższej szkoły teatralnej. Codziennie od trzech miesięcy śpiewają i ćwiczą. - Ale co sobotę, niedzielę - mówi mama Tomka i Jo­asi - wyciągam ich zawsze do parku i gramy w piłkę.

- To potworna odpowiedzialność i poważ­ne decyzje życiowe, zwłaszcza dla dzieci spoza Warszawy - mówi Stokłosa. - Trudno w tym wieku odstawić na półkę szkołę w imię paty­kiem na wodzie pisanej kariery.

W tygodniu każdy dzień jest od miesięcy taki sam. Szkoła, dwie godziny wolnego, próby (wcześniej śpiewanie, akrobatyka, szermierka, dykcja, taniec aktorski, a od dwóch miesięcy intensywne próby na scenie). Wcześniej wie­czory spędzali na przedstawieniach (wiele ra­zy byli na "Crazy for you", "Wesołej wdówce"), a ostatnio całe dnie wśród dekoracji do "Pio­trusia Pana": na wyspie Niebywalencji i kor­sarskim statku.

Dlaczego warto grać Piotrusia Pana?

Tomek (11 lat, drobny, z diablikiem w oku): - Ja bardzo lubię las, a on jest takiego leśnego typu, nie związany z cywilizacją. Zawsze mia­łem pociąg do aktorstwa. No i zbieram pienią­dze na laptop.

Marcin (13 lat, płowowłose, nieco nieśmia­łe pacholę): - Jeden malusieńki procent dzie­ci z całego świata może się zetknąć z pracą w teatrze. Praca na takiej wyspie Niebywalen­cji to coś niesamowitego.

Jaki jest Piotruś?

Marcin: - Jest raczej zarozumiały, strasz­nie zarozumiały.

Tomek (cytuje): - Ja zawsze zachwycam się sobą, ilekroć uważam, że jestem zachwycający

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji