Artykuły

Czy Legnicę opanowało zło? Tak uważa Adam Wierzbicki, legnicki radny PiS. Źródło zła bije w samym sercu miasta, w Teatrze Modrzejewskiej, który wystawił spektakl "Spisek smoleński" - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Jednorazowy pokaz "Spisku" [na zdjęciu] 7 grudnia 2014 r. od razu wzbudził kontrowersje. Najpierw legniccy radni zaprotestowali przeciwko prezentacji w pierwszej przyjętej po wyborach rezolucji. Teraz jeden z nich, Adam Wierzbicki z PiS, na antenie lokalnej TV Dami nazwał legnicką scenę "źródłem zła". I przyznał, że Modrzejewska już poniosła karę - prezydent odrzucił wniosek dyrektora Jacka Głomba o podwyżki dla pracowników.

"Konsekwencje zostały wyrażone" - mówi w wywiadzie dla TV Dami Wierzbicki. "Pan Głomb zwracał się o podwyżki do prezydenta i odpowiedź była raczej negatywna poprzez niektórych radnych. Jeśli w danym miejscu jest źródło zła, to czy mieszkaniec Legnicy będzie chciał dokładać pieniądze, by zło się budowało?". "Spisku" Wierzbicki nie oglądał - podobnie jak pozostali radni, którzy oprotestowali spektakl. Nie przeszkadza mu to jednak w ocenie spektaklu. Bo przecież, jak tłumaczy, żeby przekonać się, że morderstwo jest złe, nie trzeba nikogo zabijać.

Organem prowadzącym Teatr Modrzejewskiej jest dolnośląski marszałek, ale prezydent go współfinansuje - przekazując 1,5 mln zł rocznie. A kiedy pod koniec ubiegłego roku w miejskim budżecie na kulturę zostało do wykorzystania 400 tys. zł, teatr wystąpił o część tej kwoty z przeznaczeniem na podwyżki dla pracowników. W teatrze zarabia się naprawdę kiepsko - płace zaczynają się od 1700 zł miesięcznie brutto, średnie zarobki oscylują wokół 2200 zł.

- Od pięciu lat nie dostaliśmy grosza na podwyżki, w ubiegłym roku za własne środki zapewniliśmy najniżej zarabiającym skromne wyrównanie - mówi Głomb. - Logika wyrażona przez pana Wierzbickiego jest niebezpieczna i sprowadza się do tego, że podwyżki będą, jak teatr będzie grał sztuki, które się radnym podobają. A odmowa jest obliczona na wywołanie niechętnej reakcji, która uderzy także we mnie - bo gdybym nie sprowadzał "Spisku", pieniądze może by się znalazły.

Tak jednak się nie stanie - pracownicy Modrzejewskiej stoją murem za dyrektorem. A Wierzbickiemu odpowiadają krótkim filmem ze swoimi aktorami - Pawłem Palcatem i Pawłem Wolakiem - w rolach głównych. I jedną rolą tytułową: egzorcystą jest tu Adam Wierzbicki. Dlaczego "Egzorcysta 2"? Bo skoro w teatrze bije źródło zła, to trzeba jak najszybciej je wyplenić.

Aktorzy przypominają, że w źródle zła pracują ludzie, którzy nic nie zrobili, żeby teatr uratować. I dlatego wszyscy - krawcy, garderobiane, aktorzy, pracownicy techniczni - muszą ponieść konsekwencje. "Pragniemy podziękować radnym za to, że uświadomili nam, w jakim miejscu pracujemy. Dziękujemy za konsekwencje finansowe. Pragniemy nasz błąd odpokutować. A w ubóstwie pokuta dokonuje się najpełniej" - słyszymy na zakończenie. Potem następują podziękowania od wszystkich pracowników źródła. Nie dziękuje tylko dyrektor, bo - jak mówi sekretarka - ma ważne spotkanie. Z kim? Z egzorcystą.

Pytamy Jacka Głomba, czy przyjmował egzorcystę w swoim gabinecie. - Jeszcze nie, ale rozważam takie spotkanie. Skierowałbym go jednak pod inny adres. Bo to w ratuszu, nie u nas, jest duży problem. Słowa Wierzbickiego pokazują kulisy, radny chlapnął coś, o czym się mówi w urzędowych korytarzach.

Wypowiedź Wierzbickiego Teatr Modrzejewskiej potraktował w prześmiewczy sposób. Ale sprawa jest poważna. Paweł Wolak, aktor Modrzejewskiej, jeden z twórców "Egzorcysty 2": - Kultura broni się śmiechem, trudno, żebyśmy palili opony w Warszawie. Ale skutek jest taki, że dostajemy w tyłek bardziej niż przedstawiciele innych zawodów.

Paweł Palcat, aktor nominowany w tym roku do WARTO: - Śmiejemy się z Wierzbickiego, ale nie ukrywamy, że mechanizmy, w które uderzamy, są niebezpieczne. To cenzura, wykorzystywanie pozycji siły przez urzędnika do forsowania własnych decyzji.