Artykuły

Nieoczywiste obrazki z niedzielnego spaceru

- Mieszczaństwo poznańskie jest naszym wspólnym doświadczeniem, z którego czerpiemy, punktem wyjścia do spojrzenia na funkcjonowanie polskiej klasy średniej - mówi Szymon Kaczmarek, reżyser "Granicy" Zofii Nałkowskiej w Teatrze Polskim w Poznaniu.

Rozmowa z reżyserem Szymonem Kaczmarkiem o "Granicy" Zofii Nałkowskiej. Premiera spektaklu odbyła się 14 grudnia w Teatrze Polskim.

W CK Zamek od kilku miesięcy Tomasz Plata prowadzi interdyscyplinarny program "My, mieszczanie", badający kondycję i sytuację współczesnych mieszczan. Teraz "Granica", w której poruszacie się wokół tego samego tematu. Co w nim tak bardzo fascynuje?

- Myślę, że tym, co intryguje twórców, jest biała plama na mapie - wciąż nieokreślona tożsamość tej klasy społecznej, trudność w wyznaczeniu jej granic, kryteriów przynależności. Czy określa ją wyłącznie kapitał (metraż mieszkania, model samochodu, miejsce spędzania urlopu), czy raczej pozycja na rynku pracy, prestiż wykonywanego zawodu? Czy to klasa zatomizowanych jednostek, czy też kształtuje się w niej jakieś poczucie wspólnoty, "braterstwa w dobrobycie"? Czy jest bezgranicznie zapatrzona w społeczeństwa Zachodu, czy szuka wzorców poza ich obszarem, choćby w polskim dworku? Czy istnieje mieszczański etos i jak on wygląda?

Okazuje się, że mieszczuchy wcale nie są takie jednorodne i oczywiste jak na obrazku z niedzielnego spaceru. I mamy chyba w tej dziedzinie dużo do nadrobienia.

Co o współczesnych mieszczanach mówi Nałkowska?

- Nałkowska, patrząc na rodzącą się klasę średnią II RP, nie miała o niej najlepszego zdania. Opisywała świat prowincjonalnego miasta, sparaliżowanego brakiem pomysłu na siebie. Społeczeństwo, które jeszcze nie zdążyło na dobre odzyskać wolności, a już czuło się przegrane. Pogrążone w beznadziei i nieumiejące znaleźć wyjścia z kręgu determinizmów społecznych, finansowych i genetycznych. Społeczeństwo marzące o dużej roli odpowiedzialności i współczucia w relacjach między ludźmi, ale zupełnie niezainteresowane wprowadzaniem tych ideałów w życie. Chcemy sprawdzić, na ile ta diagnoza może być słuszna w przypadku mieszczaństwa III RP. I czy płynie z tego dla nas jakaś nauka.

Czyli Poznań - mieszczańska enklawa - znów przejrzy się w lustrze?

- Sami jesteśmy poznaniakami, więc trudno byłoby nam postawić współmieszkańców przed lustrem i z zewnętrznej pozycji pouczać, co jest źle, a co dobrze. Sami się sobie przyglądamy i zapraszamy do wspólnej, mieszczańskiej introspekcji. Mieszczaństwo poznańskie jest naszym wspólnym doświadczeniem, z którego czerpiemy, punktem wyjścia do spojrzenia na funkcjonowanie polskiej klasy średniej.

Ile na scenie zostanie "Nałkowskiej z Nałkowskiej"?

- Nie chcemy stworzyć ściągi, bryka z fabuły i charakterystyk postaci. Ale też nie interesuje nas totalna demolka tego tekstu, ponieważ z wyobraźnią i światopoglądem Nałkowskiej raczej się utożsamiamy, niż z nim walczymy. Lubimy tę powieść, może nie tyle za historię, którą opowiada, ile za sposób, w jaki to robi. Za bezwzględne spojrzenie, ostrość diagnozy, za czarny humor i wielką wrażliwość, które da się wyczytać z narracji. Dlatego też chcemy zachować jak najwięcej specyfiki tej powieści, biorąc jednocześnie pod uwagę prawa sceny i fakt, że rytm prozy nie zawsze sprawdza się w mówieniu na scenie.

***

Szymon Kaczmarek - rocznik 1986, utalentowany reżyser młodego pokolenia, absolwent krakowskiej PWST

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji