Bóg narodzi się i na Kaszubach
- "Betlejem polskie" Lucjana Rydla to wspaniała polska szopa, w której Jezus rodzi się nie w Betlejem, ale gdzieś w Polsce - mówił reżyser BOGUSŁAW SEMOTIUK przed premierą w Nowym Teatrze w Słupsku.
Nowy Teatr w Słupsku we wrześniu obchodził pierwszą rocznicę działalności. Od początku istnienia zaproponował publiczności kilkanaście różnych spektakli, największym przebojem okazał się zrealizowany z dużym rozmachem musical "Skrzypek na dachu". Tłumy do teatru przyciągała również komedia "Intercity" autorstwa lidera kabaretu Koń Polski Leszka Malinowskiego oraz znakomita angielska farsa "Okno na parlament".
Z Bogusławem Semotiukiem, dyrektorem Nowego Teatru rozmawia Roma Linke:
Specjalną premierę przygotował na grudzień słupski Nowy Teatr.
- Będzie to spektakl szczególny, który można grać tylko w okresie świąt Bożego Narodzenia, czyli "Betlejem polskie" Lucjana Rydla. To wspaniała polska szopa, w której Jezus rodzi się nie w Betlejem, ale gdzieś w Polsce. Ponieważ jesteśmy tu i teraz, w scenografii wykorzystałem motywy kaszubskie. Chatka pasterska będzie więc miała konstrukcję szachulcową, w środku wisieć będą sieci rybackie. Elementy kaszubskie pojawią się również w strojach dziewczynek, które zaśpiewają kolędy. "Betlejem polskie" to więcej niż tradycyjny bożonarodzeniowy spektakl. Rydel różne postaci uczynił symbolami walk i cierpień, ożywił polską przeszłość, stworzył barwny fresk narodowych losów. Herodem jest u niego car Rosji, a Trzema Królami nasi władcy: Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło i Jan III Sobieski. W inscenizacji staraliśmy się zachować szczególny charakter przedstawienia. Warto dodać, że honorowy patronat nad spektaklem objął ordynariusz koszalińsko-kołobrzeski biskup Kazimierz Nycz.
A muzyka? Czym zaskoczy nas "Betlejem"?
- Jak na bożonarodzeniowe przedstawienie przystało, usłyszymy ponad 20 kolęd i pastorałek, które specjalnie dla nas zaaranżował i rozpisał na głosy koszaliński kompozytor Maciej Osada-Sobczyński, z którym współpracowałem już jako dyrektor artystyczny teatru w Koszalinie. Choreografię przygotowała Teresa Czyżewska, instruktorka z Młodzieżowego Domu Kultury w Słupsku. Będzie to rozśpiewany i roztańczony spektakl zrealizowany z dużym rozmachem.
Kogo zobaczymy na scenie?
- Stały zespół Nowego Teatru, słupskich aktorów z nami współpracujących, oraz chórzystów, którzy występowali już w "Skrzypku na dachu". Będą również nowe głosy, bo specjalnie na potrzeby spektaklu zorganizowaliśmy casting. Artystom zawodowym będą towarzyszyć amatorzy, przy czym najmłodszy wykonawca będzie miał cztery lata. Podczas finału na scenie zaprezentuje się niemal 50 osób.
Skoro szopka bożonarodzeniowa, to muszą być barwne stroje.
- Przygotowała je Anna Bobrowska-Ekiert, scenograf z Teatru Muzycznego w Łodzi. Są wspaniałe - począwszy od kostiumów pastuszków, poprzez strój szatana, pana Twardowskiego i huzara, na przepięknym płaszczu Matki Boskiej kończąc. Część z nich była szyta specjalnie na potrzeby naszego spektaklu. Pozostałe udało nam się pozyskać z magazynów innych teatrów za niewielkie pieniądze.
Jakich premier w następnych miesiącach możemy się spodziewać w Nowym Teatrze?
- W połowie lutego zaprosimy na monodramy, które są pisane specjalnie dla aktorów Nowego Teatru. Udało mi się namówić Jana Machulskiego, aby w marcu na Międzynarodowy Dzień Teatru zrealizował "Balladynę". Kostiumy do spektaklu przygotowuje Zofia de Ines, jeden z najlepszych kostiumologów w Europie. Genialną, moim zdaniem, muzykę napisała Renata Przemyk. Nie udało nam się, niestety, dograć terminów i wszystko wskazuje na to, że premiery nie przygotuje u nas Waldemar Śmigasiewicz, jeden z najlepszych polskich reżyserów. Następna niech pozostanie tajemnicą. Jest tak wyjątkowa, że lepiej nie zapeszać. Powiem tylko tyle, że będzie to wielki tytuł dramaturgii światowej.
