Artykuły

Indyk po polsku

"Indyk" Sławomira Mrożka. Premiera w Sali Prób Teatru Dramatycznego. Reżyseria Zbigniew Bogdański. Scenografia Janusz Adam Krassow­ski. Muzyka Jerzy Partyka.

OTO mamy nową "narodową szopkę,domek mały,chata skąpa,Polska,swoi,własne łzy...znam zanadto dobrze znam... Zacz kto?" ...Mrożek...wielki mąż...

Ten "Indyk" ma coś z "Wesela". Mimo,że epoka inna,tam Młoda Polska,tu romantyzm i ustrój inny,tam Galicja tu księstwo,i miejsce akcji inne,tam chłopska chata,tu karcz­ma... A jednak...

Dłużej porównywać z "Weselem" nie będziemy. Bo i po co? (Jak mówi Kapitan w "Indyku"). W osobliwej karczmie mrożkowej,gdzieś na obszarze księstwa,spotyka się całe to dziwne towarzystwo. Były poeta i były wojskowy,których połączyła wspólna "idea" bez woli i nie-ochoty do wszystkiego. Książę,władca księstwa - z troską władcom tylko właściwą,wychodząc na przeciw swoim poddanym,dla których nic już nie ma znaczenia,poza sprawami męsko-damskimi,chce stworzyć urząd Pary Kochanków Państwowych. Owa para kochanków,która innym za przykład miała służyć,tymczasem sama przeżyła kryzys wartości. I wreszcie przezabawny chór chłopków,których rozmowy sprowadzone do niedorzeczności, stanowią kwintesencję postaw bohaterów sztuki.

W tej farsie-nie-farsie,gdzie fabuła nie gra żadnej roli, gdzie głębokie myśli,wyrażone w sposób najpro­stszy,wzbudzają śmiech i wywołują refleksje,przedstawia Mrożek stan totalnej impotencji,ujawniający się m.in. w doprowadzonych do absur­du "nocnych rodaków rozmowach". Ten "Indyk" po polsku,w którym Mrożek z niepowtarzalnym humorom i ironią zawarł również satyrę na na­sze cechy narodowe,może z powo­dzeniem podbić sceny świata. Istota problemów przez niego poruszanych,sięga bowiem daleko poza granice jednego księstwa. Byle tylko "Indyk" trafił na reżysera,który,jak Bog­dański,zrozumie każdą myśl,półsłów­ko i podtekst autora i na aktorów,którzy jak w Dramatycznym w mig pochwycą każdą pointę. Bogdański świetnie zrozumiał Mroż­ka. Przede wszystkim,co nie jest bez znaczenia,wziął do serca uwagi od­autorskie. Chór chłopów na przy­kład otrzymał rysunek plastyczny i interpretację aktorską (Jerzy Magórski,Marian Trojan,Stefan Wroncki)wręcz znakomitą idealnie zgodną z zamysłem autora. Dowcip Mrożka udoskonalił jeszcze scenograf Janusz Adam Krassowski pomysłowym "chwytem" w postaci tarczy zegara z przymrużonym okiem. Postać Kapitana w wykonaniu Mie­czysława Stoora to również przykład bezbłędnego odczytania tekstu. Stoora nie widzieliśmy chyba dotąd w tak świetnie zagranej roli. Można mu wiec wybaczyć odrobinę szarży,w którą chwilami wpada. Krafftówna jako Laura miała je­den moment bezkonkurencyjny: - gdy reaguje na rubaszny dowcip Kapi­tana. Ta scena została w ogóle po­pisowo zagrana,popisowo nakreślo­na przez reżysera. Reżyser wzbogacił Mrożka,na przy­kład w rozmowie Laury z Rudolfem(Wojciech Pokora),odbywającej się przy akompaniamencie okrzyków Księcia(Stanisław Wyszyński),Ka­pitana i Poety(Ludwik Pak)podczas gry w karty.

Sławomir Mrożek jest wielkim mi­strzem małych form.

Przedstawienie w Sali Prób Teatru Dramatycznego rozpoczyna się o godz 20. Od tej chwili,raz po raz wybu­chają salwy śmiechu. Dokładnie,o godzinie 21.10 wybuchy śmiechu sta­ją się rzadsze i publiczność zaczyna spoglądać na zegarek. Sztuka jest nieco za długa,zanadto rozciągnięta. Może,gdyby pomiędzy aktami wpro­wadzono przerwę,lepiej przyjmowa­łoby się drugą część przedstawienia. Najpewniejsze byłyby jednak skróty,a raczej - kondensacja tekstu. To jest jedyna uwaga krytyczna,jaka winniśmy Mrożkowi. Komplementów nie ma potrzeby mu prawić.

Żeby mu się tylko chciało,a ra­czej,żeby mu się nie odechciało pi­sać!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji