Artykuły

Samuel Zborowski w Teatrze Rapsodycznym

Ostatnia premiera Teatru Rapsodycznego w Krakowie - "Samuel Zborowski" Słowackiego - jest chyba szczytowym z dotychczasowych osiąg­nięć teatru.

Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na nie­zmiernie szczęśliwą i ciekawą konstrukcję opraco­wania tak trudnego utworu; rozwiązanie problemu ukazania w inscenizacji i recytacji rapsodycznej tych części sztuki, które powiązane ze sobą w przemyślany sposób dały układ zwarty i harmo­nijny.

Widowisko zaczyna się apokaliptyczną wizją "Miasta Świętego", która jest jakby prologiem, wprowadzającym widza i słuchacza w charakter sceny, jaka toczyć się ma przed nim. Na stopniach, u stóp symbolicznego świecznika wyrasta w pięk­nych, głębokich i spokojnych frazach chóru tęsknota odwieczna duszy ludzkiej za zwycięstwem praw­dy, ucieleśnionym w obrazie miasta "wpisanych w księgi żywota". Lecz oto z otchłani podnosi się głos Lucyfera. Nieśmiertelna tragedia wolności rozgrywa się przed nami w przejmującym monolo­gu "ducha skazitelnego", walczącego z Miłością Najwyższą o prawo swoje i zbawienie. I gdy stają przed Trybunałem Niebieskim - Samuel i Kan­clerz, gdy "sprawa poszła wyżej", przeżywamy całą istotę dramatu, wydobytą w zasadniczych, najgłębszych momentach sztuki, przeżywamy wielki proces, walkę o rozstrzygnięcie problemu, który z wyżyn przechodzi na tło ziemskiej, historycznej narodowej sprawy i znów wznosi się przed Trybu­nał i nabiera jakichś blasków sprawy najważniej­szej, od której rozstrzygnięcia zależy los świata. Niedokończony wyrok Chrystusa rzuca jednak światło zbawienia na tragiczną postać Adwokata w tym zaświatowym procesie i rozwiązuje anty­nomię Samuela i Kanclerza. I oto znów jak głębo­ki, spokojny oddech nieśmiertelnego morza zamykają dramat słowa Apokalipsy, znów "miasto złote nam błyska" - nadzieja ludzkości wizją pełną otuchy i błogosławieństwa kończy nawałnicę cierpienia i rozdarcia.

Tak skonstruowanej kompozycji dramatycznej odpowiadało wykonanie, w którym święci triumfy zespołowy charakter pracy teatru. Chóry zindywi­dualizowane w ujęciu poszczególnych postaci tworzyły jako całość kompozycyjną - jedność do ostateczności zwartą artystycznie. Wybitnie zary­sowała się postać Lucyfera - Adwokata, która w kreacji Kotlarczyka wysunęła się jako istotna oś dramatu. Kotlarczyk uniknął wszystkiego, co w tak niesłychanie trudnym artystycznie problemie było niebezpiecznym i z monologu doskonale zin­dywidualizowanego w poszczególnych partiach stworzył dzieło zamknięte i pełne.

Pomimo trudności, jakie Teatr Rapsodyczny, na­potyka, niestety, na swej drodze, wierzyć trzeba, iż nadejdzie okres gdy wreszcie rola jego zostanie doceniona. Niewątpliwie leży jeszcze przed tym teatrem do rozwiązania szereg problemów arty­stycznych. Niemniej jednak osiągnięcia takie, jak "Samuel Zborowski" stwierdzają całkowicie słuszność założeń teatru i pozwalają go zaliczyć do jednej z lepszych placówek artystycznych w Pol­sce w chwili obecnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji