Artykuły

Teatr wiecznie żywy

Ceccini, jeden z pierwszych monografistów włoskiej komedii dell'arte, "sprawia wrażenie człowieka bardziej oczytanego, niż inteligentnego a pełnego troski oto, aby pokrywać wybujałość zawodowego kabotyństwa uroczystą miną"; inaczej współczesny Duchartre, "ten wytworny autor ma nie tylko bardzo przyjemny styl, ale także wiele smaku, wykwintny zmysł artystyczny i subtelne poczucie sztuki" - tyle, że "niekiedy daje się uwieść zapałowi i powtarza pewne uczone niedorzeczności, podpowiadane mu przez niektórych poprzedników". Oto dwie zasadnicze stylistyki, pilnie przestrzegane przez autorów setek prac i rozpraw o komedii dell'arte; rozprawianie uczone i jałowe spory o genezę nazw, czy wpływy na inne teatry, przeplatają się na ogół z równie gładkimi, co mało systematycznymi, traktatami eseistycznymi. Constant Mic vel Konstanty Miklaszewskij, z pochodzenia Rosjanin, a z wyboru Francuz, napisał swą "Komedię dell'arte, czyli teatr komediantów włoskich XVI, XVII, XVIII wieku") ze znacznie mniejszymi ambicjami, względy praktyczne (przygotowywanie cyklu rekonstrukcji komedii dell'arte w petersburskim "Starinnom Tieatrie") kazały zainteresować się zagadnieniem, "jak wyglądał w swojej ojczyźnie, w miejscu swego powstania ten teatr, który wywołał prawdziwą rewolucję w dziejach europejskiej sztuki teatralnej".

Nic więcej w tej książce nie ma. Opis, obfite cytaty z najbardziej autorytatywnych prac źródłowych z niezastąpionym A. Peruccim na czele, relacja spostrzeżeń dokonanych w trakcie lektury scenariuszy, trochę kuksańców polemicznych - i znowu opis, drobiazgowy- przejrzysty, ładnie napisany, pozbawiony pretensjonalnej retoryki czy zawiłej "uczoności" o typach komedii dell'arte, o scenariuszu, prologu, argumencie i intermediach, o sztuce aktorskiej, aktorach, publiczności, dekoracjach i inscenizacji. Nic więcej? Tego właśnie brakowało najbardziej: książki, którą można wziąć do ręki bez tremy dyletanta i przeczytać w ciągu dwóch wieczorów. Istnieje przecież potężne zaplecze w postaci imponująco rozwijających się na świecie badań nad włoską komedią dell'arte, powiedzmy lepiej - europejską, komedianci włoscy docierali do najdalszych zakątków siedemnastowiecznej i osiemnastowiecznej Europy, wszędzie zostawiając ślady utrwalone w sztuce teatrów narodowych. Ruszyła sprawa z miejsca, kiedy zabrali się do tego nie historycy literatury, dla których fenomen ten, nie tworzący przecież wielkiej literatury dramatycznej, był mało ważny, może nawet kłopotliwy, ale historycy - nareszcie! - teatru. Ruszyła z miejsca, kiedy komedię dell'arte odkryli dla uprawianej przez siebie sztuki dwudziestowieczni ludzie teatru, z kręgu "wielkiej reformy", Craig, Copeau, Jewreinow, Wachtangow, Meyerhold, zbuntowani przeciw mdłym wzorcom teatru mieszczańskiego. Zresztą, sprawa nie jest skończona, spektakl Strehlera z mediolańskiego Piccolo Teatro argumentem wskrzeszonej - za sprawą Goldoniego! - komedii dell'arte, broni teatr współczesny przed drzemką nowoczesnej appolińskości; w Polsce, gdzie ta "włoszczyzna" utrwaliła się w sposób dość specyficzny w siedemnastowiecznej komedii sowizdrzalskiej, u Zabłockiego, w komediach konwiktowych Bohomolca, odżyła w Schillerowskim "Mieszczanin szlachcicem"; "Parady" Bonackiej i Daszewskiego były również dość prowokacyjną manifestacją. Teatr - ten nie rezygnujący ze sztuki gestu, tańca, ruchu - nie może obojętnie przejść mimo tradycji improwizujących komediantów włoskich, a przynajmniej musi sobie przypomnieć, że "ten sposób gry bez przygotowania jak pisał prezydent de Brosse - osłabia bardzo styl, ale równocześnie nadaje akcji żywość i naturalność. Gest i modulacja głosu wiążą się zawsze tak, że dają teatralny efekt; aktorzy wchodzą i wychodzą, prowadzą dialogi, i zachowują się w taki sposób, jakby byli u siebie. Akcja ta jest w inny sposób naturalna, ma zupełnie inny wyraz prawdy, inaczej to wygląda niż u Francuzów, gdzie czterech albo pięciu aktorów siedzi rzędem, jak na płaskorzeźbie na frontonie teatru i jeden po drugim zabiera głos w dialogu."

Miklaszewski nie jest do tego apologetą bezkrytycznym, widzi dość oczywiste granice tej sztuki. Rozkwit barokowego teatru włoskiego, komedii all'improvviso przede wszystkim, był czymś wyjątkowym, ani się da sztucznie przedłużyć, ani pozostawił gotowe proporcje, dające się wykorzystać w wieku dwudziestym. Zrodzony we Włoszech ruch, który nie ominął prawie żadnego z teatrów europejskich, stracił dość szybko swój styl oryginalny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji