Artykuły

Gong i wióry na pustakach

Stary Teatr rozpoczął obchody 250-lecia teatru publicznego w Polsce. Sama pani Małgorzata Omilanowska, minister kultury i dziedzictwa narodowego, uderzyła w gong. Fakt, o dziedzictwo w Starym Teatrze jego dyrekcja dba szczególnie. No, sprytnie to Klata z Majewskim wymyślili. Chapeau bas - pisze Wacław Krupiński w felietonie z cyklu Kulturałki w Dzienniku Polskim.

Zwłaszcza że wiosna na to pozwala. I tak oto narodowy teatr z narodowym dziedzictwem spletli się w uścisku. Tylko patrzeć, jak dramaturg Majewski to opisze.

A propos; Sebastian Majewski, zastępca dyrektora ds. artystycznych Starego Teatru (w gabinecie "zamiast biurka z epoki blat z płyty wiórowej na betonowych pustakach"), udzielił ostatnio we Wrocławiu wywiadu. Interesującego. (Gdyby nie to, że już czapkę zdjąłem przed Klatą, to bym zdjął teraz). Można się z niego wiele dowiedzieć o stosunku p. Majewskiego do Krakowa. "Nie czuję wielkiej więzi, dobrej energii między mną a miastem. (...) Jego mieszkańcom wydaje się, że tu wszystko jest najlepsze. A jak się przyjrzeć od środka, okazuje się, że Kraków jest nie tyle kulturotwórczy, co raczej kulturowtórny. Nie ma ważnego środowiska teatralnego, chociaż na metr kwadratowy jest tu może więcej aktorskich talentów niż w innych miastach, nie ma ciekawej sceny muzycznej, plastycznej, artystów performatywnych".

Konkluzja zatem może być tylko jedna: "Kraków ogałaca swoich twórców z potencjału rewolucyjnego. Stawia im ławeczki, te fatalne pomniki, najgorsze z możliwych". Albo takie wyznanie: "Z krakowskiej perspektywy widać jeszcze wyraźniej, że z Wrocławia, z Legnicy, z Wałbrzycha wyszło to, co najciekawsze w polskim teatrze".

W tym kontekście jakże zrozumiała jest odpowiedź na pytanie, czy Wrocław kusi. "Cały czas. Niezależnie, czy tam mieszkam, czy bywam, jest dla mnie bezpieczną przestrzenią. Nie mam problemu, żeby wytłumaczyć, jak dojechać na Psie Pole. Stronę w "Gazecie Wyborczej" mam ustawioną na Wrocław. Interesuje mnie wynik wyborów we Wrocławiu. I to, czy na Nowy Dwór pojedzie tramwaj. A nie, czy na Krowodrzy, gdzie teraz mieszkam, będzie nowy rynek czy Biedronka. Bo ja się tu wciąż czuję jak turysta".

Współczuję obu dyrektorom. Jeden podjął się kierowania instytucją "tak zaniedbaną, tak zabagnioną", drugi nie dość, że musi pracować w mieście, które go mierzi, to jeszcze w teatrze, który nie ma za sobą dokonań na miarę Wałbrzycha. A jednak gong zabrzmiał w Krakowie. Dobre i to.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji