Artykuły

Oczami drugiego

Pamiętając, że zaproszenie zagranicznego przedstawienia wymaga oczywiście trudu organizacyjnego i znacznych nakładów finansowych, powinno jednak być ambicją dyrektorów naszych międzynarodowych festiwali (niekoniecznie tych tanecznych), by zaznajomić polską widownię z najnowszą twórczością DV8 - pisze Szymon Kazimierczak w Teatrze.

Brytyjski zespół DV8 przeprowadził rozmowy z pięćdziesięcioma mężczyznami, pytając o ich doświadczenia rodzinne, partnerskie i seksualne. Na podstawie jednego z tych wywiadów powstał poruszający spektakl, łączący słowną narrację z językiem tańca.

"Mój brat Nicholas był pierwszy w rodzinie, potem Karen, Ronald i ja - John" - z twardym północno-brytyjskim akcentem, wprost do widowni, mówi ubrany w kraciastą koszulę mężczyzna w średnim wieku. Za jego plecami wyłaniają się z ciemności nieruchome postaci w precyzyjnie zakomponowanych "stop-klatkach" - jakby słowa bohatera powoli zaczynały się materializować. Obrazy, które przywraca z pamięci, przesuwają się na obrotowej scenie w rytm hipnotycznej muzyki: widzimy uchylającego drzwi ojca ze skórzanym pasem w ręku, matkę przed telewizorem, przywiązanego do łóżka chłopaka z gołymi pośladkami. Twórcy spektaklu uruchamiają swoją opowieść równolegle przy pomocy słowa i ruchu - na tej równoczesności zbudowana jest dynamika nowego przedstawienia DV8.

W podobny sposób, choć w zupełnie innej sprawie, pomyślany został poprzedni spektakl zespołu. W politycznym "Can we talk about this?" przeplatały się rozmaite głosy wzięte z publicystyki, reportaży czy wywiadów, dotyczących problemu islamizacji współczesnego świata zachodniego. Kontrowersyjny temat społeczny spotykał się tam z rozmachem fizycznego widowiska, język publicystyki zderzał się z językiem tańca, naświetlając problem zaskakującymi skojarzeniami i metaforami. O ile jednak tematem, a nawet bohaterem, tamtego przedstawienia był w dużej mierze sam dyskurs publiczny, który, jak się dowiedzieliśmy, nie daje żadnych pozytywnych rozwiązań w tak złożonych kwestiach, o tyle John jest raczej introwertyczną narracją o indywidualnym doświadczeniu. W tym sensie przywodzi raczej na myśl wcześniejsze prace zespołu, choćby "Dead Dreams of Monochrome Man" - poetycką fantazję o homoseksualnej więzi w realiach późnych lat osiemdziesiątych. Co jednak ważne, w obu przypadkach kreacja artystyczna jest materią pochodną, bowiem podstawą scenariuszy tych spektakli są autentyczne głosy żywych ludzi, tym razem zebrane techniką verbatimu.

Nowy projekt Lloyda Newsona - współzałożyciela DV8, a dziś wyłącznego reżysera i choreografa brytyjskiego zespołu - miał swój początek w rozmowach, które twórca przeprowadził z blisko pięćdziesięcioma mężczyznami w różnym wieku, zadając im pytania dotyczące ich życia osobistego: relacji rodzinnych, partnerskich, doświadczeń seksualnych etc. Tytuł spektaklu to imię jednego z rozmówców, który zgłosił się na przesłuchanie, i prawdopodobnie to jego opowieść w dużej mierze złożyła się na scenariusz. O samym Johnie, który prywatnie pozostał anonimowy, wiemy dokładnie tyle, ile mówią nam twórcy ze sceny. Urodzony pod koniec lat sześćdziesiątych w północnej Anglii w rodzinie robotniczej, dorastał pod presją sadystycznego ojca, uciekł z domu jako nastolatek, wszedł w brutalne środowisko drobnych przestępców, zdarzały mu się rozboje (w tym podpalenia), na lata uzależnił się od twardych narkotyków, wcześnie został ojcem, nie utrzymując niemal żadnych kontaktów z synem, nigdy nie udało mu się zbudować stabilnej relacji partnerskiej, mimo dość bogatych doświadczeń erotycznych (także homoerotycznych). Nie jest to biografia w jakiś szczególny sposób odosobniona, z pewnością wiele bardzo podobnych historii wydarza się nieustannie w różnych częściach świata. Choć życie Johna zdecydowanie nie należy do najszczęśliwszych, to z punktu widzenia dramaturgicznego jest to materiał raczej mało wyjątkowy. Mimo to powstało przedstawienie pod wieloma względami elektryzujące.

Pod dość oczywistym w twórczości DV8 zainteresowaniem tematem społecznego wykluczenia czuć w tym spektaklu wyraźną i autentyczną empatię wobec losów bohatera. Widać to przede wszystkim w konstrukcji postaci Johna, którego z wielkim zaangażowaniem gra Hannes Langolf. Opowiadając kolejne "stacje" życia bohatera, aktor świetnie naśladuje jego lokalny akcent, czy też pokazuje kanciastą, "prowincjonalną" motorykę ciała, niejako przyjmując na siebie jego sprawę. Bogactwo tej roli polega jednak nie tyle na drobiazgowym naśladownictwie cech charakterystycznych tytułowego Johna, co raczej na równoczesnym prowadzeniu postaci przy pomocy słowa i ruchu, który w miarę rozwoju spektaklu coraz mniej mówi o zewnętrznych cechach bohatera, stając się raczej widomym znakiem jego życia wewnętrznego. Dzięki temu aktor kreuje postać znacznie bardziej skomplikowaną emocjonalnie i duchowo, niż byłaby na to szansa w scenicznym reportażu. Działania fizyczne aktorów, często pozornie oderwane od pierwszoosobowej narracji, dopowiadają to, co w brutalnym, maczystowskim świecie Johna nie może zostać zwerbalizowane czy nazwane wprost. Ruch stoi czasem w jawnej sprzeczności ze słowem - dzięki temu zabiegowi niejednokrotnie widzimy, że bohater nie robi tego, czego tak naprawdę chce. Gdy na przykład John ma po raz pierwszy spotkać się ze swoim dorosłym synem, opowiadając o powodach dla których nie utrzymywał tej relacji, Langolf skrada się na ugiętych nogach i obraca głową niczym wystraszony ptak.

Charakter choreografii w "Johnie" związany jest też z dość klaustrofobiczną przestrzenią - na obrotówce przesuwają się wątło oświetlone ściany oddzielające ciasne pokoje, wnęki i korytarze. Ta kolista, wielofunkcyjna i umowna scenografia gra wnętrze salonu domowego, ulicę, a w drugiej części spektaklu nawet łaźnię. Nie ma tu jednak dość miejsca na pełne rozmachu zbiorowe sceny, którymi przepełniony był choćby "Can we talk about this?". "John" jest przedstawieniem zdecydowanie bardziej ciasnym, ciemnym, intymnym. Na scenie pojawiają się solowi tancerze, dwójki, rzadziej trójki, zaś ich ekspresja, także inaczej niż w poprzednim spektaklu, przypomina raczej dyskretny szept niż krzyk.

Droga Johna została naznaczona pasmem niefortunnych zbiegów okoliczności, emocjonalnych decyzji, trudno wytłumaczalnej brawury. Kolejne próby poukładania życia przynoszą rozczarowania - w długiej scenie, w której John, trafiwszy do hermetycznego getta gejowskiego w męskiej łaźni, rozpaczliwie szuka prawdziwej relacji, ale znajduje tylko szybki seks. W spektaklu DV8 jest też jednak oczyszczający ton lekkości, ujawniający się choćby w sekwencji, w której na scenę zlatują podwieszone pod strop sukienki - wspomnienia o kobietach życia bohatera. Atmosferę intymności, która z pewnością towarzyszyła rozmowom przeprowadzonymi przez Newsona, w sposób poruszający udało się przenieść do spektaklu. Anonimowy John staje się w końcu figurą losu ludzkiego - uwikłany w mozół życia, tańczy swój taniec, jak każdy. Empatia twórców, wyrażona w próbie przejęcia perspektywy drugiego jako swojej własnej, prowadzi w tym spektaklu do wątku afirmacji życia - mimo codziennego trudu, który spotyka bohatera. Widać to w kilkukrotnie podkreślanych przez tancerzy sekwencjach nabierania głębokiego oddechu. Tak też kończy się spektakl - w ostatniej scenie Langolf kładzie się na podłodze, oddychając miarowo, zaś obrotowa scena zabiera go poza pole naszego widzenia. Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, jak żyć - trzeba oddychać.

Na koniec refleksja nieco innej natury. Ostatni raz spektakl DV8 prezentowany był w Polsce bodaj w 2003 roku, podczas festiwalu Malta. Od tamtego czasu zespół wyprodukował kilka znaczących premier w kooperacji z dużymi europejskimi scenami, pokazując je na najważniejszych festiwalach na świecie. Ostatnie z nich świadczą nie tylko o mistrzowskiej formie kompanii Newsona, ale także o jej odwadze i precyzji w wypowiedziach społecznych i politycznych. Pamiętając, że zaproszenie zagranicznego przedstawienia wymaga oczywiście trudu organizacyjnego i znacznych nakładów finansowych, powinno jednak być ambicją dyrektorów naszych międzynarodowych festiwali (niekoniecznie tych tanecznych), by zaznajomić polską widownię z najnowszą twórczością DV8.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji