Artykuły

Kobiety bez cukru

- Warszawa nas zbliżyła. Szłyśmy każda swoją drogą. Nawet studia: ja w szkole aktorskiej w Krakowie, Ola we Wrocławiu, nas rozdzielały - mówi aktorka Nowego Teatru w Warszawie, MAGDALENA POPŁAWSKA o relacji ze swoją siostrą ALEKSANDRĄ POPŁAWSKĄ, również aktorką.

Różnią się wszystkim, ale jeszcze więcej je łączy. Niezależne, silne osobowości. Ich nazwiska znajdziecie na afiszach najlepszych spektakli. Magdalena i Aleksandra Popławskie po raz pierwszy spotkały się na ekranie w serialu "Wataha". Podobne czy niepodobne?

Magdalena: O, masz na sobie moją marynarkę! Od dawna jej szukam.

Aleksandra: Przecież nie lubisz czarnego. Zazwyczaj chodzisz w kolorach. To moja marynarka!

Pożyczacie sobie ubrania?

M. Czasem na premierę biorę coś od Oli, jak jest panika, że mam w szafie same dresy.

A. Ja mam w szafie głównie obcisłe czarne dżinsy i czarne marynarki.

Jak to się stało, że obie trafiłyście do serialu "Wataha", choć nie gracie tam sióstr?

M. Chyba wyjątkowo dobrze nam poszło na castingu. Nie mogli się zdecydować, to wzięli nas obie. Nasze postacie są przeciwieństwami: Ola gra zimną prokuratorkę, ja panią oficer, która okazuje się zbyt wrażliwa na brutalne realia wschodniego pogranicza. Nie miałyśmy być podobne.

A. Moim zdaniem produkcja myślała, że nie jesteśmy podobne, dopóki nie zaczęłyśmy grać wspólnej sceny.

M. A ty uważasz, że jesteśmy?

Dla mnie nie jesteście w ogóle. Ale jak przygotowywaliśmy sesję, w redakcji większość uważała, że jesteście podobne.

M. Nasi znajomi też mają zdanie podzielone na ten temat.

A. Mamy kompletnie inne charaktery. Ja z pozoru opanowana i spokojna, ukrywam wszystkie buzujące we mnie emocje. Magda reaguje na bieżąco, spontanicznie, jej reakcje są bardziej "aktorskie".

A Twoje reżyserskie?

A. Być może. W sytuacjach ekstremalnych Magda wpada w histerię, ja jestem opanowana. Mam jasny umysł i intuicję, która mi podpowiada, jak wyjść z opresji. Płaczę dopiero następnego dnia, kiedy Magda już o tym nie myśli.

M. Pamiętam twój wypadek.

A. Bardzo się spieszyłam. Miałam małe dziecko, nakarmiłam je i chciałam jeszcze zdążyć na bankiet po premierze "Kalimorfy", w której grała Magda. Na moście wpadłam w poślizg, odbiłam się od betonowej zapory i zatrzymałam na barierce, nad przepaścią. Poduszki wybuchły, samochód wisiał, myślałam, że nie żyję. Doszłam do siebie, wyskoczyłam przez tylne drzwi i zadzwoniłam na pogotowie. Świadkowie zastanawiali się, gdzie jest kierowca, może wypadł? A ja stałam obok i patrzyłam na to wszystko.

M. Jak przyjechałam na miejsce i zobaczyłam ten wiszący nad przepaścią samochód, wpadłam w totalną panikę, podczas gdy Ola ze spokojem opowiadała, co się stało.

Aleksandra, w dzień urodzin swojej córki napisałaś na Facebooku, że kochasz ją najbardziej na świecie, ale nie spędzisz z nią urodzin (była nad morzem), bo idziesz na koncert Patti Smith. To było takie rockandrollowe.

A. Oczywiście dostało mi się za ten wpis w komentarzach! Czekałam na koncert Patti wiele lat. Bilety kupiłam dużo wcześniej i rozmawiałam o tym z Antoniną. Zrozumiała, też ma swoich idoli. Bawiła się w tym czasie pod okiem babci i cioci Magdy, nad morzem. Urządziły jej wspaniałą imprezę. Jak będzie starsza, będziemy chodzić razem.

W wywiadach mówicie, że teatr był dla Was czymś naturalnym, mama grała w przedstawieniach amatorskich. Nadal aktorstwo jest dla Was takim domem dzieciństwa?

A. Nasza mama to typ osobowości w stylu Krystyny Jandy. Duży temperament i talent, który podzieliła między nas dwie. I starczyło!

M. Rzeczywiście, dla mnie teatr jest miejscem, gdzie zawsze czuję się bezpiecznie. To znana mi przestrzeń, którą rozumiem, nie to co film, którego cały czas się uczę. Nie wspominając już o całej tej otoczce, czyli publicznych wyjściach, czy wywiadach, sesjach. Oznaczają stres.

Teatr to też wystąpienie publiczne. Tam nie czujesz stresu?

M. Nie. Trema to coś innego. Kiedy gram spektakl, to jakbym wchodziła w swój korytarz, w alternatywny świat. I to jest ten świat teatru, który pamiętam jeszcze z dzieciństwa i o który pytałaś. Nasza wyobraźnia wtedy właśnie została ukształtowana.

A. Mama zabierała nas do teatru dosyć często, a jednak to zawsze było wydarzenie. Moja córka zagrała w spektaklu "Uroczystość" Grzegorza Jarzyny. Oddała się temu całkowicie, traktowała mnie jak postać sceniczną. Mówiła: "Nie jesteś teraz moją mamą, jesteś kelnerką, nie przeszkadzaj mi". Była bardzo skoncentrowana przed każdym wyjściem na scenę i widziałam, że nie mogę jej w tym przeszkadzać. Granie w filmach i serialach sprawiało jej już mniejszą frajdę. Tam ciągle ktoś przerywa.

Bawiłyście się w dzieciństwie lalkami Barbie?

A. Ja nie miałam.

M. Ja miałam, wszystkim obcięłam włosy i płakałam.

A. Cztery lata różnicy w dzieciństwie to dużo. Nie ma porozumienia, które pojawia się później. Magda była dla mnie gówniarą. Ta różnica zatarła się dopiero niedawno.

Kiedy zaczęłyście być sobie bliskie?

M. Kiedy przyjechałam do Warszawy po studiach w Krakowie. Potrzebowałam pomocy, nie miałam pracy. Siedziałam trochę u siostry i jej partnera, a jak wyjeżdżali, pomieszkiwałam u nich, żeby zaznać trochę luksusu.

A. Ten "luksus", to była mała kawalerka w centrum.

M. Warszawa nas zbliżyła. Szłyśmy każda swoją drogą. Nawet studia: ja w szkole aktorskiej w Krakowie, Ola we Wrocławiu, nas rozdzielały. Celowo nie poszłam na tę samą uczelnię. Ola była w szkole ulubienicą. Gdybym tam poszła, już zawsze byłabym tylko młodszą siostrą.

Polskie ELLE w tym roku obchodzi swoje 20. urodziny. Często się zastanawiamy, jak zmienił się świat w tym czasie. W Waszym świecie coś pozostało niezmienne?

M. Dla mnie nawet pięć lat to epoka, więc 20 lat to wręcz prehistoria. Ja się cały czas zmieniam. Czuję się coraz lepiej z sobą, coraz mniej mam poczucia wstydu, częściej potrafię sobie odpuścić. A to dla mnie ważne, bo pochodzę z nauczycielskiej rodziny i mam wpojone, że wszystko musi być dobrze i nigdy nie mogę zawieść. 20 lat temu nie wiedziałam o życiu nic. Mam wrażenie, że swoje świadome, fajne życie zaczęłam dopiero parę lat temu.

Dojrzałaś, bo jesteś kobietą, już nie dziewczyną?

M. Zawsze czułam się bardziej chłopakiem niż dziewczyną. Ale teraz czuję się czasem kobietą.

A. Męskie kobiety, charakterne, są według mnie najbardziej kobiece. O wiele bardziej niż te przypudrowane, w różu i panterce. I wydaje mi się, że fajni mężczyźni też wolą takie kobiety Magda mówi, że zawsze czuła się chłopakiem, a ja zawsze czułam się bardzo dorosła. Jako dziecko byłam dojrzalsza niż rówieśnicy. Zawsze lubiłam też mężczyzn starszych od siebie. 20 lat to dla mnie przepaść, czas, kiedy z 18-latki stałam się 38-latką. Ale cechy charakteru i osobowość zostają. Magda zawsze była łobuzem, nosiło ją, a o mnie mama mówiła, że można mnie posadzić w jednym miejscu na kilka godzin. Potrafiłam godzinami balansować na granicy wyobraźni i rzeczywistości.

Poza talentem aktorskim jesteście do niej podobne?

M. Ja do mamy, Ola do ojca. A nasi rodzice są kompletnie różni. Ona blondynka, on brunet. Mama, polonistka, podrzucała nam ciekawą literaturę, tata, wuefista, zaszczepił pasje do sportu, obie jeździmy na nartach, biegamy. Ojciec chyba marzył o synu, ma dwie córki, obie aktorki. Ale na nasze spektakle czasem przyjeżdża.

Aktorstwo jest dla Was zawodem czy sposobem życia?

M. Na pewno nie jest tylko zawodem, bo zajmuje nam dużo czasu, tyle naszej przestrzeni zabiera. Nawet jeśli spektakl, próba się kończą, pewne procesy, które zostały uruchomione w głowie, trwają. Inspiracji do roli szuka się 24 godziny na dobę. Pod tym względem praca na planie "Watahy" była wyjątkowa, bo kręciliśmy w Bieszczadach. Zostawaliśmy w odludnym, dzikim miejscu, bez alternatywy: kino, znajomi. Staliśmy się taką trochę watahą.

A. W komórkach gubił się zasięg. Pusto, w okolicy tylko hotel, ten, w którym mieszkaliśmy. Dla serialu to dobrze, że był kręcony tam, a nie pod Warszawą. To odludzie i niebezpieczeństwo są autentyczne.

Jakimi kobietami są Wasze bohaterki?

A. Moja musi poruszać się w męskim świecie. Wkracza w dziką watahę, sferę tajemnic i niedopowiedzeń, na dodatek po to, żeby je odkrywać, bo jest prokuratorem. Musi być twarda. Choć w butach na obcasach.

M. A moja akurat przechodzi przełom, bo właśnie skończyła trzydziestkę. Z pozornej twardzielki, bo jest oficerem pogranicznikiem, staje się wrażliwą kobietą, która odkrywa w sobie macierzyńskie instynkty i kompletnie nie umie sobie z tą rzeczywistością poradzić. Nie zdradzę, co się z nią stanie, ale będzie to raczej ostateczne.

Ale chyba nie zginiesz?

M. Nie pytaj, bo możesz być kolejna!

To w końcu która z Was jest groźniejsza?

M. Chyba to ja jestem ta ostrzejsza, przynajmniej takie sprawiam wrażenie. Na pewno bardziej krnąbrna i niezależna. Ola mi przetarła ścieżki. Dzięki niej mogę sobie pozwolić na więcej.

Serial "Wataha" to druga polska produkcja HBO. Reżyserują Kasia Adamik i Michał Gazda. Emisja w niedziele, godz. 20.10

Magdalena i Aleksandra Popławskie

Aktorki. Siostry. Urodziły się w Zabrzu. Dzielą je cztery lata. Magdalena gra u Warlikowskiego i w filmach ("Obietnica"). Aleksandra gra u Jarzyny i sama reżyseruje głośne spektakle ("General", "Klara").

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji