Artykuły

W szalonym korowodzie życia

"Królestwo Wszechwanny. Proza, skecze, piosenki, poezja" w reż. Pawła Paszty w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w serwisie Teatr dla Was.

"Królestwo Wszechwanny. Proza, skecze, piosenki, poezja" Hanocha Levina, będące zbiorem różnych jego tekstów, stało się po raz kolejny inspiracją dla powstania pełnego i wielowymiarowego spektaklu, wykorzystującego specyficzny humor i absurdalność sytuacji ukazanych przez autora "Udręki życia". O ile Ana Nowicka w Teatrze Barakah w Krakowie poszła w kierunku skonstruowania serii scenicznych obrazów, mogących budzić jedynie określone asocjacje czy skojarzenia, Paweł Paszta w Teatrze Żydowskim w swojej adaptacji pokusił się o stworzenie swoistej nici fabularnej, która pozostając zestawem skeczy stara się uwspólnić poruszane tematy, a aktorom daje możliwość zachowania ciągłości w kreowaniu scenicznych postaci.

Konsekwencją takiej strategii dramaturgicznej jest przedstawienie, które pławiąc się nie tylko w tym co dowcipne, szydercze i tragikomiczne, wciąż widza zaskakuje, budząc obok śmiechu i wzruszenia również przerażenie tym, z jaką szczerością Levin demaskuje ludzkie słabości i jak radykalnie ocenia nasze możliwości społecznego porozumiewania się w otaczającej rzeczywistości. Paszcie udało się wykorzystać teksty z opowiadań, skecze, piosenki i wiersze, do skonstruowania mądrego i inteligentnego kabaretu, który w nowoczesny sposób wykorzystuje materiał literacki w dyskusji na temat interpretowania świata i postrzegania w nim samego człowieka. Na widowni widać, że spektakl wywołuje silne emocje, a jego satyryczno-parodystyczny i prowokacyjny ton, tak samo jak nieoczekiwane środki ekspresji czy sam język, budzą u niektórych niekiedy rozdrażnienie i irytację. Bo też Levin bez jakichkolwiek zahamowań mówi o tematach nie tylko intymnych, ale i tych pozostających wciąż w sferze kłopotliwej i stabuizowanej. Silnie też nawiązuje do teatru absurdu, w którym jednak widać jak na dłoni bardzo indywidualny, bo znaczony silnie groteską, charakter pisma autora "Morderstwa".

Spektakl w Teatrze Żydowskim w swej dychotomicznej konstrukcji wyraźnie oddziela charakter satyryczny scen, toczących się przed kurtyną, od tych, które po jej odsłonięciu tworzą sekwencje poetycko-wizualne silnie nasycone uniwersalnością natury filozoficzno-egzystencjalnej. Ciekawy to zabieg inscenizacyjny, tym bardziej że bohaterowie Levina nierzadko ulegają również działaniu mocy czysto metafizycznych. Tak też się dzieje z szaletową rodziną, pozostającą w stanie wojny, w Królestwie Wszechwanny, gdzie prawa i zasady korzystania z toalety ustanawia raz na zawsze nieugięta władczyni, Jewtuszewa (interesująca Monika Chrząstowska). U Levina, bezceremonialnie rozprawiającym się z mitami narodowymi i z ludźmi wywierającymi wpływ na życie publiczne, to przede wszystkim przemoc i woluntaryzm wojny były przyczyną śmierci.

W skeczach, które weszły do spektaklu Paszty, najwięcej miejsca poświęca się hierarchii poszczególnych postaci. Levinowscy bohaterowie wciąż się targują o swoje miejsce w grupie, wciąż negocjują i pertraktują, kto wobec kogo jaką pozycję ma zająć. Tak się dzieje od początku do końca w sekwencji rozgrywającej się przed gabinetem, w lekarskiej poczekalni - próby samookreślenia się u autora "Kruma" możemy spotkać bowiem w każdej scenerii i w każdej przestrzeni, nawet tej najmniej wyszukanej i oczywistej. W krainie gdzie muszla klozetowa może stać się tronem a szczotka królewskim berłem, jesteśmy oto świadkami erozji ludzkich uczuć i namiętności, oglądamy dezintegrację relacji rodzinnych i wpływ posiadania władzy na to, jak zachowujemy się względem naszych najbliższych i środowiska, w którym żyjemy.

Dobrze odnajdują się w narzuconej przez reżysera konwencji aktorzy Teatru Żydowskiego - potrafią sugestywnie słowem i śpiewem walczyć o to, co dla nich w życiu najważniejsze, nawet jeśli nienawiść góruje nad uczuciem miłości, a radość nieustanie miesza się z żalem, poczuciem smutku i samotności. Ważnym uzupełnieniem jest towarzysząca działaniom aktorskim muzyka Tomasza Jakuba Opałki, której pogrzebowo-weselny nastrój potęguje karnawałową dziwność i szaleństwo Levinowskiego korowodu życia, w którym nieustannie depcze nam po piętach Mawet (Śmierć), ciekawie wykreowana przez Izabellę Rzeszowską.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji