Artykuły

Iść własną drogą

W spektaklu muzycznym "Bajor w Buffo" tytułowy bohater śpiewa piosenkę "Moja własna droga", napisaną jakby dla niego i o nim, choć jest to piosen­ka z repertuaru Franka Sinatry. Kariera artystyczna Michała Ba­jora nie przebiegła bowiem we­dług utartego schematu: szkoła teatralna, angaż do jakiegoś tea­tru i bierne czekanie na role i na swoje "pięć minut". On wystarto­wał jak rakieta efektownym de­biutem, jeszcze w czasie studiów aktorskich, od razu w głównej roli i na renomowanej stołecznej sce­nie Teatru Ateneum. Po zagraniu kilkudziesięciu ról teatralnych i filmowych postanowił sam być so­bie sterem i okrętem. Biorąc dal­szy ciąg kariery we własne ręce - wrócił do tego, od czego zaczął jako 16-letni chłopiec, czyli do piosenkarstwa. Znalazł w nim najlepszy sposób samorealizacji, pozwalający na pełne wykorzysty­wanie wrodzonego talentu i naby­tych umiejętności. Śpiewając, nie przestaje być aktorem. Jak już pi­sałam w recenzjach z występów Michała w Opolu, niemal każda piosenka w jego bogatej w środki ekspresji interpretacji jest mini-spektaklem, w którym rozgrywa się jakiś ludzki dramat albo dzie­je się coś zabawnego.

Sukcesy odniesione na festiwalach piosenkarskich w Opolu i Sopocie oraz na trasach koncertowych w kraju i zagranicą nie zawróciły Michałowi w głowie, nie spoczął - dorobiwszy się statu­su gwiazdy - na laurach. Z ambi­cją i niespożytym uporem prze do przodu i wzwyż, ciągle wzbogaca­jąc swój repertuar, doskonaląc kunszt wykonawczy. Efektem jego dotychczasowych poszukiwań ar­tystycznych, sprawdzania się w różnych rodzajach piosenki i ga­tunkach muzycznych, jest zapre­zentowany ostatnio opolskiej pu­bliczności, w Teatrze im. J. Kocha­nowskiego, spektakl najmłodsze­go w Warszawie i jedynego w Pol­sce prywatnego, działającego bez dotacji, teatru Studio Buffo. W programie, przygotowanym wg scenariusza, w reżyserii i z chore­ografią dyrektora artystycznego tej sceny Janusza Józefowicza, Michał Bajor śpiewa, obok należących do jego żelaznego repertuaru piosenek Aznavoura ("Ja, wbity w kąt"), Brela ("Nie opuszczaj mnie"), Udo Jurgensa ("Merci, cherci") oraz utworów polskich autorów tekstów i kompozytorów, m. in. Kofty, Młynarskiego i Ozgi, Korcza, Rubika i Stokłosy, także przeboje filmowe i musicalowe z repertuaru Marleny Dietrich i Lizy Minelli, wiązankę piosenek Edith Piaf, piosenki z repertuaru wspomnianego już Franka Sina­try. Ostatnim punktem programu jest solowy występ ciemnoskórej wokalistki z Florydy Lynell Bentley, z którą Michał nagrał swoją pierwszą anglojęzyczną płytę "Kings and Queens", oraz wspólne wykonanie piosenki z tej płyty. W niedawnym wywiadzie dla "NTO" Michał Bajor powiedział, że w spektaklu Studia Buffo "jestem ja stary, ja nowy...". Nowy Bajor to nie tylko nowości w jego repertu­arze, ale także efektowna oprawa scenograficzna, elementy insceni­zacji wykonywanych utworów. Z wykorzystaniem całej przestrzeni scenicznej, towarzystwo baletnic i Michał w tanecznych krokach.

Spektakl "Bajor w Buffo" zgromadził w Opolu nad­komplet publiczności. Na wypeł­nionej wraz z obrzeżami widowni Dużej Sceny dominowała mło­dzież, ale nie brakowało też osób w średnim i starszym wieku. O tym, czy się lubi albo nie lubi śpie­wającego Michała Bajora decyduje nie wiek, lecz rodzaj wrażliwości. Jeden z moich znajomych oświadczył, że go nie cierpi. Nie jest on wyjątkiem. Jak każda bardzo wyrazista indywidualność Michał ma gorących entuzjastów i równie zagorzałych przeciwników. Jednym podoba się jego metalicz­ny w fortissimach, chwilami wi­brujący głos, innych drażni. Na spektakl przyszli wielbiciele Mi­chała, więc porozumienie między nim a widownią było idealne. Jego najpopularniejsze piosenki witane oklaskami po kilku pierwszych taktach, a huragan braw zrywał się niemal po każdym utworze. Z żywą reakcją spotykały się zarów­no melodyjne przeboje, jak i pio­senki literackie, refleksyjne, bar­dziej melorecytowane niż śpiewa­ne. Kiedy spektakl dobiegł końca, rozentuzjazmowana publiczność nie chciała Michała puścić ze sce­ny. Za nie kończące się gromkie brawa artysta odwdzięczył się bi­sami, a pożegnany został owacją na stojąco - w pełni zasłużoną. Gdy rozmawiałam z Michałem po jego występie, powiedział mi, że tak jest nie tylko w Opolu - jego rodzin­nym mieście, ale wszędzie, gdzie gości z tym spektaklem. Nic dziwnego, nasz Michał jest wspaniały.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji