Artykuły

Demon wesołej i smutnej piosenki

Jacek Wójcicki uwielbia kolędować z rogami na głowie. Nosi je od lat i pasują mu. Ale tak naprawdę artysta ma dwa oblicza: salonowo-wyjściowe i introwertyczne. Obydwa pokaże na swej nowej płycie - pisze Marta Paluch w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Diabelskie rogi i ogon ma już "na stanie", w szafie: ten kostium służy mu od wielu lat. I świetnie sie trzyma! Nosi go podczas przedstawień i gdy wygłupia się z przyjaciółmi. Ten diabeł to chyba był mu już od dawien dawna pisany. Nawet sam Piotr Skrzynecki nazywał obdarzonego pięknym tenorem artystę "demonem wesołej i smutnej piosenki".

Jacek Wójcicki lubi te swoje wcielenia. Ale teraz chce pokazać coś więcej - bardziej prywatną twarz. A że piosenka aktorska trochę mu się znudziła, postanowił nagrać osobistą płytę "Zaklinam czas" (premiera planowana w lutym). Osobistą i bardzo krakowską.

Z Korą w śniegu po pas

Bo Wójcicki to krakus z krwi i kości. Urodził się i wychował na Zwierzyńcu. Nic dziwnego, że Salwator, Wola Justowska, Błonia i Las Wolski nie mają przed nim tajemnic.

Jan Kanty Pawluśkiewicz, kompozytor: - Jacek mógłby być logo Krakowa. Przywiązany do parafii, tradycji Emaus, placu Na Stawach. Mógłby być królem zwierzynieckim albo zwierzynieckim ministrem bez teki!

To ze Zwierzyńca artysta ma najpiękniejsze wspomnienia. Na przykład to: On i Kora Jackowska w śniegu po pas pod kopcem Piłsudskiego śpiewają piosenki patriotyczne i przeboje Maanamu. To był zimowy bal w restauracji Leśna niedaleko zoo, bal Piwnicy pod Baranami i przyjaciół. Był kulig z końmi, pochodniami, szaleństwo. Aż dziw, że nikt sobie nic nie połamał, taka zabawa była. Nad ranem rozbawione, wycekinowane i oszalowane towarzystwo jechało z góry pierwszym autobusem numer 134, z ludźmi, którzy zaspani, okutani szli do pracy...

Albo takie wspomnienie: Lato, dzieciaki kąpiące się w Rudawie niedaleko kościoła św. Salwatora. A wśród nich mały Jacek.

- A że czasem szczur wodny przepłynął... Kto by się przejmował. Krowy wchodziły z Błoń do góry, kozy się pasły, takie sielskie obrazy. Rodzice hodowali kury i króliki, a w środku miasta, na Woli, można było kupić świeże jajka z własnej hodowli - wspomina artysta.

Grał ministranta

To właśnie Zwierzyniec widać na promującym płytę teledysku "Zaklinam czas", który nawiązuje do dzieciństwa artysty. Zdjęcia z "mamą" i "małym Jackiem" kręcono m.in. w zabytkowej willi rodu Estreicherów.

Matkę "małego Jacka" gra w nim Anna Dymna, której sprawiło to wielką frajdę. Z aktorką znają się właściwie od dziecka - z "Dziadów" Konrada Swinarskiego w Starym Teatrze.

- Grałem ministranta. Ania wtedy zaczynała karierę. Kolegujemy się do dziś - mówi Jacek Wójcicki.

Piosenkarz podkreśla, że nowa płyta ma być prosta i prawdziwa. - Chcę pokazać siebie takiego, jakim jestem: czasem nie za mądry, czasem śmiesznawy, trochę liryczny. Nie wymyślam cudów, chodzi mi tylko o to, by opowiedzieć kilka historii - podkreśla artysta. Historii np. o tym, że: "moja miłość/zmieniła numer/i nie odbiera". Albo że nawet w najgorszym potopie można znaleźć dziewczynę... To trochę inny Wójcicki niż ten z kabaretu czy operetki.

Bo, jak mówią jego przyjaciele, artysta ma dwa oblicza: salonowo-wyjściowe, dowcipne, lekkie, pełne elegancji. I to drugie: bardzo introwertyczne, wrażliwe, niezbyt skłonne do ryzyka.

Rewolucja nieco popowa

Michał Zabłocki, autor tekstów na nową płytę Wójcickiego: -Jacek ma wiele twarzy, wyrobił je sobie przez lata, a częściowo są doprawione przez telewizję, Piwnicę, role, w które się wcielał. Aktor, liryk, śpiewak z przymrużeniem oka. Nie chcieliśmy odpuścić żadnego z tych obszarów. Chociaż, z drugiej strony, płyta ma być lekką rewolucją, jeśli chodzi o jego wizerunek.

Lekko rewolucyjna będzie muzyka, nieco popowa, trochę w stylu ukochanego zespołu Wójcickiego, czyli grupy ABBA. - Marzy mi się, żeby grali te piosenki w stacjach radiowych - nie kryje artysta.

Zmiany zmianami, ale niektóre sprawy, jak na przykład diabeł, wykorzenić się nie dały. Na płycie artysta zapala mu ogarek w rytmie latino ("Bal u Belzebuba").

Rogi i ogon w akcji

Bo ten bies chodzi za nim przez całe życie. I nawet w tekście o artyście, raz zajawiony, musi powrócić.

Diabeł był z nim od dziecka. Może dlatego, że mama, Eugenia, królowa Zwierzyńca A.D. 46, z domu nazywała się Piekło? A może dlatego, że Jacuś zawsze taki czarniawy? Tak czy inaczej, gdy z dzieciakami z dzielnicy chodzili od domu do domu jako kolędnicy, to właśnie jemu zawsze przypadały rogi.

Teraz artysta, także jako dorosły, lubi wcielać się w tę postać. Robił to jeszcze do niedawna z kolegami-kolędnikami.

- To były psikusy. Kilka lat temu z Anką Szałapak, Zbyszkiem Preisnerem i Konradem Mastyłą chodziliśmy pięknie przebrani, z akordeonem, do przyjaciół i śpiewaliśmy im pod domem kolędy. Kiedy wpadliśmy do Andrzeja Sikorowskiego, jego córka, nieco przestraszona, dała nam 20 złotych i uciekła - śmieje się Wójcicki.

Andrzej Sikorowski zdziwiony nie był: - Jacek to wesoły, przyjazny typ. Taki, co to lubi rej wodzić. A poza tym fajny kumpel. Znajomość z nim to doskonały przykład, że krakowscy artyści mogą się po prostu lubić.

Święta z przytupem

To artystyczne kolędowanie z kolegami bierze się także stąd, że Wójcicki, jak sam przyznaje, uwielbia się wygłupiać, przebierać. Ale też i stąd, że przepada za świętami.

- Kiedy zapada zmrok, sypie śnieg i słychać kolędy... aż mnie ciarki przechodzą. Nie rozumiem tych, którzy nienawidzą świąt. Dla mnie to naprawdę wspaniały czas - podkreśla.

Dlatego też przystraja całe mieszkanie w anioły (przywozi je z całego świata). Wszystko ma skrzydła: i obrus, i firanki, i stół. Na stole na samym środku stawia szopkę, a wokół niej jeździ sobie kolejka elektryczna... Na zewnątrz robi też prawdziwy dekor ze światłami, z przytupem i po amerykańsku.

- Jak szaleć to szaleć. Jak nie w święta, to kiedy? - pyta artysta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji