Artykuły

Perfekcjonista żarliwy

DOPIERO na zwyczajnym, popremierowym spektaklu, na który przychodzą, nie znajomi znajomych, ale normalni widzowie z ku­pionymi w kasie biletami, można się przekonać, jak gorąco przyjmuje publicz­ność Michała Bajora.

"Bajor w BUFFO" to recital rozbudo­wany do rozmiarów minirewii zainscenizowanej przez Janusza Józefowicza, z udziałem trzech tancerek, w zmieniają­cych się dekoracjach, efektownych świa­tłach i dymach, z Piotrem Rubikiem (kie­rownictwo muzyczne) przy fortepianie. Obrotowa scenografia jest na przemian teatralną garderobą z lustrem, a więc przestrzenią intymną i estradą rewiową, gdzie gwiazda staje w świetle reflekto­rów. Na koniec programu zjawia się też bardzo efektowna czarnoskóra wokalist­ka Lynell Bentley - gość Bajora, która współpracowała z nim przy nagrywaniu jego amerykańskiej, rockowej płyty.

Już po kilku piosenkach wiadomo, że Bajor ma publiczność za sobą. Mieszając stare piosenki z nowymi, zachowuje swój dawny image, poszerzając go jednak i do­skonaląc. Pomimo całej wystawy, elemen­tów tanecznych i przebieranek jest to wciąż dawny Bajor i wydaje się, że pu­bliczność właśnie takim chce go widzieć. Z pewnością czeka też na swoje ulubione piosenki, jak np. niezawodna "Ogrzej mnie", choć chyba równie gorąco oklasku­je wiązankę piosenek z repertuaru Edith Piaf, czy dramatyczny duet z piosenkarką z Florydy, a także stylowe interpretacje przebojów Lizy Minelli i Marleny Dietrich.

Największą tajemnicą sukcesów Mi­chała Bajora nie jest chyba - pomimo wszystko - jego bezsporna perfekcja, ani też bezbłędna artykulacja trudnych tekstów. Najistotniejszym rdzeniem je­go scenicznej (a być może także prywatnej?) osobowości wy­daje się emocjonalna żarliwość, która trafia wprost do serc publicz­ności. To właśnie ona sprawia, że widzowie przez dwie godziny śle­dzą w napięciu każdy ruch swego ulubieńca. I o ile bez swych pro­fesjonalnych, "tech­nicznych" umiejętno­ści Bajor byłby tylko śmieszny i żałosny - bez tej emocjonalności byłby po prostu nikim. Patrząc na niego na scenie, pomimo licz­nych w tym spektaklu elementów zabawy, ironii i autoironii, od­nosi się wrażenie, że artysta cały jest w tym, co robi i co śpiewa w każdej chwili. I dla­tego zapewne publicz­ność po prostu mu wie­rzy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji