Artykuły

U Żebrowskiego dostajemy sztukę jak sprzed wojny

"Polityka" w reż. Eugeniusz Korina w Teatrze 6. Piętro w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Sześć pięter w górę, dziewięć dekad wstecz. Moda na przedwojnie trwa na rozrywkowych scenach Warszawy najlepsze. Ma być tak jak w starym kinie - szarmanccy panowie, eleganckie panie i stylowe meble.

W prywatnym teatrze Michała Żebrowskiego reżyser Eugeniusz Korin bierze to jak najdosłowniej. Część akcji "Polityki" to niemy film - plansze z napisami czyta na głos taper, podgrywając na pianinie. A gdy gwiazdy teatru Michała Żebrowskiego otworzą już usta, z przesadą podkreślają archaiczne "po czem", "Rosyja", "komisyja", "interpelacyja".

Parlamentarne słownictwo to nie przypadek. Główną bohaterką "Polityki" jest panna Jadwiga (Małgorzata Socha), młoda posłanka na sejm odrodzonej Rzeczpospolitej. Szlachecka córka i ideowa socjalistka, która pokojówce każe mówić do siebie "towarzyszko". Cóż z tego, skoro - jak szybko wskaże autor - lewicowe hasła to tylko odtrutka na miłosne rozczarowanie. Odkąd w salonie zjawi się dawny obiekt uczuć, młoda gwiazda prawicy (Rafał Królikowski), czekamy tylko, aż turkocząca maszynka dramatycznej akcji doprowadzi do finałowego pocałunku.

Retroreklama nie kłamie. U Żebrowskiego dostajemy sztukę jak sprzed wojny - gdy teatr bywał najczęściej bulwarową rozrywką, próby do spektaklu trwały tydzień, a role budowało się jednym charakterystycznym gestem. Aktorzy mają tu po dwie miny - nadrabiają iście parlamentarną nadekspresją. Największą furorę robi Hanna Śleszyńska w roli panny Franciszki - niegdyś pokojówki, dziś urzędniczki ministerstwa. Doskonale pamiętana z Kabaretu Olgi Lipińskiej nową ścieżką władzy kroczy pewnie i zarazem niezgrabnie, stawiając nogi nienaturalnie szeroko. Socha na przemian jest rozanieloną drżąco pensjonarką i natchnioną apostołką postępu. Prawicowy fircyk Królikowski albo kręci loka, albo marszczy twarz marsowo.

"Sekmisyja"

Prapremiera komedii Perzyńskiego odbyła się 3 września 1919 r. Dziewięć miesięcy wcześniej polskie kobiety uzyskały prawa wyborcze i wprowadzono ośmiogodzinny dzień pracy. Polska za rządów Ignacego Daszyńskiego i Jędrzeja Moraczewskiego - niepodległościowych i demokratycznych socjalistów - szła w postępową, egalitarną stronę. Coraz głośniej mówiło się o reformie rolnej. To właśnie nią ekscytuje się szlachta u Perzyńskiego.

"Polityka" w chwili powstania była bardzo doraźnym komentarzem do świata za oknem. To trochę "Sekmisja" Anno Domini 1919. A może raczej: "Sekmisyja"? W każdym razie przerażający świat na opak. Baba trafia do Sejmu, a dawna służba dostaje posady po ministerstwach. Koszmar emancypacji.

Nic dziwnego, że poczciwy ojciec Jadwigi - "stary szlagon", jak sam o sobie mówi - ma tego wszystkiego trochę dość. A córkę chętniej niż jako polityczkę widziałby jako żonę polityka. Może i służąca, zamiast czytać Marksa, wzięłaby się wtedy wreszcie do ścierania kurzy? Perzyński, autor dziś słabo pamiętany, za kobietami jakoś nie przepadał. Zwłaszcza tymi z ludu. Dość przypomnieć "Aszantkę" - komedię o lekkomyślnym młodym ziemianinie, którego do upadku doprowadza prymitywna prostytutka. "Zjadła dziewica szlachcica" - brzmi tam puenta ze sceny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji