Artykuły

W jednym akcie o Śląsku po śląsku

Finał tegorocznego konkursu na Jednoaktówkę po Śląsku, na który wpłynęło 30 prac, odbył się 5 grudnia 2014 r. w katowickim teatrze Korez i miał nieco inny przebieg niż w latach ubiegłych - pisze Ryszard Bednarczyk w Śląsku.

Po wręczeniu 7 wyróżnień i 3 nagród głównych: pierwszej Krystianowi Gałuszce za sztukę pt. "Banhof", drugiej Wojciechowi Szwiecowi za jednoaktówkę "Szwiec" i trzeciej Marcinowi Szewczykowi za pracę "Szcziga", nie było już tradycyjnego odczytywania przez znanych aktorów śląskich fragmentów tekstów najlepszych prac. Zamiast tego publiczność obejrzała wyreżyserowane przez Marcina Gawła przedstawienie "Frelki", oparte na treści niektórych śląskich jednoaktówek nagrodzonych w pierwszych edycjach konkursu. Widzowie przyjęli spektakl, który na co dzień obejrzeć będzie można w Kopalni Guido w Zabrzu, gromkimi brawami. Niespodzianką było także dołączenie do książki "Freedland", z wyborem jednoaktówek wyróżnionych w ubiegłorocznym konkursie, audiobooka z nagranymi w Polskim Radiu Katowice m.in. przez Annę Guzik, Andrzeja Mastalerza i Kamila Durczoka słuchowiskami na podstawie trzech najlepszych tekstów z 2013 roku.

Te artefakty - podobnie jak wcześniejsze wystawienie w Teatrze Śląskim jednoaktówki "Rajcula Warzy" [na zdjęciu] czy wyreżyserowanie przez Mirosława Neinerta i wystawienie do spółki z amatorskim zespołem Reduta Śląska w Chorzowskim Centrum Kultury przedstawienia "Rajzyntasza - krótkie sztuki po śląsku, dwie do śmiechu, a jedna nie" - świadczą o tym, że konkurs zatacza coraz szersze kręgi i stał się ważnym wydarzeniem na mapie kulturalnej Górnego Śląska oraz twórczym zaczynem dla artystów.

Ale wcale nie było to takie pewne, kiedy tuż przed wakacjami w 2011 roku Agencja Imago Public Relations oraz Instytucja Kultury Katowice Miasto Ogrodów ogłosiły na łamach "Gazety Wyborczej" Konkurs na Jednoaktówkę po Śląsku, pomysł, na który wpadł dramaturg Ingmar Villqist, wydawał się dość karkołomny. Jednoaktówka napisana gwarą mogła liczyć co najwyżej 10 stron a występować w niej mogły maksimum cztery postacie.

- Nie wiedzieliśmy, czy konkurs będzie się cieszył zainteresowaniem. W końcu jako pierwsi zdecydowaliśmy się zachęcić amatorów i zawodowców do pisania w języku, który dotąd kojarzył się z dowcipami Masztalskiego, a nie poważną literaturą. Ale kiedy termin zakończenia nadsyłania prac zbliżał się nieubłaganie, zaczęły napływać jednoaktówki. Najpierw po kilka, potem po kilkanaście dziennie - wspominał, w przedmowie do pierwszego wyboru nagrodzonych w 2011 roku jednoaktówek, Waldemar Szymczyk, dyrektor wydawniczy Imago Public Relations w Katowicach.

W pierwszej edycji konkursu dramaturg Ingmar Villqist, reżyser Robert Talarczyk, aktor Mirosław Neinert, Waldemar Szymczyk i prezes Imago Public Relations Rafał Czechowski oraz dyrektor Instytucji Kultury Katowice Miasto Ogrodów Piotr Zaczkowski z 37 nadesłanych sztuk wyróżnili aż 10 jednoaktówek. Pierwsze miejsce zajął Roman Gatys, autor "Bysuchu z Reichu", drugie Leszek Sobieraj z "Karlusem niy z tyi ziymi", trzecie Lidia Michalska za "Kościołowc dżwiyrze".

Wysokim poziomem nagrodzonych utworów zachwycał się Ingmar Villqist: "A jeśli któryś z autorów poruszał problem naszej śląskiej tożsamości uwikłanej w dyktat historii - jak w znakomitej, nagrodzonej jednoaktówce Romana Gatysa, wtedy mamy do czynienia z tekstem niezwykłym, zaskakującym trafnością definicji historycznej i emocjonalnej" - pisał w antologii jednoaktówek po śląsku z 2011 roku.

Roman Gatys, pochodzący z Nakła Śląskiego małej miejscowości pod Tarnowskimi Górami, był objawieniem konkursu. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z dramatopisarstwem. Bardziej znany był jako kolekcjoner starej porcelany. Pierwszą w życiu jednoaktówkę "Bysuch z Reichu" napisał w 5 i pół godzin, za wzór mając "Dwa teatry" Jerzego Szaniawskiego. Z pisaniem w gwarze nie miał kłopotu jako rodowity Górnoślązak. Tematykę zaczerpnął z zasłyszanych opowieści rodzinnych. Spór zarysowany w nagrodzonej sztuce Gatysa dotyczył Krzyża Rycerskiego wręczonemu dziadkowi za odwagę podczas służby w Wehrmachcie.

Roman Gatys tryumfował też w konkursie w 2012 roku. Tytułowy bohater jednoaktówki "Trzi dni z żywota obersztajgra Pozora" przysypany skałami stracił przytomność i spędził w podziemiach kopalni dni, podczas których na powierzchni Niemcy wycofali się z Górnego Śląska przed napierającą Armią Czerwoną. Akcja przypominała ni to jawę ni sen i wspaniale ukazała przemianę świadomościową bohatera oraz czekającą go wywózkę do Samarkandy.

- Nie można stale wygrywać, dlatego nie wysłałem na następne konkursy żadnych jednoaktówek, mimo że nadal je piszę. Zwłaszcza że organizatorzy obiecali stworzyć warsztaty dramatopisania, ale słowa nie dotrzymali. Poza tym sztuki nagradzane w konkursie wcale nie były jednoaktówkami, które kończą się tragicznie, tylko wodewilami czy komediami - narzeka Roman Gatys, który nie wyklucza, że w konkursie jeszcze weźmie udział.

Pod jego nieobecność nagrodzeni zostali inni, już nie przypadkowi naturszczycy, ale autorzy świadomi swoich celów i roli śląskiej mowy w utrwalaniu górnośląskiej tożsamości. Do takich postaci na pewno należy tegoroczny zwycięzca konkursu Krystian Gałuszka, którego jednoaktówka "Banhof" nagrodzona została także jako tekst związany ze 150. rocznicą powstania Katowic. Autor podczas odbierania nagrody na scenie katowickiego teatru Korez poproszony o krótkie streszczenie swojej jednoaktówki traktującej o ludziach nie nadążających za przemianami politycznymi i narodowościowymi na Górnym Śląsku opowiedział ją jednym poetyckim zdaniem: - Czasami kiedy siedzimy w pociągu, wydaje nam się, że odjeżdżamy, a to ruszył pociąg na sąsiednim torze.

Tak literackie potraktowanie tematu nie było przypadkiem, bowiem urodzony w 1962 roku Krystian Gałuszka, absolwent Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego, należał do grupy poetyckiej ECCE, opublikował kilka książek poetyckich i prozatorskich oraz wiele felietonów i esejów. Był przez kilka miesięcy redaktorem naczelnym wydawanego w Katowicach miesięcznika "Śląsk". Od lat pracuje jako dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rudzie Śląskiej. Chociaż na co dzień mówi poprawną polszczyzną, gwarę śląską zna doskonale i leży ma na sercu jej los.

Podobnie traktują konkurs na jednoaktówkę pozostali autorzy, niektórzy regularnie przysyłający co roku sztuki do oceny, jakby po cichu liczyli, że uda im się w ten sposób wybić w dramaturgicznym światku. Bowiem póki co poza lokalną sławą nie mogą liczyć nawet na sukces finansowy. Nagrody rozdawane w konkursie są skromne. A prawa autorskie do jednoaktówek przejmuje Imago Public Relations.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji