Artykuły

Smutna zabawa

Przypada mi pisać o przedstawieniu, które znajduje się w repertuarze warszawskiego Teatru Rozmaitości od listopada ubiegłego roku. Trochę późno. "Niepokój przed podróżą" Jerzego Broszkiewicza, w reżyserii Andrzeja Szafiańskiego i ze scenografią Józefa Szajny, należy jednak do tych spektakli, na które należy zwrócić uwagę niezależnie od pory dnia czy roku. Jest to bowiem przedstawienie, które dla naszego wspólnego dobra powinno być grane jak najdłużej, które powinni obejrzeć wszyscy szanujący się wielbiciele teatru, które powinno być zalecone przez władze szkolne, jako ćwiczenie obowiązkowe, dla każdego z obecnych i przyszłych studentów uczelni teatralnych i artystycznych. Jest bowiem przedstawieniem okazowym. Jest to komedia. "Z czego się śmiejecie?" - pyta na wszelki wypadek Jadwiga Chojnacka przed opuszczeniem końcowym kurtyny. Z autora się nie śmiejemy, z autora w tym wypadku najmniej się śmiać wypada. Zresztą, niewiele zawinił, napisał po prostu sztukę, która mimo zdobycia głównej nagrody na ubiegłorocznym konkursie toruńskim jest sztuką trochę niewydarzoną. Tłucze się w niej niezły pomysł wyjściowy na lekką komedyjkę obyczajową, są w niej jakieś zapowiedzi teatru jarmarcznie ubogich sztuczek z nabieraniem naiwnych ludzi przez równie naiwnych oszustów, jakiś obraz żałośnie polskiej, bo bardzo prowincjonalnej hochsztaplerki, smętne marzenia rodaków o Wyspach Bożego Narodzenia... Strzępy roboczych na razie notatek do nienapisanej sztuki o degrengoladzie romantycznych ideałów dumnego narodu znad Wisły w czasach małej stabilizacji. Na razie wyszedł z tego scenariusz interwencyjnie- satyrycznego przedstawienia o skromnych ambicjach zabawienia skołowanego różnymi becktettami widza.

Ten siedzi jednak z ponurą miną, łypie okiem na sąsiadów i słucha zdziwiony końcowego pytania: "Z czego się śmiejecie?" Z tego, że dowcipy Broszkiewicza wcale nie są śmieszne? Mamy więc oto dowcipy Szajny i Szafiańskiego, którzy robią z poczciwej komedii obyczajowej Broszkiewicza "teatr groteskowy". Scenograf "uteatralnił" spektakl, otoczył niewielką scenę Teatru Rozmaitości ponurym półkolem płóciennym, umieścił z tyłu migającą konstrukcję ozdobną w kształcie żarówki - ołtarza, ustawił na scenie szafliki-pudełka od zapałek, z metrowej długości zapałek porobił gromnice, w każdej ze ścian płóciennych wykroi okienko przez które maszyniści wpychają zza kulis gigantyczne łapska z papierowymi kwiatami - i zachichotał z radości i szczęścia, że tak zabawnie udało mu się przyozdobić komedię Broszkiewicza.

"Z czego się śmiejecie?" - przepraszam, wcale się nie śmiejemy, nawet z tych "przezabawnie" parodiujących jakiegoś Witkacego pomysłów reżyserskich, nerwowo-znaczących ruchów, tanecznych podskoków i całej tej sztampy "nowoczesnego" dziwaczenia, secesyjnych ozdóbek i tautologicznej teatralizacji.

Zabawne było dopiero to, co miało być propozycją na serio. Recepta na teatr groteskowy. "Śmieszny" gest uprzedzający każde zabawniejsze słowo, metafora scenografa mordująca satyrę obyczajową Broszkiewicza, aluzja stupudowa zawieszana w powietrzu, dreszczyk efektów dźwiękowych. "Strasznie" antymieszczański teatr, który się zrobił strasznie mieszczański. Wzorowo opracowana antologia wszystkich modnych błędów teatru polskiego.

Zrobione to zostało z pełnym samozaparciem i poświęceniem. Doceńmy to. Nie sztuka pracować ciągle z myślą o przyszłych laurach, potrzebni są ochotnicy, którzy zrobią te najgorsze przedstawienia. Dla potrzeb pedagogiki teatralnej potrzebne są również lekcje negatywne. Grajmy jak najdłużej ten "Niepokój przed podróżą". Może z tej lekcji coś wyniknie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji