Artykuły

Miłość na czarnej wyspie, gdzie bohater Szekspira jest kobietą

- To opowieść o utracie ojczyzny i zyskaniu bezludnej wyspy, którą zamieniamy w swój nowy dom - mówią twórcy "Burzy" we wrocławski Teatrze Polskim.

Rozmowa z Krzysztofem Garbaczewskim* i Marcinem Cecko**.

Magda Piekarska: Co to za świat?

Krzysztof Garbaczewski: Na wyspie Prospera. Rozbiliśmy się o jej brzegi.

Wygląda jak wnętrze wulkanu.

K.G.: Bo to wyspa wulkaniczna. I migrująca czarna wyspa z "Życia seksualnego dzikich" z Nowego Teatru w Warszawie zarazem, która osiadła we Wrocławiu. Mamy przed sobą odwrócony krajobraz - kiedyś Bronisława Malinowskiego, dziś Prospera, w którego antropolog w tajemniczy sposób się przeistacza. Król jest zarazem i magiem, i kobietą. Przez to instalacja nabiera nowych znaczeń. Staje się wizją świata wewnętrznego, przeszłości, historii, które przytłaczają bohaterkę jak skała wulkaniczna.

Marcin Cecko: To jest wyprawa do świata pozbawionego kolorów. Bo czerń, jaka tu się rozlewa, nie jest kolorem - jest brakiem światła. Fizycy twierdzą, że w tej pustce, próżni, istnieje potencjał energii, że wciąż coś bulgocze, próbując wydostać się na zewnątrz i spełnić. W takim momencie poznajemy Prosperę - kiedy cała ta przeszłość buzująca w jej psychice zaczyna działać na świat fizyczny.

U Szekspira Prospero stoi na czele listy męskich postaci, u was jest kobietą. Co daje takie odwrócenie?

M.C.: Udało nam się wprowadzić w ten sposób subtelniejsze energie i intencje do tej postaci. A zdejmując z niej satrapę, mężczyznę, władcę, punkt ciężkości przenosząc na relacje między matką i córką, docieramy do czegoś, co nas bardziej dotyka.

Co to jest?

K.G.: Prospera obarcza Mirandę swoją historią, krzywdą, wobec której córka jest bezbronna. To dotyczy uniwersalnej sytuacji wypędzenia, kiedy tracimy ojczyznę, zyskujemy nową bezludną wyspę, którą zamieniamy w swój nowy dom. Poruszanie tych wątków we Wrocławiu, obciążonym historią, opowieściami o wypędzeniu i osiedlaniu się na nowej nieznanej ziemi, może być ciekawe. Nie jest to nachalny kontekst, nie pisaliśmy naszej "Burzy" pod Wrocław, raczej sprawdzamy, jak te treści mogą w nas tutaj rezonować.

M.C.: To się dzieje poprzez Mirandę, kiedy ból transmitowany na trzecie pokolenie po wojnie nie odnosi się już do konkretnych faktów czy obrazów - raczej do emocji. Istotnym punktem tej podróży jest końcowe pojednanie - między Alonzą (Halina Rasiakówna) i Prosperą (Ewa Skibińska) i ślub pomiędzy nimi. Za czasów Szekspira była to bardziej operacja społeczna polegająca na pogodzeniu rodów, a nie zawiązanie się miłości, jak między Fernandem a Mirandą.

A co z Kalibanem?

K.G.: To będzie klasyczny Kaliban - dobry dzikus, wykoślawiony nieudacznik, który umie tylko przeklinać.

M.C.: "Burza" zawsze była zabawą teatrem. Mając takie postaci, jak Kaliban, Ariel, Stefano czy Trinkulo, bawimy się teatralnością. Bawimy się oczekiwaniami widowni wobec tych postaci. I idziemy im na przekór.

K.G.: Kaliban i Ariel są też odpryskami świadomości Prospery, katalizatorami jej brudnych intencji. Składają się na mikrokosmos jej egzystencji.

Co "Burza" mówi nam o nas dzisiaj?

M.C.: Dwa miesiące przed rozpoczęciem prób rozmawialiśmy o miłości Mirandy i Ferdynanda. Wydaje mi się, że ocalenie niewinności tego uczucia to coś, co może wybiegać w przyszłość, przetrwać dłużej niż sam spektakl. Ale porzuciliśmy łatwą drogę narzucania jednej tezy. Chcieliśmy być z Szekspirem w tej pracy, wsłuchać się w niego.

Ile będzie Szekspira w tej "Burzy", ile Garbaczewskiego, a ile Cecki?

M.C.: Zachowujemy zdecydowaną większość tekstu Szekspira. Pozwoliłem sobie jedynie zaingerować w komediowe sceny pijaków. One bez tej ingerencji nie działały - tam język powinien być dosadny.

A baśniowość?

M.C.: Jeśli za baśń uznamy dojrzałą podróż w mit, w świat, w którym istnieją archetypy i który na nas zmysłowo oddziałuje, to tak.

K.G.: Baśń - tak, ale nie bajka o żelaznym wilku.

* Krzysztof Garbaczewski - reżyser teatralny. Zrealizował m.in. "Gwiazdę śmierci" w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu i "Kronosa" w Teatrze Polskim we Wrocławiu.

** Marcin Cecko - dramaturg, poeta, pisarz, performer.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji