Artykuły

Szczecin. Trzeci Wyspiański Augustynowicz

Premiera "Akropolis" Stanisława Wyspiańskiego, która odbędzie się 20 marca w szczecińskim Teatrze Współczesnym, zapowiada się na wydarzenie. Trzeci z dramatów, by tak rzec - narodowego cyklu tego autora, domknie również jego trylogię inscenizacji Anny Augustynowicz.

Przypomnijmy: "Wyzwolenie" w jej reżyserii obejrzeliśmy w Szczecinie w 2003 roku, "Wesele" - w roku 2007, najpóźniej powstała część cyklu - "Akropolis" właśnie - napisana w 1904 r, w sposób naturalny podsumuje więc pracę Augustynowicz i jej zespołu nad poetyckim i monumentalnym teatrem Wyspiańskiego, podejmującym temat dziejów i duchowego kształtu Polski.

Warto skądinąd zauważyć, że swoje spotkania z autorem "Wesela" rozpoczęła Augustynowicz dużo wcześniej, i też niejako symbolicznie - bo od pierwszej swej realizacji na szczecińskiej scenie w ogóle; a była nią "Klątwa", którą wyreżyserowała we Współczesnym w 1991 roku.

Wracając jednak do narodowej trylogii, zwanej też - chyba trafniej, bo narodowa problematyka to istota większości dramatów Wyspiańskiego - "trylogią ideową": Anna Augustynowicz odwróciła nieco swymi realizacjami kolejność sztuk składających się na cykl (pierwszą z nich było wszak "Wesele" z 1901 r., "Wyzwolenie" powstało dwa lata później). Ale dla wymowy przekazu, który został w nich zawarty, daty te nie mają większego znaczenia. Zwłaszcza że "Akropolis" nie miało premiery za życia autora i wystawione zostało - w całości - dopiero w 1926 roku.

Bez powodzenia zresztą, jako że Józef Sosnowski, który przeniósł je na scenę Teatru im. Słowackiego w Krakowie (bo i gdzieżby?), uczynił to dość po wierzchu. I mówiło się, że to raczej alegoryczna "widokówka krakowska" (Leon Scniller). Przed wojną wystawiono je raz jeszcze - tym razem z ciekawszym skutkiem - zrobił to Teofil Trzciń ski na scenie Teatru Polskiego w Poznaniu (1932 r.).

Po wojnie kolejne inscenizacje policzyć by można, niemal dosłownie, na palcach obu rąk (bo było ich bodaj 10). A choć mierzyli się z tym niezwykle trudnym tekstem twórcy znakomici - m.in.: Kazimierz Dejmek, Jerzy Grotowski, Mieczysław Kotlarczyk, Krystyna Skuszanka - spektakle te pozostały raczej znakiem ich własnych twórczych poszukiwań (choćby "Akropolis" Grotowskiego i Szajny z 1962 r. - czytane przez oświęcimską traumę) niż próbą odczytania go przez pryzmat debaty zaprojektowanej w owym cyklu przez Wyspiańskiego.

Trzy inscenizacje Augustynowicz będą więc bodaj jedyną jak dotąd autorską, reżyserską próbą tego rodzaju. Mogłoby to zakrawać na paradoks - zważywszy, że Augustynowicz bywa często uważana za specjalistkę od dramaturgii współczesnej - gdyby nie fakt, iż jej dzieło sceniczne jest współczesne zawsze, a klasyka, która ją niejednokrotnie inspiruje, daje w jej inscenizacjach dowód swej ponadczasowej siły.

Takie było "Wyzwolenie" - ironiczne, pozornie chłodne, skondensowane niby pigułka z Wyspiańskiego (spektakl z Grzegorzem Falkowskim w roli Konrada trwał raptem niewiele ponad godzinę), choć przez swe wycofanie się z patosu, który często jest obecny w inscenizacjach tego dramatu, jakby i zbyt zdystansowane. Takie było również "Wesele" - które poszło swoimi rozmiarami w stronę przeciwną (tym razem mieliśmy na scenie cały dramat bez skrótów!) - także "czarne", ascetyczne formalnie, szyte ironią, a chwilami i szydercze wobec tradycyjnego kanonu swych realizacji, dużo jednak dynamiczniejsze od "Wyzwolenia". Prowokujące, dyskusyjne. Nie we wszystkich swoich elementach spełnione teatralnie, ale żywe. Jego zrytmizowana zespołowa forma drażniła niektórych, nie dawała wielu szans na wielkie role (choć niektóre z nich na pewno zasłużyły na brawa - choćby Panna Młoda - Marty Szymkiewicz, Pan Młody - Krzysztofa Czeczota, Czepiec - Arkadiusza Buszki), ale niosła całość, sprawiając, iż "grała" ona w widzu długo po obejrzeniu spektaklu. Doceniło to jury Ogólnopolskiego Konkursu na Inscenizację Stanisława Wyspiańskiego i przyznało szczecińskiemu przedstawieniu nagrodę główną.

Jakie będzie "Akropolis"? Śledząc przygotowania do jego premiery, rzec można na pewno, że pomyślano je bardzo ambitnie, z rozmachem. Tekst sztuki - osadzonej w symbolicznej scenerii wawelskiej, którą zaludniają postaci z Biblii, ale i Homera - poddał dramaturgicznej obróbce Włodzimierz Szturc, profesorUJ, teatrolog, autor dramatów (jego "Magnifikat" wystawiono we Współczesnym w 1995 r.); pracujący też z zespołem przy próbach. Nad choreografią czuwa zaś Zbigniew Szymczyk - twórca ruchu do wspomnianego, Wesela", dyrektor Wrocławskiego Teatru Pantomimy.

Jeśli ich wspólna praca się powiedzie, otrzymamy przedstawienie wielkiej wagi w kontekście nie tylko szczecińskim, a i ogólnopolskim. Warto trzymać za nie kciuki. ADL

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji