Artykuły

Piotruś Pan - wielki musical małych aktorów

W słowniku dzieci biorących udział w przed­stawieniu nie było w tym roku słowa "ferie". Wcześniej zapomniały też o wakacjach i bez­troskich weekendach. Próbowały traktować wszystko jak zabawę, ale nie da się ukryć, że "Piotruś Pan" wymagał ciężkiej pracy.

A autorem libretta do "Piotru­sia Pana", którego premiera odbyła się niedawno w war­szawskim teatrze Roma, jest Jeremi Przybora. Tekst - na prośbę Janusza Józefowicza - pan Jeremi napisał już kilka lat temu, ale nie było odważne­go, który zdecydowałby się to przed­sięwzięcie sfinansować. W końcu jed­nak sponsorzy się znaleźli i tak się szczęśliwie złożyło, że właśnie w cza­sie prób do musicalu pan Jeremi Przybora obchodził 84. urodziny. Od dzieci-aktorów jubilat dostał w pre­zencie tort i... piosenki.

Nad wszystkim czuwał "Dżej Dżej"

Tak dzieci ochrzciły Janusza Jó­zefowicza. Wymyśliły to jeszcze podczas festiwalu piosenki dziecię­cej w Radomiu, który Józefowicz re­żyserował i w czasie którego wypa­trzył większość aktorów do "Piotru­sia Pana". Dorośli aktorzy twierdzą, że Józefowicz jest reżyserem bez­względnym. Możliwe, ale dziecia­kom przypadł do gustu, mimo że czasami zdarzało mu się tracić cier­pliwość. Jego serce zmiękło osta­tecznie, gdy z okazji imienin usły­szał gromkie "Sto lat". Mali aktorzy nie zapomnieli też o drugim z solenizantów, kompozytorze i dy­rygencie Januszu Stokłosie - w od­różnieniu od drugiego Janusza - zwanym przez przyjaciół z teatru pieszczotliwie "Stasiu".

Piotrusia Pana grają na zmianę Tomek Kaczmarek i Marcin Sójka. Obaj mają już za sobą debiuty na scenie. W przedstawieniu występuje także bliźniacza siostra Tomka. Asia wcieliła się w postać... zagubio­nego chłopca. Rolę Wendy grają 11-letnia Zuzia Madejska z Krako­wa i trzy lata starsza Alicja Janosz z Pszczyny. W przedstawieniu nie mogło oczywiście zabraknąć wróżki Dzwoneczka, ale z obsadzeniem tej roli było najmniej kłopotów - ją po prostu narysowano.

Dzieci i zwierzęta to połowa sukcesu

Janusz Józefowicz podpisuje się pod tym stwierdzeniem obiema rę­kami. Gdy "ludzka" obsada, składa­jąca się z hałaśliwych i rozrabiają­cych dzieciaków była już gotowa, re­żyser zaczął się rozglądać za zwie­rzętami, bez których absolutnie nie wyobrażał sobie spektaklu.

Kandydatów do występu było wielu. Musieli się wykazać specjalny­mi zdolnościami: wymagano od nich aportowania, słuchania komend, a przede wszystkim swobodnego za­chowania na scenie. Największym talentem wykazał się pies Gaj. Za­grał Nanę - psa państwa Darling. Zatrudniono go na podstawie umo­wy-zlecenia. Niestety, nie odebrał wynagrodzenia w parówkach. Janusz Józefowicz oznajmił, że ogłosi też nabór na krokodyla. Ale widząc przerażenie współpracowników i synka Ku­busia, który ob­serwował próby, zgodził się na sztuczne zwierzę. Ktoś wpadł nawet na pomysł, żeby krokodyl połykał dyrygenta Stokłosę, ale zrezygno­wano z tego w obawie, że dzieci z pierwszych rzędów mogłyby się przestraszyć. Skończyło się na tym, że krokodyl połyka budzik.

W musicalu występują też dorośli aktorzy. Panią Darling grają Edyta Geppert i Justyna Sieńczyłło, pana Darling i kapitana Haka na zmianę Wiktor Zborowski i Sebastian Kon­rad. Mariusz Czajka i Sławomir Orzechowski wcielili się w postać pi­rata Shnapsa. Trzeba przyznać, że talentem nie ustępują głównym bo­haterom sztuki - dzieciom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji